Otworzyłaś oczy. Było bardzo jasno, a to zaatakowało twoje oczy i oślepiło cię. Czułaś się taka ciężka i obolała trochę. Ładnie tam pachniało. Różami. To na pewno nie miało nic wspólnego z Yato, więc gdzie byłaś? Znów spróbowałaś otworzyć oczy, jednak tym razem nie dałaś się jasnemu światłu. Obraz trochę zamglony i rozmazany, ujawnił mały pokoik. Nie mogłaś się podnieść, jednak udało ci się obrócić głowę. Zobaczyłaś w kącie pokoju jakąś postać. Mężczyzna. Wstał z miejsca i podszedł do ciebie.
- Już wstałaś? Jak się czujesz? - Spytał spokojnie, jednak na jego ustach zagościł delikatny uśmiech.
Chwilę wpatrywałaś się w niego, po czym poruszyłaś ustami by coś powiedzieć, ale nie wydobył się żaden dźwięk. Twoje gardło zaschło całkiem. Podniosłaś się do siadu, a brunet podał ci szklankę wody, którą przyjęłaś z wdzięcznością. Po przepłukaniu gardła, znów podjęłaś próbę mowy i tym razem ci się udało coś wyszeptać.
- Radzisz sobie coraz lepiej. To dobrze. - Stwierdził. - Powiadomię Vaisravane.
Zastanawiałaś się przez chwilę, kto to jest. Nim zdążyłaś zapytać, zielonooki już zniknął. Nie wiedziałaś co się działo, przed obudzeniem. Wiedziałaś tylko, że twoje ciało stało się lekkie. Wiedziałaś, że Yato płakał. Czy umarłaś? To niebo? A może piekło? Podeszłaś do okna, które dawało światło do twoje pokoju. Na zewnątrz było kolorowo i zielono, a po błękitnym niebie powoli płynęło kilka białych chmurek. Wpatrywałaś się w piękny krajobraz, puki nie usłyszałaś jak ktoś wchodzi do pokoju. Odwróciłaś się tam szybko, trochę wystraszona. Czyżby ten brunet wrócił? Wrócił, ale nie sam. Razem z nim weszła kobieta o długich, złotych włosach i fioletowych oczach.
- Widzę, że już wszystko dobrze. Cieszy mnie to. - Kobieta uśmiechnęła się ciepło do ciebie.
- Pani jest Vaisravana? - Spytałaś niepewnie, trochę zawstydzona, że tak się wystraszyłaś.
- To ja. Jednak nazywaj mnie Bishamonet. Jak ci się podoba pokój?
- Jest ładny... - Wyszeptałaś, starając się zapamiętać jej imię.
- Kazuma oprowadzi cię po budynku. - Bishamonet spojrzała na bruneta, a ten przytknął, lekko się kłaniając.
Gdy wyszła, kazał ci się przebrać, po czym zabrał cię, byś zwiedziła budynek, w którym się znajdowałaś.
- Czy to niebo? A może piekło? - Spytałaś nagle, idąc za nim.
- Powiedziałbym bardziej, że niebo. - Zatrzymał się, poprawiając okulary. Również się zatrzymałaś.
- Czyli ja nie żyje? - Zdziwiłaś się jego wcześniejszą odpowiedzią.
- Nie jako zwykły człowiek. - Spojrzał na ciebie. Już nic nie rozumiałaś. - Jesteś bronią pani Visravany, która zwie się shinki. Ja również.
- Nic z tego nie rozumiem! - Westchnęłaś zrezygnowana.
Bez słowa poszedł dalej, a ty pobiegłaś za nim, by go dogonić. Po drodze spotykaliście dużo osób, które witały was z uśmiechami. Kazuma odpowiadał tym samym, a ty czułaś się nieswojo. Nie byli tam tylko dorośli, czy kobiety. Spotykałaś również mężczyzn i dzieci, a każde z nich witało was z uśmiechem.
- Te osoby to też shinki? - Spytałaś trochę niepewnie, zastanawiając się, czy ci odpowie.
- Zgadza się. - Jego spokój jak i powaga trochę cię zaczęły irytować, bo wydawał się bez emocji czasem.
- Kiedy będę mogła wrócić do domu?
- Teraz to jest twój dom. - Powiedział zatrzymując się obok okna i wpatrując w nie.
- Mam tu zostać na zawsze?! - Krzyknęłaś zaskoczona. - A co z Yato? Nic mu nie jest?!
- Yato? - Zaskoczony spojrzał na ciebie. - Nic mi nie wiadomo.
To były chyba jakieś żarty. Jeśli tak, to nie śmieszne. Pobiegłaś, wymijając go i szukałaś wyjścia. Jednak zgubiłaś się, całkiem rezygnując z dalszego szukania. Wracać też nie mogłaś, bo nie wiedziałaś jak. Usiadłaś pod ścianą i czekałaś aż ktoś cię znajdzie, albo chociaż pokieruje. Miały godziny, gdy w końcu brunet z okularami stanął przed tobą.
- Tu jesteś. Wszędzie cię szukałem. Uważaj, łatwo jest się tu zgubić. - Podał ci rękę.
Przyjęłaś ją i wstałaś z jego pomocą. Łatwo zgubić, co? Już chyba trochę za późno to powiedział. Podziękowałaś mu skinieniem głowy i przeprosiłaś za swoje zachowanie. Gdy odprowadził cię do pokoju, musiał szybko udać się do Bishamonet, przez co nie zdążyłaś go spytać o najważniejsze. Czy ktokolwiek z rodziny wie, że tu jesteś? I jeszcze jedno... Gdzie tu jest łazienka?!
W pokoju położyłaś się na łóżku i zamyślona wpatrywałaś się w sufit. Kazuma zniknął wraz ze swoją, jak się dowiedziałaś wcześniej, panią. Nie znałaś nikogo, więc nie mogłaś pytać o to co chciałaś. Musiałaś czekać, aż wrócą. Ciekawe, czy Yato też czeka na ciebie... Przyłapałaś się o tym, że często o nim myślałaś, jak i na tym, że za nim tęskniłaś. Za rodziną również i swoim domem, który czasem był straszny, gdy wywalało korki po horrorze. Chciałaś wrócić do domu. Nawet jakbyś miała być teraz duchem. Wolałaś dom, niż to miejsce. Nawet nie wiedziałaś jak się nazywa, to gdzie jesteś.
Późno w nocy otworzyłaś zaspane oczy. Spałaś zaledwie godzinę, a już czułaś się wyspana. Wstałaś. Chwilę pokręciłaś się po pokoju, po czym podeszłaś do okna. Była noc, jednak księżyc sprawiał, że wszystko wyglądało jak w dzień. Ciekawe jak jest teraz poza tymi ścianami i z dala od tego miejsca...