[Epilog] XIV

12.9K 352 14
                                    

Miłego czytania ;)

2 miesiące później

- Na twoim miejscu nawet bym się nie zastanawiała - powiedziałam do słuchawki telefonu. - Postaw wszystko na jedna kartę. Jak się uda to super, a jak nie... to mogę cię pocieszyć, że na dworze nie jest jakoś super chłodno, a do zamieszkania jest sporo mostów...

- Nawet sobie nie żartuj- powiedział Aiden. - Jak się nie uda to będziesz miała moją przyszłość na sumieniu.

- Jak ja będę z tym żyła - powiedziałam teatralnym tonem. 

w między czasie spojrzałam się w stronę Nathana. Leżał na łóżku i przypatrywał mi się jak rozmawiałam z Aidenem. 

- Wiedziałem, że na ciebie zawsze można liczyć - prychnął. - idę się poradzić mądrzejszych ludzi. Buziaki.

- Nie znajdziesz takich - rzuciłam na pożegnanie i się rozłączyłam.

Położyłam telefon na szafce nocnej i odwróciłam się w stronę Nathana. Nadal na mnie patrzył przenikliwym wzrokiem.

- Co się tak patrzysz? - zapytałam.

- Nie mogę się już patrzeć na moją piękną żonę?

  - Oczywiście, że możesz, ale nie oszukujmy się... patrzysz tak tylko wtedy kiedy masz jakiś głupi pomysł i boisz się mi o tym powiedzieć... - zauważyłam. 

- Ja niczego się nie boję - odparował oburzony.

- Greta! Toster nam za chwilę wybuchnie! - naśladowałam jego głos.

- Skąd mogłem wiedzieć, że to będzie wydawało takie dziwaczne dźwięki?

-Normalne. Jak ty w łóżku - zażartowałam, ale Nathan wziął to na poważnie. Patrzył się na mnie z obrażoną miną. Szturchnęłam go zaczepnie. - No weź się nie obrażaj, zawsze mogę włączyć muzykę na tyle głośno, ze ledwie będę mogła usłyszeć swoje myśli - zaśmiałam się. - Na mnie będziesz się obrażał i mi nie powiesz tego genialnego pomysłu? - Posłałam mu spojrzenie godne kota ze Shreka. 

- Dobra... Ale jeśli jeszcze raz tak zdepczesz moją dumę to możesz zapomnieć o śniadaniu do łóżka - zagroził. - Myślałem nad tym abyśmy zrobili sobie kilkutygodniową przerwę i gdzieś wyjechali tylko we dwoje. Bez mojej matki wpadającej do nas co kilka dni, bez Aidena, który boi się wyznać swoje uczucia Mattowi, bez Suze, która nadal się waha czy wybaczyć Max'owi czy nie...

- Nie wiem czy to jest najlepszy pomysł... - wyznałam.

- Czego się boisz? Taki wypad dobrze nam zrobi. Lekarz powiedział, że jest szansa na małego brzdąca jak dobrze pójdzie i jego leczenie zadziała. Może wizyta w Hiszpanii będzie nam na rękę i zmajstruję jakiegoś piłkarza albo małą baletnicę... - rozmarzył się

- Nie jest dla ciebie trochę za wcześnie na dziecko? - zapytałam. - W końcu nie znamy się jakoś super długo...

- Dla mnie to jest odpowiednia pora. zawsze mówiłaś, że chciałabyś mieć dzidziusia, więc co za różnica czy postaramy się o to teraz czy za kilka, kilkanaście miesięcy. Ja jestem pewny tego czego chcę. 

- A obiecujesz na mały paluszek, że jak będę nosiła naszą dziecinę w brzuchu to w końcu będziesz pracował w domu? - zapytałam z nadzieją.

- Obiecuję. Na mały paluszek.

***

- Bo wiesz... miałam ci powiedzieć w najbliższym czasie... ale jak obiecałeś, że skończysz z pracą w firmie jako szef wszystkiego i wszystkich to mogę ci powiedzieć to teraz... nie musisz się już starać o maleństwo - powiedziałam szeptem, ale wszyscy zebrani na kolacji mnie i tak słyszeli.

- Co? - bąknąłem niczego nie rozumiejąc.

-  Gówno... - sapnął Aiden. - A mówiłem ci, że czasami z jego inteligencją jest coś nie tak.. - przewrócił oczami. - Zmajstrowałeś jej dziecko to teraz biegaj na jej zachcianki.

Matt zaśmiał się i ścisnął rękę Aidena. Wiedziałam, ja to po prostu wiedziałam, że oni będą razem. Obróciłam głowę w stronę rozpromienionej Suze, która najwidoczniej się domyśliła już wcześniej. Nawiasem mówiąc, zapewne niedługo wybaczy Max'owi... 

- Naprawdę? - zapytał Nathan nie dowierzając.

- Naprawdę - odpowiedziałam.

9 miesięcy później 

Mam męża, mam malutkie dziecko, rodzinę, o której tak długo marzyłam... mam wszystko czego chciałam. Czuję, że po raz pierwszy w życiu czegoś nie zepsułam.

P.s. To chłopczyk. Aaron.

P.p.s. Jak na razie Nathan zachowuję się bardziej jak matka niż ja... niedługo to on będzie się chwalił, że leżał na porodówce siedem godzin... 



___________________________

Koniec. Finito. Bardzo, ale to bardzo dziękuję wam za wyświetlenia, gwiazdki i komentarze pod pierwszą częścią, jak i pod drugą. Spisaliście się na medal. Chcieć, nie chcieć zżyłam się z Greta i Nathanem, więc nie za specjalnie zbierałam się na napisanie Epilogu, ale przecież nie zamierzam zostawić niedokończonej historii... Jedyne co mi teraz pozostaje, to poproszenie was o wpadanie na mój profil (tylko się nie zabijajcie przy okazji wpadania.... różnie z tym bywa...) i czytanie moich innych opowiadań (mogłabym teraz zrobić chamską reklamę nowego opowiadania, które pojawi się jutro, ewentualnie pojutrze na moim profilu, ale wam tego nie zrobię ;P) oraz na komentowanie i pisanie swoich opinii :D

Pozdrawiam

Marta W. (szalony_jednorozec) :*

Fałszywe Uczucia [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz