2.

1K 75 34
                                    

Zapewne w swych dłoniach dzierżysz kolejną kartkę papieru ozdobioną czarnym atramentem. Fakt, przecież właśnie to czytasz.

Chcesz wiedzieć co było dalej? Najchętniej bym się nie przyznawał. Lecz moje dłonie same chwytają pióro i ubierają wszechogarniające mnie cierpienie w słowa. Muszę uwolnić się od wstydu, który zawładnął mym umysłem. To dziwne, ale pierwszy raz się wstydzę. Pierwszy raz mam wrażenie, że zrobiłem coś źle. To do mnie niepodobne. Jestem perfekcjonistą.

Po kilku dniach od ślubu razem z Ann pojechaliśmy na miesiąc miodowy. To takie wczasy, gdzie miłość, słodkie pocałunki i seks o poranku jest na porządku dziennym. U nas zabrakło tych uniesień. Ann była bardzo oschła. Gdy próbowałem ją dotknąć speszona odsuwała się gwałtownie. Tak jakbyśmy dopiero pierwszy raz się poznali.

- Panno Wellinger, co się dzieje? Nie podoba ci się tutaj? - zdezorientowany jej zachowaniem spojrzałem na nią kątem oka przeczesując włosy.

- Nic. Po prostu.. - nabrała powietrze w płuca po czym westchnęła opuszczając głowę. - To dla mnie coś nowego. W końcu pierwszy raz w swoim życiu wyszłam za mąż w wieku 23 lat. - zaśmiała się nerwowo zagryzając wargę. Nie dałem sobie wmówić byle czego. Widziałem, że coś nie gra.

- Jesteś moją żoną od kilku dni, ale znamy się od dzieciństwa. Wiem, że coś cię trapi. - złapałem jej podbródek patrząc głęboko w miodowe oczy. Były zabójcze. Podobały mi się w niej najbardziej.

- Ty. - żachnęła wstając i przechadzając się po hotelowym pokoju. Po kilkuminutowym spacerze usiadła z powrotem obok mnie. - Czy ty tego nie widzisz? Ja mam 23 lata, a ty 25. W tym wieku powinnam się bawić, a nie siedzieć bezczynnie na Malediwach obracając w palcach obrączkę.

- Może w końcu ją założysz? - podniosłem głos wprawiając dziewczynę w osłupienie. Nie rozumiałem dlaczego pierścionek, który powinna nosić z dumą był dla niej takim problemem. Ann kręcąc głową wsunęła pierścionek na palec.

- Zadowolony? - syknęła kładąc się na wznak w miękkiej białej pościeli. Próba udobruchania jej z pewnością nie przyniosłaby rezultatów. Zrezygnowany podążyłem w kierunku drzwi ciężko wzdychając. Skąd w niej tyle nienawiści?

Nasz związek przeszedł wiele prób. Tak naprawdę im bardziej się klóciliśmy tym namiętniejsze było nasze pogodzenie. Może i tym razem się uda. Nigdy między nami nie było takich zgrzytów.

Poza jedną sytuacją, którą doskonale pamiętam. Nigdy nie dam rady wymazać jej z pamięci. Bo kiedyś luki w niej były moją codziennością. Oczywiście wszystko idealnie przemyślałem, ale na nic zdała się moja profesjonalna gra aktorska. Ann mnie rozgryzła. Potrzebowała trochę czasu, by to zrobić, ale rozszyfrowała mnie bezbłędnie. Udawałeś kiedyś, że masz amnezję?

Ja też nie. Do czasu, aż wszystko było zbyt..zwyczajne.

Bycie w centrum zainteresowania to moje drugie imię. Na ileż ja dziwacznych pomysłów wpadałem, by zwrócić na swoją pokrzywdzoną losem osobę uwagę. Poczynając od próby zrzucenia się z balkonu i kończąc na zanikach pamięci. Nie wiem czy o tym słyszałeś, ale pokrótce Ci to wytłumaczę.

Upadłem. W zasadzie trochę się poobijałem, gdy uderzyłem z impetem całym ciałem o zeskok. Na tyle, że udawanie amnezji było realistyczne. Udało mi się. Wszyscy obok mnie skakali. Tylko Geiger od początku czuł, że to gra. Nie wziąłem pod uwagę faktu, że ten kulfoniasty Niemiec to szczwana bestia. Na moje szczęście to tchórz. Choć gdy próbował wyjawić prawdę Ann wystraszyłem się nie na żarty.

Mimo tego, że próbowałem ich od siebie odciągnąć Karl odwiedził moją żonę, gdy skakałem na zawodach. Opowiedział jej o tym, co odkrył i przepadł. Słuch po nim zaginął. A ja na głowie miałem inne sprawy niż jego ucieczka. Powoli upadało to, co nadawało sens memu życiu.

Ann spakowała swoje walizki i wyprowadziła się do mamy. Przez miesiąc robiłem wszystko, by znów mi zaufała. Aż w końcu nie wytrzymałem i dosłownie ją porwałem. Naprawdę uprowadziłem człowieka.

Po co była ta cała amnezja? Sam nie wiem. Potrzebowałem współczucia i miłości. Bo od dzieciństwa tego mi brakuje. Zbyt wiele wygrywałem. Porażki odciskały na mnie piętno.

Jestem chory. Z początku dobrze mi się z tym żyło. Do dzisiaj. Teraz wiem, że jestem pieprzonym egoistą, który na swą ofiarę obrał kobietę anioła. Nie zasłużyła sobie na takie traktowanie. To nie średniowiecze, by zmuszać swą partnerkę do ślubu.

Po kłótni w pokoju udałem się na mały spacer. Chciałbym, abyś to Ty mi towarzyszył. Tymczasem włóczyłem się sam nie zważając na piękny krajobraz, który mnie otaczał.

Jednym słowem Malediwy i ich urok miałem w dupie. Wydałem na to gówno jakieś 5 tysięcy euro, ale luksus nie sprawiał, że stawałem się szczęśliwszy. Wręcz przeciwnie. Byłem smutny. Miałem wrażenie, że Ann nie jest mi obojętna. Nie chciałem, by to były jej najgorsze wakacje. Przecież ją kochałem. Kocham wciąż, ale to temat na inny list.

Postanowiłem wziąć się w garść i choć raz pomyśleć o kimś, kto wiele dla mnie znaczy. Byłem jej to winien po tylu strzałach prosto w serce. W myślach układałem przedmowę, by mi wybaczyła. Chciałem zobaczyć uśmiech, który niegdyś jej towarzyszył. Który wywoływał ciarki na całym moim ciele.

Ann rozmawiała przez telefon. Płakała. Pewnie po drugiej stronie słuchawki stała jej mama. Oparty o ścianę słuchałem słów bólu, które przeciskały się przez zdławione łzami gardło. Moje serce rozpadało się na kawałki.

- Hej. Już wróciłeś? - dziewczyna otarła łzy pociągając nosem. Jej malinowe usta rozchyliły się w delikatnym uśmiechu.

- Tak. Wyspa jest naprawdę.. bardzo fajna. - wzruszyłem ramionami nie zdając sobie sprawy z wypowiedzianych słów. Pomimo mej godzinnej tułaczki niewiele zobaczyłem.

Ann westchnęła cicho chwytając w dłonie ręcznik i ruszyła w kierunku łazienki. Opadłem ciężko na łóżko chowając twarz w dłoniach.

Cholera, to milczenie mnie zabije. Nie mogę dłużej żyć w takim napięciu. Moje nerwy tego nie zniosą.

Wyświetlacz telefonu Ann zaświecił, gdy przecierałem zmęczone podróżą oczy. Pomimo tego, że nie powinienem coś mnie podkusiło. Wcisnąłem odpowiedni przycisk żałując mojej wścibskości.

Karl
Nie przejmuj się. Wszystko będzie dobrze.

Ty też myślisz, że wszystko będzie dobrze?
Nie śpiesz się. Jeszcze wiele przed nami.

Snares of fear || Andreas WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz