Rozdział 8

41 6 12
                                    

》》》2《《《

Mroczny chłopak był szczęśliwy. Był szczęśliwy, ponieważ jego problem sam się rozwiązał. Nie musiał już brudzić rąk. Nie musiał brać na siebie winy. Mroczny chłopak zawarł pakt z potworem i teraz wie, że było to dobre.

》》》♡《《《

Mały płomyk owinął się wokół kwiatów połyskujących na słońcu. Ogień nie potrzebował nic na czym mógłby się utrzymać. Ogień ten trwał samoistnie. Powoli ogarniał pnie drzew, lecz ich nie spalał. Powoli ogarniał trawę, lecz jej nie spalał. Płomień rozprzestrzeniał się, by dać ciepło, by wykonać swoje zadanie.

Dwóch przyjaciół mogło poczuć uzależniające ciepło na swoim ciele. To samo ciepło wybudziło ich z długiego snu, w który zapadli po burzy. Pamiętali, jak ich stróżowie chronili ich w swoich ramionach, gdy ich ogarnął strach. Lecz teraz byli spokojni i uśmiechali się.

-Dobrze się spało?

Przystojny chłopak spojrzał na osobę przed sobą. Był to ten sam chłopak, który wcześniej, w domu jego przyjaciela, próbował go zabić. Próbował zabić ich dwójkę. Uśmiech i spokój szybko zniknęły, a na ich miejsce wstąpiło przerażenie.

Natychmiast odsunął się, kryjąc za sobą przyjaciela. Pamiętał, jak tamten go chronił. Jak nie dopuścił, by jemu stała się krzywda. Teraz to on musiał się zatroszczyć o młodszego.

-Odejdź potworze!-krzyknął przerażony.

Śliczny chłopiec wykrzywił twarz w niezadowoleniu. Jego serce rozumiało, ale umysł nie pojmował. Śliczny chłopiec odwrócił głowę do tyłu.

Za sobą miał archanioła, który jednak zdawał się być niewidoczny dla uczniów. Anioł był gotowy chronić swojego demona lub też chłopców, gdyby wpadło im do głowy coś głupiego. Głupiego, jak rzucanie się na władcę Ognia. Głupiego, jak ucieczka i tym samym śmierć.

-Nie jestem potworem. Potwór dopiero nadejdzie-powiedział tajemniczo, ale uśmiechnął się.

To był ciepły uśmiech, który wywołał spokój u dwójki przyjaciół. Teraz, gdy przystojny chłopak patrzył na ślicznego chłopca, czuł bezpieczeństwo i miłość. Nie przerażenie, nie nienawiść. Przystojny chłopak i uroczy chłopiec chcieli być bliżej demona.

-Nie manipuluj nimi. Przekonaj ich do siebie bez użycia twoich darów-głęboki głos rozniósł się między drzewami, docierając do trójki owiniętej ciepłem.

Potężne skrzydła archanioła rozwinęły się i otuliły ślicznego chłopca. Otuliły go dając mu pewność, że nie zostanie odrzucony, nie zostanie znienawidzony na wieczność. Śliczny chłopiec dotknął delikatnie śnieżnobiałych piór i spojrzał jeszcze raz na dwójkę chłopców.

Ci, pozbawieni nacisku, który kazał im otworzyć się na demona, nieufnie spoglądali na ślicznego chłopca. Nieufnie, choć zawdzięczali mu życie. Ne wiedzieli, co stało się sekundę przed ich pobudką. Nie wiedzieli, co zaczęło dziać się sekundę po ich zaśnięciu. Nie wiedzieli nic, więc wciąż byli nieufni.

Płomień, który ich ogrzewał, przygasał dając znać, że wykonał swoje zadanie. Ogień ten przemieścił się po ziemi i wspiął się na swojego pana, by rozproszyć się na jego dłoni. Ogrzana srebrna krew na nowo zaczęła płynąć, a lodowe wzory topić się. Płomień wykonał swoje zadanie.

Uroczy chłopiec uważnie śledził drogę ognia. Krótka droga miała swój koniec na dłoni demona, a początek na... dwójce aniołów.

Skrzydła, które były wcześniej pokryte bezlitosnym lodem, teraz znów pokrywały się płynącą cieczą. Pióra, które opadły i powstały z nich perełki, rozkruszyły się i rozwiały na wietrze. Lód zamienił się w wodę, która wyznaczała sobie drogę po ciałach dwójki aniołów, by na końcu wsiąknąć w ziemię.

Wings [1.0.]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz