Rozdział 5
- Nie będzie tak źle, w końcu cię poznają... – powiedział Harry, ciągnąc Toma za rękę i prowadząc go do Nory. Gdy zauważył, że Tom wciąż wygląda na niepewnego, westchnął, odstawił koszyk z kociakami i objął go ramionami. – Wszystko będzie w porządku.
Tom tylko kiwnął głową, nic nie mówiąc.
Właściwie był to dość przerażający dzień dla Toma; szedł na spotkanie z „rodziną" Harry'ego. To nie było tak, że się ich obawiał. Raczej tego, co o nim myślą – mimo wszystko był Czarnym Panem. Stałe zapewnienia Harry'ego wcale w tym nie pomagały...Cóż, może troszkę. Ale nadal nie wystarczyły, by pozbyć się nieprzyjemnego ucisku w brzuchu.
Harry poprowadził go po podjeździe i spojrzał na drzwi, których jedna część była otwarta.
- Cześć! – zajrzał i otworzył drugie skrzydło drzwi, by wejść.
- Och, Harry! –zawołała pani Weasley, wstając od stołu w kuchni i podchodząc, by go uściskać.– Jak to dobrze znów cię zobaczyć.
- Dzień dobry, pani Weasley – powiedział Harry, ściskając z tyłu koszyk, by nie został zgnieciony. – Też się cieszę, że was widzę.
- Spójrz na siebie, jesteś taki chudy – zaczęła, odsuwając się na długość ramienia.
- Zawsze pani tak mówi – odrzekł Harry z szerokim uśmiechem i obrócił się, by pozdrowić pozostałe osoby, znajdujące się w pomieszczeniu. – Hej, wam. Wygląda na to, że wszyscy przyszli się ze mną zobaczyć. Jestem zaszczycony – drażnił się z członkami Zakonu, stłoczonymi wokół stołu.
- Nie myśl, że wszystko dzieje się wokół ciebie, chłopcze – warknął Szalonooki, a jego oko obróciło się dookoła w oczodole.
- Przecież to wiem.
- Cześć, Harry.
- Hej, Tonks –przywitał się Harry.
- Z pewnością ściągasz spojrzenia wielu osób – różowowłosa aurorka uśmiechnęła się.
- To samo można powiedzieć o tobie – odparował Harry z zuchwałym uśmiechem, przyglądając się jej włosom. Obrócił do osoby za sobą. – Witaj, Lunatyku – powiedział cicho, owijając swój ogon dookoła jego uda. Ostatni raz widział Remusa, gdy Tom zabierał go z Hogsmeade. Nie było to miłe pożegnanie. Przez chwilę Lupin się w niego wpatrywał, po czym rozłożył ramiona, obejmując go mocno i przytulając.
- Jak dobrze cię znów widzieć, Harry.
- Ciebie także, Remus. Tęskniłem za tobą.
- Ja również – powiedział, trzymając go mocno. – Wszystko w porządku?
- Tak, cudownie. Właściwie to lepiej niż cudownie. Wspa...
- Dobra, łapię – zachichotał Remus.
Harry uśmiechnąłsię do niego i jeszcze mocniej przytulił.
- Widocznie naprawdę jest...
- Szczęśliwy, że cię zobaczył – zgodnie odezwali się Fred i George z szerokimi uśmiechami.
- Hm? – Harry zamarł i po chwili zrozumiał, że mruczy. Zarumieniony odsunął się od Remusa. – Przepraszam – powiedział, gdy pozostali chichotali. – Odkąd zmieniłem się w kota, naprawdę byłem wyjątkowo drażliwy i inny niż pozostali. Myślałem, że to minie, ale... Myślę, że raczej nie. Kot za bardzo zmieszał się z moją osobowością.
- To wiele...
- Wyjaśnia! – zaśpiewali chórem bliźniaki i potarmosili uszka Harry'emu, który wydał syk na taką torturę.