Rozdział 7

8.3K 591 446
                                    

Leżałam na łóżku i czytałam książkę, jednym uchem słuchając wywiadu z Czarnym Kotem w telewizji. Stało się to jego rutyną. Ludzie byli coraz bardziej dociekliwi, zwłaszcza, że ostatnio widzieli go w szpitalu z podejrzaną, zwykłą dziewczyną. Pojawił się o mnie artykuł w gazecie, o czym Alya huczała przez ostatni tydzień, całe szczęście szybko porzucili ten temat. Bohater udzielał krótkiego wywiadu, aby następnie wrócić do domu, jednak ostatnio ten "dom" stał się moim domem. Po niemalże każdej akcji blondyn składał mi wizytę. 

Nie inaczej było i tym razem. Usłyszałam pukanie w okno. Poderwałam się z łóżka, aby otworzyć Czarnemu Kotu, żeby nie czekał zbyt długo na mrozie. Zaczyna robić się coraz chłodniej ze względu na zbliżającą się zimę.

Chłopak wskoczył na moje łóżko, ugniatając sobie na nim miejsce. Usiadł po turecku i zaczął bujać się na boki, co wzbudziło moją podejrzliwość. Uniosłam brwi i przysiadłam obok niego.

- Nic ci nie jest? Wyglądasz blado. - Skomentowałam, uważnie przyglądając się jego pustemu wyrazowi twarzy. 

- Wszystko w porządku. Jestem tylko trochę zmęczony. - Odparł, znudzonym głosem.

Faktycznie wyglądał na wyczerpanego, dlatego usiłowałam wstać ze swojego, aby zrobić mu czegoś ciepłego do picia, jednak przytrzymał mnie, sprowadzając z powrotem na łóżko, ciągnąc za mój nadgarstek. Odsunął kosmyk moich ciemnych włosów i zanurzył w nich swoją twarz. Nie pocałował mojej szyi, jak mogłam się po nim spodziewać. Po prostu opierał swoją głowę na moim ramieniu, nosem trącając szyję. Mogłam nawet usłyszeć jego ciche mruczenie. Byłam sztywna, trudno było mi coś z siebie wydusić. Widziałam jak wielką przyjemność sprawiało to chłopakowi. 

Straciłam cierpliwość, gdy jego dłoń znalazła się na moim udzie i zaczęła stopniowo jechać coraz wyżej, przyprawiając mnie o ciarki na skórze. W dalszym ciągu mruczał, co na chwilę mnie zahipnotyzowało i uśpiło moją czujność. Poderwałam się z miejsca, niczym poparzona jego dotykiem. Wywołałam tym zdziwienie na jego twarzy. Mimo że całą twarz miał bladą, to na jego policzkach i nosie pojawiły się rumieńce. Przyłożyłam dłoń do jego czoła. Było gorące, wręcz parzyło. 

- Wiedziałam, że coś jest nie tak! Czemu nie powiedziałeś, że masz gorączkę?! - Wydarłam się na niego oburzona, niczym nadopiekuńcza matka. Czarny Kot odgrywał rolę niesfornego dziecka. - Głupi jesteś? - Dodałam, gdy nie usłyszałam odpowiedzi z jego strony. 

- Żadna gorączka, tylko zmęczenie. 

- Ta dupa. - Potężny argument. 

Pobiegłam po termometr i szybko włożyłam go do ust blondyna, w celu zmierzenia temperatury, która, jak się okazało, była kolosalna. 

- Trzydzieści osiem i trzy. - Oznajmiłam z paniką w głosie, ale starałam się grać bardziej zdenerwowaną niż przejętą. - Nie wychodzisz stąd, póki ci jej nie zbijemy. - Nakazałam stanowczo i wróciłam do kuchni po zimny okład. 

Czarny Kot oparł się o ścianę i grzecznie poczekał na mnie. Położyłam mu mokry, chłodny okład na czole i westchnęłam z ulgą. Chłopak trzymał go sobie ręką. Nie odzywał się do mnie, tylko siedział w ciszy. Wyglądał na naprawdę wyczerpanego. 

- Mówiłam ci, żebyś na siebie uważał, a ty po tygodniu wrócenia do pełnej sprawności fizycznej, już chorujesz. 

- Nie mam czasu myśleć o takich rzeczach, gdy szybko wyruszam na akcję. - Odparł oschle. 

- Ale ja mam... i twoja rodzina pewnie też. 

- Nie bardzo. Nie mam rodziny. - Dodał ze znikomym ładunkiem emocjonalnym. 

Uratujesz Mnie, Czarny Kocie? - MariChat [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz