IV

175 23 3
                                    


Dla zdrowego, młodego chłopaka, jakim był Yoongi, budzenie się ze wzwodem nie było niczym nadzwyczajnym. Jednak posiadanie porannego "namiotu", będąc w obcym ciele, już tak.
- Cholera - westchnął zrezygnowany, spoglądając na wybrzuszenie w spodenkach. Niedługo powinno opaść. Oglądanie go, dziwnie go peszyło, ale mimo to, nie potrafił odwrócić wzroku. Męskość Jimina wydawała się większa. Delikatnie przesunął po niej palcami, czując od razu przyjemny dreszcz rozchodzący się po jego ciele. Jakby wiedziało, że dotyka go ktoś inny. Nagle zapragnął poznać wszystkie reakcje tego ciała, jego limity.
Przesunął nerwowo językiem po swoich ustach, spoglądając na wyświetlacz telefonu. Miał jeszcze sporo czasu przed szkołą.
Zsunął materiał bokserek z bioder, tym samym uwalniając nabrzmiałego członka. Podniósł się do siadu, jedną dłonią opierając się o podłogę, podczas gdy drugą objął go, uprzednio na nią spluwając. Głośne westchnienie wydało się z jego rozchylonych warg, w momencie kiedy zaczął nią poruszać; powoli, niespiesznie, delektując się każdym dreszczem, który przeszedł po ciele Jimina. Stosował dokładnie taki sam zabieg jak wtedy, gry robił to ze sobą, nie hamując przy tym cichych jęków. Sam dźwięk głosu chłopaka, tak bardzo inny, przyprawiał go o większe podniecenie.
Jego uwagę zwróciło lustro wiszące na całej długości ściany. Od czasu pierwszej zamiany, Yoongi zdążył dowiedzieć się o nim parę rzeczy, między innymi to, że chłopak lubił tańczyć. Zapewne do tego mu je służyło, choć, Yoongi nie mógł się powstrzymać od wykorzystania go w inny sposób. Postanowił przysunąć się do niego, bieliznę ściągając całkiem i zostawiając gdzieś po drodze. Rozkraczył nogi, dając sobie tym samym lepszy widok na niesamowicie piękne, masywne uda. Yoongi uwielbiał swoją sylwetkę i nie wyobrażał sobie mieć takich nóg, ale u Jimina były naprawdę czymś szczególnym. Nie potrafił zrozumieć jak Jimin mógł na siebie narzekać, przecież był piękny. Skupiony na swoim odbiciu, przyśpieszył ruchy dłonią, raz po raz kciukiem obrysowując owalne kształty wokół lekko wilgotnego czubka. Odchylił głowę lekko w bok, ale choć jego powieki same mu się przymykały, ani na moment nie spuścił wzroku z ciała Jimina. Droczył się ze sobą, co jakiś czas, zagryzając lekko dolną wargę, czy wysyłając w stronę lustra prowokujący uśmiech, który wspaniale komponował się z zaróżowiałymi policzkami i typowo porannym nieładem na głowie. Biodra wręcz same pchnęły się ku górze, wspomagając ruchy jego dłoni. Mimowolnie wyobrażał sobie, jak jego własna ręka pieści ciało tańczące na jego biodrach. Ciało, w którym on teraz się znajdował, którym teraz się zabawiał. Mrowienie w podbrzuszu robiło się coraz intensywniejsze, kiedy nagle, drzwi do pokoju rozsunęły się. - Jimin, wsta...- Jihyun urwał w połowie wypowiedzi. Oboje zamarli.
No tak, dzisiaj był przecież czwartek. Wstawali wcześniej niż zazwyczaj by pomóc Ma w przygotowaniu na wyprawę do świątyni. Jimin sam mu o tym przypominał.
Choć była to kwestia kilku sekund, dla Yoongiego upłynęła niemal wieczność, nim Jihyun w końcu wybiegł, zostawiając drzwi uchylone. - Mógł chociaż zamknąć... - mruknął pod nosem, przeklinając. Ostatni raz spojrzał w lustrzane odbicie, jakby zastanawiając się, czy kontynuować. Czar prysł.


Już jako trainee musiał przyzwyczaić się do codziennych treningów, wysiłek nie był mu więc obcy. Nigdy jednak nie wyobrażał sobie, że będzie musiał iść pod górkę, niosąc na sobie dorosłe ciało. I choć Jimin wydawał się wysportowany, pot litrami ściekał mu po twarzy i plecach, sprawiając, że grzywka przylepiała mu się do czoła, a hanbok wydawał jeszcze bardziej niewygodny. Westchnął. Jeszcze żadna droga mu się tak nie dłużyła.
- Dlaczego nasza świątynia musi być tak wysoko? - Jihyun, który wlókł się tuż za nim, wręcz wyjął mu to pytanie z ust.
- Ludzie od zawsze chcieli być jak najbliżej niebios. Bogowie w końcu umożliwili im to, tworząc tę górę - odpowiedziała w zamyśleniu Ma, którą Yoongi trzymał mocno by nie spadła z pleców Jimina. Ukradkiem spoglądał na otaczającą ich florę. - Wiecie czym jest Maedeub?
Jihyun pokręcił przecząco głową, na co Yoongi odetchnął z ulgą. Jeśli młodszy tego nie wiedział, to znaczy, że nie wygłupił się znowu z niewiedzą. I tak ledwo mógł spamiętać ostatnie rzeczy związane z tym całym obrzędowaniem, o których Jimin mu mówił.
- Oznacza to "wiązać". Odnosi się do więzi między ludźmi, a Bogiem. Oznacza też upływ czasu. To przejawy mocy Boga. Dlatego właśnie sznury, które wyrabiamy są symbolem upływajacego czasu. Nici najpierw się zbliżają i nabierają kształt. Potem okręcają się, plątają, czasem też prują się i pękają, aby ostatecznie znów się złączyć. Jak czas. Odpocznijmy chwilę.
Yoongiemu nie trzeba było tego powtarzać, w duchu był wręcz wdzięczny za te słowa. Kiedy przysiedli na trawce obok mógł w spokoju zastanowić się nad znaczeniem tego, co usłyszał oraz tym, jak bardzo jego życie różni się od tego, które wiedzie Jimin. Jako osoba urodzona w rodzinie niewierzącej, Bóg nigdy nie miał dla niego większego znaczenia. Z kolei dla ludzi z tej wioski, wiara stanowiła niemal całe życie.
Ugryzł kawałek ciastka ryżowego, który dostał od Ma, uprzednio za nie dziękując.
- Rany, ale pychota! - zawołał wesoło Jihyun. Kobieta się uśmiechnęła. - Kiedy człowiek spożywa coś, co sprawia radość jego duszy, z tym również związany jest Maedeub. Więc dary, które niesiemy naszemu Bogu są częścią ważnego rytuału łączącego ludzi z Bogiem.

Who Are You // YoonminWhere stories live. Discover now