Rozdział III

653 46 1
                                    

Loki

Z płytkiego snu wyrwał mnie odgłos grzmotu. Z myślą, że może być to Thor, otworzyłem oczy i miałem już wstać, gdy poczułem ciężar na moim ciele. Spojrzałem w dół, a na moich nogach spała Adel. Burza loków zakrywała jej twarz, więc delikatnie założyłem je za ucho. Lekkim ruchem ręki sprawiłem, że ciało Adel powędrowało w górę. Ułożyłem ją na kanapie i przykryłem puchatym kocem. Poszedłem do kuchni z zamiarem zrobienia śniadania, jednak odrzuciłem tę myśl i włączyłem mikrofale, choć nie wiem dlaczego. Opuściłem to pomieszczenie i wyszedłem na balkon. Mimo, że była wczesna godzina, na niebie pojawiło się coraz więcej purpurowych chmur. Pamiętam jak Frigga tłumaczyła mi, dlaczego tak się dzieje. Podobno, gdy czarne chmury okrywały niebo to gdzieś daleko toczyła się bitwa i zło wtedy miało przewagę. Jednak, gdy ci dobrzy wygrywali, niebo oczyszczało się z brudu złych uczynków, zwiastując dobre nowiny. Teraz wiem, że to nieprawda, a bajka, którą opowiada się dzieciom spragnionych odpowiedzi. Z wspomnień wyciąnął mnie czyiś dotyk na plecach. Zwinnym ruchem ręki wykręciłem nieznajomemu rękę i przygwoździłem go do ściany. Nie, to była znajoma osoba. Rozluźniłem ucisk na szyi Adel, a ta skarciła mnie wzrokiem.
- Czy ty masz jakieś problemy ze sobą? - powiedziała spokojnie łapiąc się za gardło.
- A czy tobie do reszty odbiło? - rzuciłem - Mogłem cię zabić!
- Czyli to moja wina, że wołam do ciebie od kilka minut, przedtem wybuchła mikrofalówla, którą musiał gasić Jarvis, a ty reagujesz dopiero wtedy, gdy cię dotknęłam?!
- Chodzi mi o to, że postąpiłaś głupio, wiedząc, że to jest mój odruch!
- No tak. Wszystko zwalić na mnie - przerwała i weszła do środka. - Wiesz co? Jednak idę dzisaj do pracy. O siedemnastej przyjdzie tu Alex i Rita, idziemy na zakupy. A ty razem z nami.

Adelaide

Ale jest z niego idiota! Jeszcze będzie się ze mną wykłócał. W powietrzu nadal unosił się zapach spalenizny. Jarvis powiedział, że to przez Lokiego ona wybuchła. Podobno rano, gdy wstał włączył mikrofale wkładając do niej widelec. Weszłam do pokoju i zaczęłam przygotowania do pracy.
Kiedy założyłam czarne spodnie i białą koszulę, złapałam za torbę, i wyszłam z pomieszczenia.
W salonie nie było nikogo, więc ubrałam płaszcz i założyłam moje ulubione szpilki.
Pogoda uspokoiła się, ale czarne chmury nadal wisiały nad miastem. Wiatr delikatnie muskał twarz, a deszcz zaczynał powoli stukać w szyby samochodu.
Kiedy dotarłam do studia nikogo w nim nie było. Albo tak mi się przynajmniej wydawało. Wszyscy siedzieli w sali konferencyjnej.
- Em... Cześć? - powiedziałam niepewnie. - Po waszych minach sądzę, że coś jest nie tak.
- Bo to prawda - rzekł szefuncio. - Zostaliśmy zawieszeni.

°°°
Po kilku godzinach żmudnych dyskusji mogę wreszcie opuścić ściany tego budynku. Szef mojego szefa stwierdził, że reportaż, który sam sprawdził, jest jednak nieodpowiedni. Dobrze, ale żeby zawieszać show na dwa tygodnie? To przesada! Była dopiero piętnasta, więc nie muszę się spieszyć. Poszłam w kierunku pobliskiej kawiarni. Ludzi było tam tak dużo, że połowa z nich, trzymając filiżanki kawy wraz z deserem, albo stała, albo siedziała na podłodze. Zrezygnowałam z pomysłu pójścia tam i zawróciłam do samochodu.

***

Wybaczcie za tygodniowe opóźnienie jednak przechodziłam załamanie. Bowiem miałam dylemat nad tym, czy wprowadzać pewien wątek i chyba tak się stanie.
No, więc...
Do następnego?

Zostawcie ślad waszej obecności za pomocą ⭐ lub 💨.
Bajoo😻

Czarny Aniołek // Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz