Kolejny raz poczuła uderzenie na policzku, tym razem znacznie silniejsze. Mocno zaciskała powieki, nie pozwalając łzom ujrzeć światła dziennego. Od wielu dni, ten sam koszmar wciąż się powtarzał. Mężczyzna, zwany jej mężem, który ślubował dozgonną miłość, stał teraz nad nią z wyciągniętym, skórzanym paskiem swoich eleganckich spodni i co chwilę uderzał w jej trzęsące się z bólu ciało. Kiedyś Jane Parker była piękną kobietą o kasztanowych włosach sięgających jej bioder, kształtach, których każda kobieta mogłaby jej pozazdrościć i głębokich piwnych oczach. Lecz to była jedynie maska, pod którą się kryła. Przez wiele lat ludzie niszczyli w niej wszystko. Nie okazywała tego, bo bała się wyśmiania. Wiedziała jacy oni są. Za bardzo się na nich zawiodła.
Gdy poznała jego – swojego męża, myślała, że w końcu wszystko będzie dobrze, tak jak mówiła rodzina. Wyjechali razem do Kalifornii, gdzie Jane rozpoczęła studia medyczne. Z roku na rok było coraz gorzej, aż w końcu z przemocy psychicznej, Christian Wood przerzucił się na fizyczną. Odciął ją od rodziny. Nie pozwalał na jakikolwiek kontakt i ustalił fałszywy adres by ich zmylić. Łzy, które wylała Jane można by zbierać litrami. Już nie potrafiła ukrywać swojego żałosnego stanu.
Pewnej nocy, gdy Christian wrócił z biura i zastał odrobinę okruszków na stole, wytargał Jane z łóżka i kazał jej je zlizywać, zrobiła to, co rozkazał, a mimo to wziął nożyczki i obciął do ramion jej włosy, mówiąc, że nigdy nie była piękna i to się nie zmieni.
Teraz, od wielu dni nie pozwalał opuścić sypialni i przynosił jedynie odrobinę wody. W dzień leżała przywiązana średniej grubości sznurem do nogi łóżka, a całą noc była bita i poniżana.
- Zawsze byłaś i będziesz zwykłą szmatą - powiedział Christian i szyderczo się uśmiechnął. - A teraz kochanie, pożegnaj swojego męża, który idzie do ciężkiej pracy.
Zacisnął dłonie na jej policzkach i przyciągnął jej usta do swoich. Nie oddawała pocałunku, za co po raz kolejny otrzymała siarczysty policzek. Była pewna, że gdyby spojrzała w lustro nie ujrzałaby swojego odbicia.
Gdy usłyszała trzaśnięcie zewnętrznych drzwi i warkot silnika postanowiła, że to już koniec...że tak dłużej nie może. Okręciła się lekko i włożyła nogi pod łóżko. Musiała użyć całej siły, by chociaż lekko je podnieść. Z jej ust wydobył się przeraźliwy krzyk, gdy w końcu udało się je unieść. Uwolniła dłonie, choć wciąż miała je związane przed sobą. W jedną z dłoni złapała nóż, którym dzień wcześniej groził jej mąż i zaczęła rozcinać sznur, co po chwili się jej udało. Podniesienie się z kolan wywołało ogromny ból całego ciała, przez co opadła na łóżko. Było tak cholernie wygodne, a ona nie spała od kilku dni. Wiedziała jednak, że to jedyna szansa ucieczki. Zdjęła zaplamioną krwią koszulę nocną i wrzuciła do kosza na pranie. Wyjęła z szafy czystą, zwiewną sukienkę i bieliznę, którą natychmiast nałożyła. Nie było czasu na pielęgnację, on mógł wrócić w każdej chwili...W biegu wpakowała do starego plecaka kilka ubrań i książek, po czym sycząc z bólu, zeszła ze schodów, trzymając się kurczowo barierki. W kuchni dorzuciła trochę jedzenia i wyjęła dolary z sejfu. Już miała wychodzić, gdy zdała sobie sprawę, że jej klucze zostały zabrane, a dom zamknięty. Rozejrzała się po pomieszczeniu i westchnęła z ulgą spoglądając na drzwi tarasowe. Przeszła przez salon i w końcu doszła do miejsca w którym po tak długim czasie miała osiągnąć wolność. Od kogo? Od własnego męża... Ściskała ramię plecaka, przechodząc przez zadbany ogród. Kiedyś był miejscem, w którym mogła odetchnąć i przypomnieć sobie informacje do egzaminu, teraz w każdym miejscu widziała wściekłą twarz Christiana Wood'a, który już szykował markowy, skórzany pas by przyłożyć go do jej ciała.
Idąc ulicą widziała spojrzenia sąsiadów, wyłaniających się zza koronkowych firan w ich oknach, myślących, że ich nie widać. Była pewna, że większość z nich wiedziała co dzieje się w domu tego słynnego biznesmena, jednak nie reagowali. Dlaczego? Będąc tuż przy zakręcie, poczuła jak ktoś zaciska palce na jej ramieniu, zapełnionym siniakami.
- Pani Wood... - zachrypnięty głos starszego mężczyzny spowodował, że po jej policzkach poleciały kolejne łzy.
- Błagam, niech mnie pan zawiezie na lotnisko - spojrzała na niego. - Muszę wrócić do rodziny.
Skinął głową i pomógł jej dojść do jego czerwonego samochodu. Gdy tylko przekręcił kluczyki w stacyjce, oparła głowę na fotelu i przymknęła oczy. W tym momencie cieszyła się, z nazwiska które nosiła po mężu. Dawało jej wiele przywilejów, wystarczyło by tylko pokazała dowód, a wszyscy ustępowali jej miejsce. Wiedziała, że bilet do Nowego Jorku zdobędzie łatwo i już tylko kilka godzin będzie dzieliło ją od mamy, taty i rodzeństwa, za którymi tak tęskniła.
Mężczyzna zaparkował na lotniskowym parkingu, ale nic nie mówił. Spojrzał w stronę Jane, po czym wzrok skierował na jej dłonie i delikatnie zsunął resztki sznura z jej nadgarstków.
- Nie mogę wyrazić w słowach tego co pan dla mnie zrobił, panie Smith - powiedziała łamiącym głosem.
- Już od dawna chciałem zadzwonić na policję, wiedziałem jednak, że on ma zbyt wielkie wpływy i to by nic nie dało.
- Jeśli on by mnie szukał...
- Możesz czuć się bezpiecznie, droga Jane - pogładził ją po dłoni i pomógł odpiąć pasy. - Nim on wróci, ty już dawno będziesz w Nowym Jorku, a tam na pewno ktoś ci uwierzy...tylko zrób obdukcję.
- Jeszcze raz dziękuję - powiedziała stawiając stopę na rozgrzanym asfalcie. - Obiecuję, że się odwdzięczę.
Posłał jej szczery uśmiech, który odwzajemniła. Zatrzasnęła drzwi samochodu i wolnym krokiem ruszyła w stronę budynku lotniska, a gorący wiatr, we wszystkie strony rzucał jej znacznie krótszymi włosami. Wracam do domu... - powtarzała sobie w myślach.
Łzy szczęścia popłynęły po jej policzkach, gdy stała już na platformie lotniska. Wracała do rodziny. Mimo, że ludzie spoglądali na nią z politowaniem, niektórzy ze smutkiem nie przejmowała się. Była uratowana. Uciekła psychopacie i w końcu jej życie zacznie się układać...
***
Cześć kochani!
To moje pierwsze opowiadanie, tutaj na wattpadzie, mam nadzieję, że nie wyszło tragicznie c:
Serdecznie zapraszam was do dalszego czytania, komentowania, głosowania i udostępniania historii Jane Parker! :))
CZYTASZ
Jane || Bukiet Lilii [CHWILOWO ZAWIESZONE]
Misteri / ThrillerUWAGA Trwa korekta opublikowanych rozdziałów, poprawione powinny pojawić się w najbliższym czasie! Jane Parker po rozwodzie z mężem - tyranem wraca do rodzinnego Nowego Jorku ze słonecznej Kalifornii. Wydaje się jej, że rozpoczyna nowy rozdział...