Sprzeczność

77 5 3
                                    

Była ciemna, wiosenna noc. Jak wiosenna to powinno być ciepło, lecz gdy wyszło się chociaż na krótką chwilę na wyłożony już zimny od temperatury kafelkami balkon można było zamarznąć. Tobiasz właśnie to zrobił, szybkim krokiem poszedł w stronę drzwi balkonowych po kłótni z Mazurkiem- (jego współlokatorem) aby zapalić. Strasznie się zdenerwował na niego. Wychodząc nawet nie zwracał uwagi na to, że jest w samych bokserkach, a jego wyrzeźbione ciało po latach siłowni głaszcze chłodny wiaterek wraz z mżawką. Usiadł. Starał się zrozumieć co się właśnie stało. Współlokator, stary kolega z technikum... Niestety tylko kolega. Tobi udawał zawsze twardziela, w szkole miał szacun. Nosił się raczej jak typowy punk z lat siedemdziesiątych. Stare podarte jeansowe kurtki, spodnie z dziurami, a to wszystko przyozdobione niedbale napisami zrobionymi pierwszym lepszym markerem. Włosy jego były najczęściej czerwone, bardzo lubił ten kolor. O dziwo to wszystko bardzo pasowało do jego bladej karnacji i zielonych oczu, które zwykle podkreślał czarną kredką. W jego lewej brwi znajdował się kolczyk. Zaniepokojony Mazurek powoli podszedł do okna balkonowego. Bał się, że jego współlokator może sobie coś zrobić. Zauważył jak on już bezsilnie siedział na zimnych płytkach i zaciągał się swoim ostatnim już papierosem. Nie lubił tego co sobie robi, zmartwiony chłopak zawsze był przeciwko różnym używkom. Nagle czerwonowłosy odwrócił się w stronę obserwującego.
- Czego?! - zapytał nadal zdenerwowany Tobiasz.
- Wejdź do środka to pogadamy...- rzekł cichym, smutnym głosem.
- Daj mi dopalić, za pięć minut może przyjdę.
Tobiasz traktował papierosy zawsze jak jakieś pyszne ciasteczka, którymi zazwyczaj normalni ludzie się delektują powoli. Po około piętnastu minutach wrócił cały zmarznięty, lecz nie pokazywał tego nigdy. Zawsze wszędzie się spóźniał. Przez kilka minut patrzyli sobie głęboko w oczy, ale już nie tak jak kiedyś. Teraz spoglądali na siebie zimnym wzrokiem. Ta niezręczna cisza... Mazur nie mógł wytrzymać. Wstał z kanapy i powolnym krokiem zmierzał w stronę chłopaka. Tobiasz był o wiele wyższy od niego, może i nawet około głowę. Przytulił go czule.
- C...co ty wyprawiasz?! - powiedział zawstydzony chłopak, którego policzki w jednej sekundzie przybrały jego ulubiony kolor.
- Jak co robię? Przepraszam Cię za to, że ciągle robię ci awantury... Ja...
- No co? - zdecydowanym, szorstkim głosem powiedział jednocześnie przytulając go coraz mocniej.
- Już nic, po prostu przepraszam.
- Jesteś za miękki
Tobiasz czule gładził ciało swojego jakto on myślał przyszłego chłopaka, miział go po włosach tak jak on lubił. Mazur wyglądał jak normalny chłopak, którego możemy uważać za spoko kolesia z klasy. Zwykle nosił zbyt duże koszulki i jeansy, a na swojej szyi nosił naszyjnik ze skyrima. Jego włosy były czekoladowe, zawsze w nieładzie, lecz to właśnie przyciągało wszystkich uwagę. Niby nieułożone, ale zawsze to wyglądało strasznie sexy. Dziewczyny, jak i chłopcy potajemnie przyglądali mu się z uwagą. Miał ciemną karnację, a na jego twarzy znajdowały się liczne pieprzyki, które dodawały mu uroku, tak samo jak jego uśmiech, który ukazywał jego dwa górne wampirze kły. W głębi serca kochał jak nikogo wcześniej swojego "przyjaciela". Niestety oboje nie wiedzieli o tym uczuciu. Przytulali się tylko "po przyjacielsku" tłumacząc jeden drugiemu, że brakuje im dziewczyny. Tak naprawdę oboje byli biseksualni, lecz strasznie się tego wstydzili. Mazurek szybko wyrwał się z jego ramion pomimo wielkiej przyjemności i bezpieczeństwa jakie tam czuł.

- Więc jak...?- zapytał Bartek (Mazur)

- Co jak?

- No... Czy wybaczysz mi za to wszystko?- wyjaśnił

- Tak. Już cicho bądź...

------------------------------------------------

Chłopcy mieli małe mieszkanie w Gdańsku. Razem studiowali informatykę. Ich wynajmowane mieszkanie było nowocześnie i minimalistycznie urządzone, lecz obaj nie zwracali na to uwagi. Tobiasz idealnie wpasowuje się w typ bałaganiarzy, a Bartosz natomiast jest jego antonimem. Zawsze starał się wszystko idealnie wysprzątać podczas gdy jego współlokator leżał na kanapie przed telewizorem. Chłopak często z tego powodu denerwował się na niego, a jako że należy do wybuchowych osób prowadziło to do kłótni. Zawsze kończyły się one przeprosinami w stronę Tobiego.

TozurOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz