"Chodzi wilczek koło drogi, cichuteńko stawia nogi, cichuteńko się zakrada i niegrzeczne dzieci zjada."
Skoczyłem od razu przez otwarte okno. Kurwa czemu my mieszkamy obok lasu... A co jak sąsiedzi go widzieli? Zadzwonili po policję? Musze go znaleźć... Biegłem przez gąszcz. Pod wpływem adrenaliny zamieniłem się. Czerwony wilk, który biegnie przez las i podpala co nieco. Kolejna rzecz, której mu nie powiedziałem. Zajebiście. Nie mam pojęcia jakie moce posiada Mazur, może na prawdę siebie nie znamy tak dobrze. Przyspieszyłem ze zdenerwowania, ogień był coraz większy. W tym samym momencie walnąłem porządnie łbem o drzewo. Zemdlałem...
Obudziłem się w klatce, ale ona nie była normalną klatką. Była ona zrobiona z liany. Podniosłem związany tym samym materiałem lekko pysk. Zobaczyłem go. Stał wyprostowany, lecz nie czułem od niego czystego człowieka. On był taki jak ja. Z każdym mrugnięciem obraz coraz bardziej mi się wyostrzał. Zacząłem się wyszarpywać z uwiązania. Najeżyłem sierść i zacząłem warczeć, ale to wszystko było na nic. Mężczyzna ruszył ręką a one zaciskały się mocniej. Przypomniało mi się, że miałem szukać Mazura. Dziwna sprawa, że ja go czułem cały czas obok...
Chłopak przybliżył się. Miał kaptur, więc nie widziałem jego twarzy. Na jego twarzy zawidniał szyderczy uśmiech. Jego szczęka wypełniona była wielkimi zębiskami, a jego palce zakańczały się długimi czarnymi pazurami. Nie mogłem nic powiedzieć. Nie mogłem się jednak poddawać...
- No i co teraz wilczku- zaśmiał się podnosząc rękę, a tym samym kontrolując pnącze.Spojrzałem na niego wrogo.
- Nic teraz mi nie zrobisz. Dzięki za moce jakie mi dałeś. Wiedziałem od początku, że jesteś jednym wielkim kłamcą.Ściskał mnie coraz mocniej. Czułem jak sznur wbija się w mój kark. Powoli się dusiłem.
Nagle do jaskini wbiegła Marta. Rzuciła się do jego szyi, zanurzając w nią swe ostre kły. Facet wybuchnął śmiechem.- To zabolało kundlu...- Złapał się za miejsce ugryzienia.
Nie miał już na szczęście tyle siły, by znowu użyć swojej mocy. Siostra podbiegła do mnie. Z całej siły swoim korpusem uderzyła w klatkę. Rozpadła się z łatwością. Rozgryzła ostrożnie moje liany, które opatulały moje ciało.
- Dzięki, co Ty tu robisz?!- Nie widzisz księżyca?- Uśmiechnęła się.
Marta była czarnym wilkiem, o niebieskozielonych jasnych oczach. Na jej nodze znajdowała się blizna po walce z... No właśnie z kim...
- Marta skąd m...
- Cicho. Nie ma czasu na rozmowę. Gdzie masz Mazura?!
- Skąd wiesz, że on... no wiesz- Zadziwiłem się, poczułem sekundowy zawał.
- Babcia mi mówiła.Podeszliśmy ostrożnie do faceta. Osunąłem mu kaptur moim mokrym nosem. To był... Tak. Mazur. Wiedziałem, że jest z nim coś nie tak.
- Kurwa. Trzeba go opatrzyć.
- Nie widzisz, że on chciał Cię zabić?! Tak mi dziękujesz za pomoc?- Ale...
- Zdecyduj się po której stronie jesteś.- Powiedziała stanowczo.
Nie wiedziałem co mam robić. Wiedziałem, że nikomu na tym świecie już nie można ufać. Ale... żeby Bartek?! Poczułem gniew. Łzy mi napłynęły do oczu. Polizałem mu ranę... Mój mały Mazurek... Chciał mnie zabić... Może on tak nie chciał? Może tak na prawdę mu tylko odbiło? Marta wychodziła już z groty. Obejrzała się za siebie. Z pogardą jej wzrok spoczął na mnie. Poczułem ścisk w sercu. Położyłem pysk na jego brzuchu. Zacząłem bezsilnie płakać.
Żyj kochanie... Proszę.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------C.d.n
CZYTASZ
Tozur
FanfictionKłamstwo, magia, miłość czyli historia o pewnych przyjaciołach... ale czy na pewno tylko?