Serce mi waliło jak szalone. Czułem jednocześnie żal, zawiedzenie, gniew, a co najdziwniejsze szczyptę euforii. To raczej normalne, że gdy par... przyjaciel coś przed Tobą ukrywa to czujesz ciężar oraz wieczne zmartwienie. Miałem w tej chwili dużo czasu na myślenie. Tobiasz tulił mnie coraz mocniej, a ja gładziłem go bez przerwy. Nie mogłem już wytrzymać tej ciszy, ale chciałem dać mu troche czasu. Czułem, że to coś poważniejszego. Tobiasz nigdy tak się niczym nie przejął. Szlochał po cichu. Moja koszula stawała się mokra od łez. Zacząłem głaskać go po głowie, a on w tym momencie wytarł twarz rękawem i spojrzał na mnie przykrwionymi zielonymi oczami.
- Przepraszam, że jestem walonym hipokrytą. - powiedział załamując głos.
- Jesteś za miękki- uśmiechnąłem się i otarłem jego nowe łzy spływające po czerwonych od płaczu policzkach.
- Zakochałem się- odparł szybko.
Zarumienilem się. Miałem ogromną nadzieje, ba nawet przekonanie, że to chodziło o mnie...
- Zakochałem się w dziewczynie ze studiów- dodał ku wyjaśnieniu
Zamurowało mnie. Serce mi pękło. Czułem jak ono spada na dno mojego ciała. Rozkrusza się. Jeszcze ostatnio... To wszystko... Po jaką cholere to robił?! Co za zakłamany typ. Co chciał sobie mnie powykorzystywać?! Może wyobrażał sobie, ze jestem tą dziewczyną?!
- To... Super- odpowiedziałem starając się ukryć emocje.
Uśmiechnął się lekko.
- A jak brzmi jej imię?- zapytałem
- Marta
- Marta?!
- Tak
- Ta Marta z technikum?!
- Nie krzycz...
Tobiasz schował głowę w moje ramie. Nie chciałem tego, ale w głębi serca ja go nadal kochałem. Nic nie jest idealne... Nie odepchnąłem go. Serce nie pozwalało.
- Bartusiu...
- Co?- powiedziałem chamsko, oczywiście po tym miałem wielkie wyrzuty sumienia.
- Zakochałem się, ale to nie znaczy, że kocham.
- Sugerujesz mi coś?- uniosłem jedną brew
- Nie no, tak wyjaśniam po prostu przecież jesteśmy przyjaciółmi. Prawda?
Uśmiechnąłem się sztucznie
- Tak, najlepszymi na zawsze... Idę do domu
- Zimno Ci?- zapytał zmartwiony, przytulając mnje coraz mocniej
- Nie. Teraz nie. Dlaczego Marta?
- Bo ona jest inna. Tak jak ja. Jesteśmy tacy do siebie podobni...
Halo? A ja nie jestem podobny?!
- Wiesz Mazur, jak to jest się zakochać?
- Wiem może i za dobrze...
Bałem się, że już nie będzie tej czułości co kiedyś, że zacznie wracać późno do domu od tej całej Marty, że na jego szyji będą malinki od niej...
- A wiesz co jeszcze?- dodał Tobi
- Hm?
- Prima a prilis!
Wyjąłem szybkim ruchem telefon, by sprawdzić datę. Lecz nie zobaczyłem jej ponieważ Tobiasz zaczął mnie całować tak namiętnie jak nigdy. Byłem na niego wściekły, ale nie mogłem się oprzeć jego miękkim ustą, które delikatnymi ruchami gładzą moje. Troszke to trwało zanim się od siebie odkleiliśmy. Chyba chciał złagodzić mój gniew. Złapał mnie za rękę, oddalił głowę od mojej, spojrzał błagajacymi oczami prosto w moje. Zarumieniłem się.
- Jesteś dupkiem - powiedziałem z uśmiechem na twarzy.
- Dziękuję - odwzajemnił gest.
- Czemu ja o tym nie pomyślałem... Ty przecież jesteś moim śmieszkiem.
- Tylko twoim- puścił oczko. - Chodźmy do domu zimno mi już i tyłek mi scierpł- dodał, po czym zaczął się przeciągać.
Złapałem go w miejsce, o którym mówił. Tobiasz momentalnie zarumienił się. Moje serce przyspieszyło, a w brzuchu latały motyle. Zacząłem go delikatnie masować.
- Lepiej już?
Nic nie powiedział. Wiedziałem, że było mu na tyle przyjemnie, że nie był w stanie wysapać ani jednego słowa.
-----------------------------------------------------------
Gdy wróciliśmy do domu nabuzowani różnymi emocjami Tobiasz rozebrał się, znowu był w samych bokserlach.
- Idziesz spać? - Zapytałem zdziwiony
- Może tak... Może nie - odpowiedział, po czym obejrzał mnie całego dokładnie.
Chłopak usiadł na łóżku. Spojrzałem na zegarek. Była 22.
- Idę pod prysznic- rzuciłem szybko i wyszedłem z sypialni.
Zacząłem nucić jedną z piosenek Aviciiego. Lubiłem się myć, nie wiem dlaczego. Może mam jakaś paranoje i boje się bakterii?
Przyszedłem po kąpieli ubrany w kigurumi pikachu do kuchnii, aby zjeść kolację.
- Tobi?!- powiedziałem dość głośnym tonem- co... Ty to sam przygotowałeś? Może powinienem się przebrać w granitur?
Na stole widniała sałatka z łososiem, jakimiś warzywami, polana oliwą z oliwek. Obok stało wytrawne, czerwone wino i dwa kieliszki. Nastroju dodawał świecznik znajdujący się pomiędzy talerzem moim i chłopaka.
- Oj nie... To tylko kolacja- odparł będąc nadal tak samo ubrany
-----------------------------------------------------------Obudziłem się nago wtulony w Tobiego, który był również bez ubrań. Rozejrzalem się trochę po pokoju. Na ziemi leżały nasze ciuchy, drugie wino, prezerw... Co?! Czemu ja nic nie pamiętam to był jego plan czy co?! Nie... Za bardzo się denerwuje. On mnie kocha, ja jego. Tylko nie umiemy sobie tego powiedzieć wprost. Wstałem, by założyć coś na siebie. Ubrałem szarą bluze Tobiego. Sięgała mi do połowy ud. Bokserki już wziąłem swoje. Zrobiłem jak zawsze śniadanie. Nie miałem weny, więc zrobiłem po prostu tosty i kawę. Byłem nadal bardzo podniecony. Położyłem jedzenie na tacy i zaniosłem jak służący do swojego Pana.
- Wstajemy kochanie- mówiłem czule.
Co? Kochanie... Jezu co ja mówię, chyba mam serce zamiast mózgu.
Tobiasz powoli otworzył oczy. Dał mi buziaczka w policzek i zaczęliśmy razem jeść i oglądać jakieś filmiki na Youtube.
Wyszedłem do łazienki. Przejrzałem sie w lustrze i na mojej szyji oprócz miliona malinek było ugryzienie... Nie jakiegoś komara, tylko prawdziwe ugryzienie zrobione przez czyjeś kły...
-----------------------------------------------------------
C.d.n.
CZYTASZ
Tozur
FanfictionKłamstwo, magia, miłość czyli historia o pewnych przyjaciołach... ale czy na pewno tylko?