Od tej chwili byłem całkowicie cicho. Cały czas wiosłowałem.Marzyłem tylko o tym aby jak najszybciej wrócić do zakonu.
Gdy już w końcu do płynąłem do brzegu od razu ruszyłem w stronę zakonu.Szedłem bardzo długą drogą. Byłem już bardzo zmęczony tą "podróżą".
W końcu widziałem z daleka zakon. Pobiegłem tam z resztkami sił.
Rozejrzałem się na około korytarza, mam nadzieje że nikt jeszcze nie wstał. Ale bym miał przesrane. Gdy wszedłem do mojego pokoju na małym lusterku zobaczyłem swoje odbicie . Wyglądało inaczej niż zwykle.
Moje lewe oko było całe czerwone , a źrenica mroziła krew w żyłach.Chwila...czy ja zawsze po prawej stronie miałem niebieską grzywkę? Co do Kurwy?
Przecież nie pokaże się tak , uznają mnie za jakiegoś dzieciaka-demona.Może to tylko zwidy , może jestem tak zmęczony . Położyłem kosę w kącie mojego pokoju i wskoczyłem do łóżka ( nie dosłownie xD). I położyłem się spać.
*parę godzinek później*
Obudziłem się bardzo późno jak na mnie. Szybko podszedłem do lusterka.Spojrzałem na siebie ,dalej widziałem to co wczoraj.
Postanowiłem poszukać tego co mogło by zasłoniło.Znalazłem opaskę na oku . Od razu ja założyłem na moim lewym oku.
Założyłem również z górną część mojego stroju zakonu . Udało mi się nie zasłonić rękę. Poszedłem po Rhaasta.Gdy wyszedłem zauważyłem że na dziecińcu było połowę uczniów.
-Hej Kayn !-usłyszałem krzyk dziewczyny . Po czym ona do mnie podbiegła.
-Cześć Rizuki-odpowiedziałem jej.
-Widziałeś gdzieś Nakuriego?-spytała z rumieńcem na twarzy. Humor od razu mi posmutniał.
-On..... on.....-powiedziałem nie pełnym zdaniem.
Ona spojrzała na mnie z dziwieniem.
-Nie żyje-dokończyłem a ona zasłoniła swoje usta dłońmi.
Nagle z jej oczu wyleciały łzy i przytuliła się do mnie. Objąłem ją by ją pocieszyć.Rozpłakała mi się na moim prawym ramieniu.
-D-dlaczego ....... kto go zabił.......Zabije go za niego.-powiedziała płacząc.
-M-mój biedny Nakuri.... ja go tak kochałam......... nie wiedziałam że odejdzie tak szybko......-mówiła dalej płacząc.
Po czy mnie puściła i uciekła do swojego pokoju. Patrzyłem na ten moment z smutkiem. Bo to była moja wina.To co ona teraz przechodzi to wszystko przez ze mnie .
Gdy szedłem na trening się odstresować , widziałem jak młodsze osoby na mnie się gapiły. W sumie im się nie dziwie. Trzymam broń która rusza okiem.
Jak skończyłem jeden z moich treningów. Jeden z uczniów do mnie podszedł .
-Kayn mistrz Zed woła cię pod drzewo wiśni.-powiedział do mnie chłopak co wygląda jakby na trzynastkę .
-M-mnie?-spytałem ze stresowany. No bo drzewo wiśni, sam na sam?
-Tak ciebie-odpowiedział mi chamsko po czym odszedł normalnie.
Poszedłem w stronę tego drzewa. Widziałem z daleka jak bawił się shurikenem w dłoni. Szedłem powoli. Ponieważ zawszę się wstydziłem sam gadać z mistrzem.
-O jesteś -powiedział po chwili przerywając zabawę.
-D-dlaczego m-mnie wezwałeś?-spytałem z rumieńcem na twarzy.
-Zauważyłem twoją nową broń-patrzył na mnie przez maskę.
-Dużo o niej słyszałem , ale wiedziałem że ty będziesz jednym z tych która broń cię nie rozwali.-powiedział z swoim słodkim głosem.
-T-też nie myślałem.-odpowiedziałem robiąc się bardziej czerwony.
-Wszystko okej? Jesteś cały czerwony -spytał zauważając moje zachowanie.
-N-nie W-wszystko jest okej-odpowiedziałem.
- Ale zastanawia mnie jedno.-powiedział zmieniając temat.
-C-co m-mianowicie ?-spytałem.
-Czemu nosisz opaskę na oku ,i .... wróciłeś do zakładania górnej części stroju?-spytał z lekkim sarkazmem.
-J-ja ....... po prostu mam duże rany i chce je zakryć-skłamałem.
-Kłamiesz.-powiedział wiedząc że skłamałem, ale jak?
-N-nie.-odpowiedziałem z głową spuszczoną w dół.
-W takim razie pokaż mi te rany .-po tych słowach zamarłem w środku.
Delikatnie zdjąłem opaskę z oka i odsunąłem z lewej strony górną część stroju. I spojrzałem mu w oczy.
On nawet nie zareagował na ten wygląd.
-Czy ta broń czy to zrobiła?-spytał.
-T-tak.-odpowiedziałem znów patrząc w dół.
-Czemu jesteś taki nerwowy zawsze jak z tobą gadam?-spytał
-J-ja ...... nerwowy? N-nie!-powiedziałem naprawdę nerwowym głosem. Kurwa nie umiem dobrze kłamać.
- Nawet nie próbuj mnie okłamać i tak widzę to zachowanie.-powiedział z sarkazmem.
-No ............. bo .......... ja .......... ja....... -powiedziałem nie będąc pewny swojej odpowiedzi. Na pewno mam mu powiedzieć że ja się w nim bujam?Może wtedy przestane aż tak tego wstydzić.
-No bo ja ........ ...... ... ja... cię ....................-prawie to powiedziałem. Muszę dać rade.
-No powiedz rzeż wreszcie -powiedział z nie cierpliwością.
Spojrzałem prosto na jego maskę którą zawszę nosił.
-.....kocham..-dokończyłem zdaniem po czym oblałem się rumieńcem.
A on milczał. Mam wrażenie że teraz mnie z nienawidził .
Nawet nie zauważyłem jak do mnie podszedł i mnie .......... objął? D-dlaczego on mnie obejmuje?N-nie rozumiem.
-Dawno nikt tak mi nie mówił -powiedział innym głosem niż zwykle.
Wtedy on złapał za mój podbródek żebym patrzył na jego .... twarz!?Jego twarz była wręcz nie do opisania zwykłymi słowami. Na twarzy miał parę blizn i śnieżno białe włosy.I wyglądał trochę młodziej jak mi się zdawało.
-M-mistrzu d-dlaczego p-pokazałeś mi się b-bez maski?-spytałem , pewnie byłem czerwony cały na twarzy.
On mi nie odpowiedział . T-tylko mnie pocałował? Jego pocałunek był niesamowity , trudno go tak było opisać.
Po paru sekundach również dołączyłem. Oboje się całowaliśmy. Ale to było trochę dziwne. Bo mistrz i uczeń całują się razem.
Po chwili przestaliśmy i patrzyliśmy sobie w oczy. Po czym on wziął swoje objęcie .
-Wybacz nie wiem co we mnie wstąpiło.-powiedział zakrywając swoją twarz maską o po czym szybko poszedł w stronę zakonu.
CZYTASZ
Dla ciebie,mistrzu
FanfictionMały chłopiec nie potrafi się zdecydować czy kocha swojego mistrza czy wręcz przeciwnie. A co jeśli on go też kocha? *Napisane z perspektywy Kayna*