( Zed zaniósł młodego Kayna do jego pokoju bo zasnął mu na ramieniu) (SORRY NIE MOGŁAM SIĘ POSTRZYMAĆ XDD)
(...) *Sześć lat później.*
Po zakonie zaczęły rozchodzić się różne plotki o broni z Noxusu. Noxus. Jedyne co pamiętam z Noxusu to tylko że tam się urodziłem. Ale o broni o której wszyscy mówili to była kosa darkinów.Wielu umierało jak chociaż dotknęli tej broni.
Może ta broń mogła mi by pomóc byciem mistrzem Zakonu Cienia. Cóż w zakonie jest wielu co mówią o mnie różne rzeczy.Najczęściej mówili że ja z Nakurim chodzimy ze sobą .
Ciekawe , może nigdy nie kochałem się żadną kobietą ale z nim nigdy bym nie chodził. Kiedyś był moim "przyjacielem". Wciąż pamiętam co chciał mi zrobić sześć lat temu, dalej jestem o to wściekły.
Teraz zwykle spędzałem czas sam , czasami mnie tylko za czepiali . Ale nic nie mogłem na to zrobić. Staram ich ignorować , a czasami wykonuje treningi z dala od nich. Również staram się nie wdawać w bójki, ale czasami czuje że mu muszę mu przypierdolić .
Może jak zdobędę te broń to wtedy te suki się zesrają ze strachu. Postanowiłem że ucieknę z zakonu bo nikt nie może się o tym dowiedzieć ,nawet mistrz Zed. Byłem w moim pokoju jedyne co zabrałem ze sobą to były ubrania ,moja broń i gumki na moje długie włosy z których zawsze robiłem warkocz.
Wiele razy mówiono mi żeby obciął te włosy, zawszę protestowałem.Nie chciałem ich obcinać przyzwyczaiłem się do nich i tak po prostu nie mogę odciąć tych włosów.
W końcu gdy już wychodziłem spojrzałem na boki czy nikt nie chodzi po nocy . Bo bardzo dobrze wiem że mistrz Zed chodzi od czasu do czasu.
Było czysto nikogo nie było.Po cichu i na palcach poszedłem do jednego z wyjść klasztoru. Po czym jak wyszedłem z jednego z wyjść. Przebiegłem się tak szybko żeby nikt mnie nie zauważył.
Wiedziałem że żeby dostać się do Noxus trzeba przepłynąć morze. Więc poszukiwałem jakiejkolwiek łódki . Gdy nagle usłyszałem pewne kroki. Spojrzałem za siebie niczego ani nikogo tam nie było.
Pomyślałem że mi się coś zdawało . Ale po chwili znów usłyszałem. Znów spojrzałem i nikogo nie było.
Co jest?
Pomyślałem że to tylko wiatr i się odwrociłem dalej w poszukiwaniu łódki.Gdy nagle jednym kątem oka zobaczyłem całkowicie pustą , jedyne co w niej było to wiosły.
Szybko do niej podszedłem i patrzyłem się w dwie strony po czym zobaczyłem linię do której łódka była związania.
Odwiązałem ją i próbowałem wiosłować ,ale ja tego nigdy nie robiłem.Po chwili trochę załapałem i zacząłem wiosłować .
Chociaż kompletnie nie wiedziałem jak się płynie do tego Noxusu. Wiosłowałem w przód myśląc że może tam będzie Noxus. Podczas wiosłowania patrzyłem na otaczające mnie widoki morza.
Nic takiego nad zwyczajnego po prostu woda o później nocy.
(...)
Do pływałem powoli do brzegu. Miałem już dość wody na dziś . Ale trudno. Gdy już do płynąłem zawiązałem tę cholerą łódkę . Ledwo stałem na nogach. Możliwe że parę godzin zajęło .
Próbowałem rozchodzić moje nogi,na początku mnie bolały ale potem było ok.Podobno ta broń jest w jakieś świątyni.
Tylko której pewnie tu jest pełno.Nie wiem nie pamiętam już wszystkiego z stąd.
Poszedłem szukać pierwszej świątyni jakiejkolwiek.Ciekawe czy mistrz Zed mianuje mnie mistrzem jak zdobędę te broń.Szedłem całą drogę , gdy nagle zobaczyłem jakiś żołnierzy pilnującego czegoś. Nie wiedziałem czego ale poszedłem z ciekawości . Może tam będzie?
-Kim jesteś ?-spytał mnie jeden z strażników.
-A po co ci ta informacja- spytałem próbując przejść koło niego.
-Nie wolno ci tam wchodzić - powiedział drugi z strażników.
-A spierdalać mi z drogi.-powiedziałem powoli wyciągając mój sztylet.
-Nie chcemy Cię skrzywdzić "dzieciaku".-powiedział jeden z strażników . Na prawdę się wkurzyłem.Po czym dźgnąłem jednego z nich .Drugi trząsł się z strachu trzymając miecz w moją stronę.
-N-nie ruszaj się ! T-to rozkaz-powiedział po chwili jąkając się. Ja szybko do niego podszedłem i pociąłem gardło i wszedłem w końcu do środka.
Szedłem długim i bardzo chłodnym korytarzem . Idąc ocierałem ręce z zimna . Rozglądałem się na dwie strony. Skręciłem w prawą stronę , zobaczyłem przede mną pewien duży łuk co był w ciemnych kolorach.
Wszedłem i od razu przyjrzałem się się "pokojowi". Zauważyłem pewną broń która była kosą . Bardzo dużą kosą. Gdy nagle usłyszałem krzyki za mną .
-Brać go !- to usłyszałem .
Odwróciłem się i wyciągnąłem mój sztylet .
CZYTASZ
Dla ciebie,mistrzu
Fiksi PenggemarMały chłopiec nie potrafi się zdecydować czy kocha swojego mistrza czy wręcz przeciwnie. A co jeśli on go też kocha? *Napisane z perspektywy Kayna*