Rozdział 2

57 6 2
                                    



  Dochodziła godzina jedenasta. W pokoju pełnym porozwalanych ubrań oraz rozsypanego jedzenia unosił się odór alkoholu pomieszany z damskimi perfumami. To nie to jednak stwarzało problem śpiącemu jeszcze szatynowi.
Słońce dobijało się do okna, rzucając bezlitosne promienie wprost na jego twarz. Mimo stoczonej walki, polegającej na przewracaniu się z jednego boku na drugi oraz zakrywania głowy poduszką chłopak poniósł nieuniknioną porażkę. Z trudem otworzył oczy, podnosząc się na łokciach. Jego głowa pulsowała niczym odbezpieczona bomba, która niebawem miała wybuchnąć. Skrzypnięcie podłogi, klaksony aut, szczekanie psa za oknem, czy odgłos mikrofalówki, wszystko było sto razy głośniejsze niż zwykle, tak jakby wszystko to odbywało się minimalnie nad jego uszami ze stokrotnym nagłośnieniem. Suchość w ustach zmusiła chłopaka do ostatecznego przebudzenia się. Powolnym ruchem zrzucił z siebie kołdrę i niezgrabnie zwlekł się z łóżka. Jak się okazało, jako pierwszy ze wszystkich współlokatorów powrócił do świata żywych. Kuchnia była pierwszym miejscem, które tego poranka odwiedził chłopak. Pośpiesznie zażył odpowiednią tabletkę i oszczędzając sobie dźwięku obijającego się szkła, swoje pragnienie zagasił pod bieżącą wodą, wydostającą się z kranu. Zajmując wygodną pozycję przy kuchennym stole, zabrał się za przeglądanie telefonu.

7 nieodebranych połączeń od; Mama

2 nowe wiadomości od; Mama
12 nieodebranych połączeń od; Frank


W głowie Justina zaświeciła się czerwona lampka, był pewien, że, o czymś zapomniał. Sądząc po liczbie nieodebranych połączeń, to musiało być coś ważnego. Chociaż z drugiej strony cokolwiek by to nie było, na pewno może poczekać. . Chłopak zdecydowanie nie jest gotowy na pouczające wykłady mamy ..

Zza framugi drzwi wyłoniła się drobna brunetka, ubrana jedynie w stringi i rozciągnięty po wczorajszej nocy podkoszulek. Któryś ze współlokatorów chłopaka nieźle wczoraj zaszalał, ale spokojnie Justin nie zostawał w tyle, dlatego też pewnie nie słyszał żadnych "odgłosów" świadczących, że kolega za ścianą ma gościa. Codzienny widok. Chłopak nie zwracał zbytnio uwagi na manewrującą po mieszkaniu dziewczynę, aż do momentu, gdy jej dłonie nie spoczęły na jego umięśnionych ramionach, które momentalnie się spięły pod wpływem dotyku brunetki.

-Aria..
- Annie - poprawiła go, nie dając mu kontynuować zbędnego monologu - na kaca najlepszy jest szybki seks - mruknęła uwodzicielsko, a przynajmniej się starała. Z jej ust brzmiało to, co najmniej tandetnie i tanio.
- Na kaca najlepsze jest piwo, moja droga. A teraz proszę cię bardzo, odsuń ode mnie te swoje zużyte usteczka, bo Bóg jeden wie co ty nimi robiłaś - odepchną się lekko od blatu, zwiększając dystans między nimi.

- Chcesz to mogę Ci zademonstrować - niezrażona usiadła mu na kolanach i nieustannie się wiercąc, zaczęła jeździć dłońmi po jego rozgrzanym ciele. Mimowolnie chłopak ulegał niemałemu podnieceniu. W końcu jest facetem, a ta kurwa sama się prosi.

- Jesteś nic niewartą dziwką
- Kochasz to ..
-Nawet nie wiesz jak bardzo mnie to wkurwia - wstał z krzesła i ruszył w stronę swojej sypialni, tym samym dając rozpalonej dziewczynie znak, że dopięła celu. Annie dumnie podreptała za blondynem. Powietrze zgęstniało. Zawsze to coś nowego, może ten sposób rzeczywiście zadziała na kaca. Kto nie ryzykuję, ten nie pije szampana. Odległość między nimi zmniejszyła się do minimum. Justin bez zbędnej gry wstępnej zerwał z dziewczyny bieliznę i szarpną na podłogę, rozsuwając przy tym rozporek. Niech ta suka na nic innego nie liczy. Blondyn zagłębiał się w krainie przyjemności i nawet nieustanne wycie syren i bębnienie do drzwi nie było w stanie go z niej wybudzić.
-Justin! - co do chuja!? Chłopaki jeszcze odsypiają, a przynajmniej odsypiali więc kto? - Justin! - nawoływania nasiliły się, aż w końcu do sypialni wbiegł zdyszany Frank.
- Przeszkadzasz - ryknął blondyn, odrywając od siebie Annie.
- Jus..
-Do widzenia Annie! - popchnął ją w stronę wyjścia.
- Ale to ten staru..
-SPIERDALAJ! - w końcu dziewczyna odpuściła i mrucząc coś pod nosem, opuściła mieszkanie.

Frank cierpliwie czekał no koniec teatrzyku, który od paru minut oglądał z osłupieniem.

-Co ty tutaj robisz!? Wisisz mi nowe drzwi - wymieniał chłopak, gestykulując z ożywieniem.
- Co ja tutaj robię? O to samo mógłbym zapytać ciebie. Dlaczego ty tu jeszcze jesteś!?
- Bo to mój dooom? - zapytał z ironią chłopak, przeciągając ostatnią sylabę - nie chcę być niegrzeczny.. Albo nie w sumie to chcę.. BO MI KURWA PRZESZKADZASZ!

Chłopak na moment ucichł i skupił się na dźwięku wyjącej syreny zza okna. Wychylił się lekko w stronę okna, by lepiej widzieć krawężnik, na którym stał wóz policyjny świecący raz to na czerwono, a raz na niebiesko.

- Seerio? - Justin uniósł znacząco brwi, a Frank od razu zrozumiał, o co mu chodzi. Przyjeżdżając na sygnale pod dom Biebera narobił wielkiego zainteresowania ze strony sąsiadów, ciekawych wszystkiego, co dzieje się w okolicy. Zresztą, po co Frank odwalał tą całą szopką, co może być aż tak ważne.

- Tak, za pięć minut na dole.
Stanowczy ton mężczyzny, jaki i okruszki szacunku, którym darzył mężczyznę, zmusiły go do wykonania rozkazu. Szybko narzucił na siebie pierwsze lepsze napotkane ubrania i po kilku minutach siedział już w wozie policyjnym.

-Śmierdzisz
-A może dla odmiany coś miłego? - pogrywanie sobie z Frankiem było zdecydowanie jedną z lepszych rozrywek.
-Cały czas jestem miły, Justin. Staram się, bo wiem, że nie jesteś zły, ale ty tego nie doceniasz, nie doceniasz tego, jak bardzo dla ciebie ryzykuję, dla ciebie dla twojej matki, miałeś nie zawalić jednej rzeczy, jednej we wszechświecie i nie zgadniesz, nie udało ci się.. - dziewiętnastolatek nie wsłuchiwał się w słowa Franka, mimo to jednak mu nie przerywał i już nie starał się docinać. Wie, że komendant tak bardzo chcę być dla niego ojcem, autorytetem, ale nigdy nie będzie. Justin nie ma ojca i nic ani nikt tego nie zmieni -wysiadaj.
Zatrzymali się przed ogromnym murem, zza którego murami wyrastał budynek o monumentalnej wielkości i kratami w oknach.

- O cholera, coś mi jednak świta.


ReverseWhere stories live. Discover now