6.

20 5 0
                                    


Stanąłem przed drzwiami do gabinetu higienistki.

Przez cały czas myślę o tym chłopaku. Nie mogę go wymazać w pamięci,
a jego obraz pojawia się przed moimi oczami. Że też musiałem się zakochać już po dziesięciu minutach przebywania w tym budynku.

Już dawno rozległ się dzwonek na lekcje. Postanowiłem zebrać siły na zamiary i stawić się u pielęgniarki. Nie chciałem się nikomu tłumaczyć, bo niby co mam powiedzieć: "Dzień dobry, mam na imię Gabriel i właśnie złamałem sobie nos"?

Dlaczego zawsze ja muszę odgrywać rolę nieudacznika? No cóż, ciota na zawsze pozostanie ciotą i nic tego nie zmieni.

Jest jeden plus - przyciągnąłem uwagę wielu osób. Może będę rozpoznawalny na korytarzu? Wielki Pan Przegryw i jego ostatnie lądowanie.

Z zamyślenia wyrwał mnie jakiś hałas, najprawdopodobniej kroki dyrektora. Nie chciałem ryzykować
i bez żadnego uprzedzenia wtargnąłem do gabinetu pielęgniarki - Miss Sweets.

Gdy już uspokoiłem oddech, zdałem sobie sprawę, że właśnie wbiłem do pomieszczenia z wielkim hukiem. Zobaczyłem bardzo ładną kobietę
w fartuchu lekarskim. Była ona wysoką brunetką o niebieskich oczach i malinowych ustach.

Gdybym był normalnym nastolatkiem chętnie bym się z nią umówił, a może nawet coś więcej. Może to dziwne, ale w starej szkole często flirtowałem
z dziewczynami. Dawne czasy...

Miss Sweets była śliczna, nawet
z przerażoną miną.

Przerażoną?!

A tak, zapomniałem, przecież wyglądam jak siedem nieszczęść.

Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć usłyszałem głos kobiety:

- Chłopaku, co ci się stało?! - krzyknęła.

- Ja... jestem Gabriel i... właśnie prawdopodobnie złamałem sobie nos.

Kurwa, co ja robię?

- Usiądź proszę na kozetcę, a ja w tym czasie wezwę twoich rodziców - powiedziała już zmysłowym,
lecz nadal zdenerwowanym głosem.

- Chy- chyba nic mi nie będzie...

~~

Czekałem na przyjazd matki. Może mojemu życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, ale nos nie wygląda dobrze.

Co jakiś czas spoglądałem na pielęgniarkę. Uśmiechała się, jakby nie przeszkadzał jej mój stan. Próbowałem odwzajemnić jej tym samym, lecz myślami byłem daleko, przy chłopaku z korytarza.

Musi być bardzo popularny, pewnie się go boją. Albo musi być bogiem
i rządzi tą szkołą albo...

Zostawię to bez komentarza.

Kiedy na dobre już się rozmarzyłem
i zacząłem tracić jakikolwiek kontakt ze światem realnym, zobaczyłem, że do gabinetu pielęgniarki wchodzi ON!

Nie wiem, czy to od nadmiaru emocji czy ze stresu, ale czułem jakbym za chwilę miał stracić przytomność. Serce biło mi coraz szybciej.

Dopiero po chwili zorientowałem się, że robię do niego maślane oczka,
więc szybko odwróciłem wzrok.

Chłopak syknął z bólu, gdy tylko pielęgniarka dotknęła jego kostki. Pewnie ją skręcił, tak już się zdarza podczas treningów.

Zanim się obejrzałem nastolatek już zaczął flirtować z młodą kobietą. Super, niech jeszcze się przeliżą na moich oczach.

Poczułem przypływ zazdrości. Po chwili Miss Sweets pomogła mu wstać podprowadzając go do kozetki, na której siedziałem. Nakazała czekać na przyjazd rodziców.

- Hej - powiedziałem cicho - Jesz-jeszcze raz dziękuję za pomoc.

Chłopak podniósł na mnie wzrok.

- My się znamy? - spytał niechętnie.

Ała.

- Nie za bardzo - stwierdziłem - Nie znasz nawet mojego imienia. Jestem Gabriel - przedstawiłem się i podałem mu rękę.

Blondyn popatrzył na moją dłoń po czym ją chwycił, a przez moje ciało przeszły dreszcze, gdy poczułem jego dotyk.

- Damon, ale nie lubię tego imienia, wolę Damien - puścił moją rękę.

Damien! Jakże piękne to imię... fuck, co się ze mną dzieje. To było tak słabe jak teksty z High School Musical.

- Jasne - powiedziałem z uśmiechem - Damien - szepnąłem - Wracając do moich podziękowań. Jestem chłopakiem z korytarza, pomogłeś mi wstać, za to jestem wdzięczny i... - przerwał mi.

- No tak. Pamiętam - stwierdził, patrząc przed siebie - Cała szkoła jest zaproszona, a chcę żeby było jak najwięcej osób - powiedział trochę niezrozumiale. Chciałem spytać o czym mówi, ale kontynuował - Możesz wpaść dzisiaj na imprezę - mruknął, znowu na mnie zerkając.

Nagle do gabinetu weszła matka. Widząc mój stan, o mało nie dostała palpitacji serca. Bez zbędnych formalności zabrała mnie do domu. Nawet nie zdążyłem się pożegnać.

Całą drogę do domu milczałem,
a mama widząc jak się czuję powstrzymała się od zbędnych pytań.

Może jednak pójdę na tę imprezę?

______________________________________
money_honey32 i troszeeeeczkę lubieczytac765

Gaybriel Trust MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz