Rozdział V ,,Autoagresja''

421 27 14
                                    

-No mówię, zrobi ci się lepiej, Justin.. - ponowiła

Mimo tego, że wiedziała, że chłopak jest pijany była tutaj z nim. Bała się o niego, tak bardzo się bała, przecież go nie lubiła, nie mogła na niego patrzeć.. Justin popatrzył w jej oczy, chwile milczał, w końcu zaczął mówić.

-Moja matka.. - nie potrafił zatrzymać płaczu - ona.. ona mnie nienawidzi

-Nie, przestań, ona cie kocha! - przerwała mu Klara

-Kocha? Haha ty gówno wiesz.

Justin wstał, swoje silne, pokryte tatuażami ręce oparł na stabilnym stole. Zapadła głucha cisza. Przerwała ją pięść chłopaka uderzająca z całej siły w stół. Klara podskoczyła, nie wiedziała co się dzieje, huk wyrwał ją z domysłów, jej serce szalało. Pod wpływem siły uderzenia popielniczka podskoczyła, a jej zawartość wysypała się.

-Jezu, co ty robisz do cholery?! - krzyknęła

Justin udał się w stronę widocznego z kuchni salonu, w którym stała wielka, biała, skórzana kanapa. Usiadł i zaczął.

-Udajesz taką, która wszystko wie, że niby taka dobra tak? A tak naprawdę pewnie jesteś jak wszyscy, taka zimna suka, fałszywa. Co ty w ogóle możesz wiedzieć o życiu? Masz może te 16 lat i myślisz, że możesz mi pomóc? Haha.

-Wiesz? Co dzień słyszę jak moja matka  gada swoim koleżanką, że jestem złą córką, co noc.. Mój pamiętnik jest cały zapisany, każdy wpis dotyczy jej. Shit! Zostawiłam go w domu.. Teraz to nie istotne. Zobacz - podniosła niepewnie rękaw.

Justin chyba zmiękł, zrobiło mu się głupio. Ujrzawszy rany Klary zamilkł. Poczuł coś bardzo dziwnego. Czy odnalazł współczucie? Czy ten zły Justin Drew Bieber ma serce? Wkońcu odzyskał mowę.

-Widzisz te tatuaże? One są formą autoagresji. No wiesz.. - posmutniał - nie mogę się ciąć. No bo ja? Ja? Justin Bieber? Ten ''twardziel''? Wpływ otoczenia, tatuaże są bardziej męskie no wiesz.

-Ty masz uczucia? Wiesz miałam cię za jebanego chuja. .

Przerwał jej.

-Wiem chcę taki być bo wkońcu nazywam się Bieber, mój ojciec należał do najsławiejszego gangu w całej Kanadzie. Mhm teraz ma dożywocie.

-Dlaczego chcesz taki być? Jak to ma sens?

-No wiesz... kurwa powiedział mi że nie mogę zniszczyć mu reputacji. Taaa REPUTACJI.

-Ładna mi reputacja. - zakpiła

-Ale mam uczucia. Potrzebuje miłości bo inaczej całkiem się zniszczę.

Te oto słowa zapadną Klarze w pamięci na zawsze. To był da niej szok termiczny ,,POTRZEBUJĘ MIŁOŚCI BO INACZEJ CAŁKIEM SIĘ ZNISZCZĘ''.

Z perspektywy Klary:

Czy to ten sam Justin który mnie porwał? Nie wierze w to co słyszę. Zachciało mi się płakać. Miałam ochotę rzucić się mu w ramiona i powiedzieć, że go kocham. Ale czy to jest miłość? Znam go kilka godzin, czy to możliwe? Nie wiem, moje myśli to jedna wielka, kwiecista łąka. Niby ten kwiat jest tym jedynym najważniejszym, ale później zauważa się inne. Który jest więc tym właściwym? Nie mam pojęcia. Chyba poczekam z tak ważnym wyznaniem. Chociaż.. przecież on pił..

 Klara ku zaskoczeniu chłopaka objęła go mocno, a jego koszulkę pomoczyła swoimi łzami. To nie były zwykłe łzy. One stały się pełnie pytań, wątpliwości, a przede wszystkim uczuć. Bo jakimiś jednak go darzyła.

***

Mam nadzieję, że nowy rozdział podobał się Wam. Przepraszam za długą nieobecność, ale brak czasu.

Trzymajcie się:)

Zwrot akcjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz