-Weeeeź, bo będziesz prała haha. - Justin zaśmiał się uroczo
-Wiesz? - zaczęła Klara obejmując chłopaka w pasie - Myślałam, że jesteś..
-Podłym, chamskim, rozkapryszonym dzieciakiem, gangsterem i wgl bez kija nie podchodź? Wiem. - przerwał jej - Wiem.
-No tak.. ale zmieniłam zdanie, źle cię oceniłam, wybacz.
-Miałaś prawo, wiesz w pewnym sensie taki jestem.
-Nie nie, ty chcesz taki być wiesz? I w tym jest problem. Trzeba to zmienić powiedziała puszczając oczko
-Ehe, ehe, ee - zakpił - powodzenia.
-Ah dziękuje - rzuciła ironicznie udając się w kierunku łazienki.
*kolejnego dnia*
Klara krzatała się bezsensowne po domu, zrobiła nawet śniadanie dla Justina, który odsypiał wczorajszą, ciężka noc. Zapach jajecznicy na boczku wypedniał całe mieszkanie, a aromat swierzo zalanej kawy unosił się w całej kuchni. Dziewczyna uslyszala skrzypienie łóżka, a zaraz po ty coraz wyraźniejsze kroki.
-Kurwa dziewczyno nie masz co robić od rana? - powiedział ziewając
-Spodziewałam się innego powitania ale oki - zironizowała Klara
-Ehh frytki do tego? No dobra HEJKA KURWA DZIEWCZYNO NIE MASZ CO ROBIĆ OD RANA? Lepiej? - zasmiał się
-Ujdzie ujdzie. Dobra siadaj i jedź bo zaraz będzie zimne. - powiedziała ochoczo - A tak wracając do wczoraj..
-Zapomnij o tym, piłem, chwila słabości i tak wyszło. - przerwał - Ale bluzkę masz mi wyprac bez gadania!
-Dobra, dobra.
Justin skończył zajadać jajecznicę, zadzwonił telefon. Odebrał.
-Halo?
-Justin?
-Tak?
-Z tej strony tata.
***
Wiem ze ten rozdział nie jest najlepszy ale no taki siedział mi w głowie. Mam nadzieję, że spodobał się Wam xoxo