Rozdział VI

295 16 11
                                    

-Weeeeź, bo będziesz prała haha. - Justin zaśmiał się uroczo

-Wiesz? - zaczęła Klara obejmując chłopaka w pasie - Myślałam, że jesteś..

-Podłym, chamskim, rozkapryszonym dzieciakiem, gangsterem i wgl bez kija nie podchodź? Wiem. - przerwał jej - Wiem.

-No tak.. ale zmieniłam zdanie, źle cię oceniłam, wybacz.

-Miałaś prawo, wiesz w pewnym sensie taki jestem.

-Nie nie, ty chcesz taki być wiesz? I w tym jest problem. Trzeba to zmienić powiedziała puszczając oczko

-Ehe, ehe, ee - zakpił - powodzenia.

-Ah dziękuje - rzuciła ironicznie udając się w kierunku łazienki.

*kolejnego dnia*

Klara krzatała się bezsensowne po domu, zrobiła nawet śniadanie dla Justina, który odsypiał wczorajszą, ciężka noc. Zapach jajecznicy na boczku wypedniał całe mieszkanie, a aromat swierzo zalanej kawy unosił się w całej kuchni. Dziewczyna uslyszala skrzypienie łóżka, a zaraz po ty coraz wyraźniejsze kroki.

-Kurwa dziewczyno nie masz co robić od rana? - powiedział ziewając

-Spodziewałam się innego powitania ale oki - zironizowała Klara

-Ehh frytki do tego? No dobra HEJKA KURWA DZIEWCZYNO NIE MASZ CO ROBIĆ OD RANA? Lepiej? - zasmiał się

-Ujdzie ujdzie. Dobra siadaj i jedź bo zaraz będzie zimne. - powiedziała ochoczo - A tak wracając do wczoraj..

-Zapomnij o tym, piłem, chwila słabości i tak wyszło. - przerwał - Ale bluzkę masz mi wyprac bez gadania!

-Dobra, dobra.

Justin skończył zajadać jajecznicę, zadzwonił telefon. Odebrał.

-Halo?

-Justin?

-Tak?

-Z tej strony tata.

***

Wiem ze ten rozdział nie jest najlepszy ale no taki siedział mi w głowie. Mam nadzieję, że spodobał się Wam xoxo

Zwrot akcjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz