Ręce chłopaka zadrżały. To nie mógł być ojciec, przecież jego gang został wykryty. Wszyscy zostali zamknięci. Brązowe tęczówki chłopaka były prawie całe przysłonięte powiększonymi, czarnymi jak smoła źrenicami. Czy to możliwe?
-Tata? Wypuścili cię?
-A czy to ważne? Słuchaj jest sprawa..
-Nie, nie ma sprawy rozumiesz?! Nie będę Ci już w niczym pomagał. Cześć.
Justin nie wiedział co myśleć. Jeremi pewnie znów chciał by syn przechował mu narkotyki? Tego nikt nie wie. Nagle do pokoju weszła Klara.
-Stało się coś? - zapytała
-Nie, jest dobrze. - uśmiechnął się.
-Napewno?
-Tak, tak. Ubieraj się zabieram Cię na wycieczkę.
Klara zarzuciła tylko na siebie letnia kurtkę i buty. Justin zaplanował kupić jej nowe ubrania i zabrać ja w jakieś ładne miejsce.* 10 minut później *
Przyjaciele - bo chyba tak można ich już nazwać byli w drodze do centrum handlowego, które znajdowało się 30 min od domu chłopaka. Całą drogę przegadali o tym dlaczego Justin tak bardzo się zmienił. Doszedł do wniosku, że nie warto zgrywać kogoś kim się nie jest. Chce odciąć się od tamtego życia, pozanć nowych ludzi i co najważniejsze porozmawiać z mamą. Dla Klary to dziwne, że chłopak tak bardzo się zmienił, było to dla niej nie pojęte, że porwał ją jako gangster, a teraz jest dla niej miły. Zastanawiało ją też to, że jej matka wcale nie próbuje jej odnaleść. Ale pasowało jej to. Pasowało jej mieszkać z Justinem bez kontaktu z matką.
-Okej, wysiadamy! - zawołał chłopak
-Czy to centrum handlowe?
-No tak w końcu mieszkasz ze mną bez rzeczy na przebranie. - Justin puścił oczko do dziewczyny
* z perspektywy Klary *
W sumie to miłe z jego strony, że zabrał mnie do centrum handlowego po ubrania. Tylko skąd ma na to pieniądze. Przecież nie ma pracy, nie zarabia. To dziwne. Weszliśmy do środka, było pięknie, wszystko ze szkła, kolorowe wystawy, lampki, co jakiś czas ławki przeplatały się z ogromnymi doniczkami fikusa. Cudowne miejsce. Weszliśmy do pierwszego sklepu.
-Wybieraj co ci się podoba i leć do przebieralni. - powiedział z uśmiechem
-Justin, przepraszam że pytam ale skąd masz na to pieniądze? - zapytałam nieśmiało
-O to się nie martw, dostaję alimenty, a do tego staram się o prace.
No w sumie to wszystko wyjaśnia. Chodziłam po tym sklepie tak nieśmiało, starsznie nieśmiało, nie wiedziałam co brać. Przyjaciel widząc moje zakłopotanie sam zaczął pakować rzeczy do koszyka i wepchnął je razem ze mną do przebieralni. Przymierzyłam pierwszą koszulkę.
-I jak? - wychyliłam się zza drzwi
-No moim zdaniem poprostu zajebiście, tą bierzemy na sto procent! - odpowiedział podekscytowany
-Ale zobacz tą cenę.
-Oj tam cenę, podoba ci się?
-No tak.. - zarumieniłam się
-Własnie! Mi też wieć nie marudź tylko wskakuj w kolejne. - znów puścił oczko.
* z perspektywy Justina *
Domyślam się, że tak głupio jej jest kupować te rzeczy. Komu by nie było, ale lubię kiedy tak się usmiecha i rumieni. Jest taka słodka. Te oczy śnią mi się po nocach. Wtedy patrzą prosto w moje, są takie bezbronne, delikatne i głębokie. Wszystkie te ubrania, które wybrałem idealnie podkreślają jej figurę, wszystkie kształty. I w sumie muszę przyznać, że jest całkiem seksowna. Nigdy tego nie dostrzegałem.
**
Zakupy poszły im całkiem szybko, oboje bardzo zgłodnieli. W tym celu udali się do McDonalds.
-Raz duże frytki, fishburgera i sałatkę. Do tego zestaw Happy Meal - powiedział Justin po czym Klara uderzyła go w ramię - żartuję przecież - rzucił w jej strone posyłając swój łobuzerski uśmiech - jeszcze raz to samo poproszę.
Oboje ruszyli w poszukiwaniu wolnego stolika. Ten pod ścianą wydawał się idealny. Usiedli. Czas oczekiwania na zamówienie przegadali. Tym razem głównym tematem był ojciec chłopaka i rozmowa przeprowadzona dziś rano.
***
Hejka! Rozdział może jest krótki, ale chcę potrzymać Was w niepewności :D. Jak myślicie - Justin powiedział Klarze prawdę? (pls jak nikt nie podpowie wyjdę na idiotkę). Do zobaczenia xoxo
~personaldream