-Teraz ci miło? - zapytał
-No niech ci będzie... - powiedziała przez zęby Klara.
Dalsza część drogi przebiegała w krepującej ciszy. Jechali tak jeszcze kilkanaście minut.
Z perspektywy Klary:
Boże co teraz będzie? Czego ten dupek ode mnie chce? Wygląda na jakiegoś gangstera, te tatuaże, drogi i nowy samochód. Przyznam, że ten samochód jest całkiem, całkiem.. Może jest dilerem, że ma tyle kasy? Na za dużo lat to on nie wygląda. Tylko gdzie on mnie do cholery jasnej wywozi?!
-Gdzie mnie zabierasz? - dopytywała
-Po co ci to? Tak nie uciekniesz. - uśmiechnął się łobuzersko
-Powiesz mi czy nie do cholery?!
-Do siebie do domu skarbie. - puścił Klarze oczko.
Pozostała bez słowa. Było ciemno, Justin zjechał w jakąś boczną dróżkę prowadzącą przez las.
Z perspektywy Justina:
Niezła dupa z niej. Mogłaby się tak nie stawiać. Haha to tak nic nie da, ze mną nie wygra. Nie, nie ze mną takie gierki. Wezmę ją do domu, napewno się do czegoś przyda, ja już o to zadbam.. Pozatym cholernie mnie kręci ta laska.
Jechali jeszcze kilka minut, zatrzymał ich trzask.
-Zostań, ja wyjdę zobaczyć co się stało. - oznajmił
-No jasne, jasne.. - wydukała.
Justina nie było już dobre kilka minut, zegar wskazywal godzinę 3:02.
-Justin?! Gdzie jesteś?! - zawołała.
Klarze odpowiedziało tylko echo roznoszące się po lesie. Pomyślała, że jest to dobry moment na ucieczkę, było ciemno, noc, porywacz nie daje znaku życia. Kusiło ją coraz bardziej. Diewczyna przeszła na stronę kierowcy. Serce mało nie wyskoczyło jej z klatki piersiowej, oddech był coraz szybszy i płytszy, jej ręce zaczęły się trząś. Otwarła cichutko drzwi. Wyszła. Zawołał jeszcze kilka razy Justina, ale ten nie odpowiadał. Jak by rozpłynął się w powietrzu. Zrobiła kilka niepewnych kroków rozglądając się dookoła. Nikogo nie było. Delikatnie, bezszeletnie stawiała swoje stopy na ściółce. Była to jedna z zimnych, ciemnych o wilgotnych majowych nocy. Nie chcąc być złapana przez porywacza zaczęła biec, mimo strachy była szczęśliwa, że uwolni się z sideł tego psychicznego gangstera. W myślach modliła się żeby tylko nie wrócił.
-Ej! A ty gdzie sie wybierasz?! - zawołał.
Nie odpowiedziała, biegła ile sił w nogach. W jej oczach pojawiły się łzy. Nie chciała wracać do Justina, nienawidział go, bała się, ale nie okazywała mu tego.
-Myślisz, że cię nie złapię? Haha twój wysiłek idzie na marnę złotko. Ja zawsze dostaje czego chcę. - krzyczał w jej stronę
Dziewczyna traciła siły, coraz niżej podnosiła nogi. Na jej nieszczęście potknęła się i upadłana na mokrą ściółkę. Nie mogła wstać z powodu bólu nogi a raczej kostki. Przeraziła się jeszcze bardziej kiedy zauważyła zbliżającego się Justina. Jego włosy falowały, wyglądał cudownie. Będąc coraz bliżej robił się bardziej zły. Klara płakła, leżała na ziemi skulona z bólu i przerażenia. To co czuła było nie do opisania.
-A nie mówiłem? Zawsze mam to czego chcę, rozumiesz?! Zapamiętaj to sobie! - wykrzyczał będąc coraz bliżej.
Podbiegł do Klary, która cała się trzęsła.
***
To byłoby na tyle jeżeli chodzi o rozdział drugi. Mam ogromną nadzieję, że podoba się Wam :).