-Nie! - Wykrzyczałam rzucając na biurko teczkę. - Nie może Pan tak po prostu mnie zwolnić!
-Ależ oczywiście że mogę.
-Ale ja zawsze pracowałam sumiennie, nie miał Pan żadnych zastrzeżeń!
-Ale ja nie muszę niczego tłumaczyć.
-Po roku pracy dla tej firmy, która tak na prawdę działa tylko dzięki mnie, należą mi się wyjaśnienia do cholery!
-Dobrze. - Wstał z krzesła i otworzył drzwi do wyjścia z gabinetu. - Podpisana umowa straciła ważność, Pani Min KyungSoo. - Warkłam pod nosem i wyszłam trzaskając drzwiami.
-Palant...
-Co się stało? - Zapytała moja przyjaciółka a za razem współlokatorka.
-Ehhh...zwolnił mnie!
-Co?! Przecież firma upadnie.
-Nie wiem co to za jebany kamikaze...
-Ale nie przejmuj się, znajdziesz pracę bez problemu.
-Wiem ale... To nie jest takie łatwe, mimo że pracowałam wzorowo to co z tego skoro mam rok doświadczenia.
-Ale pokażesz co potrafisz na rozmowie, przyjmą cię wszędzie.
-Eh.. Przepraszam Semi, ale jadę do domu bo zaraz spale mu tą bude.
-Haha no dobra, to jedź i postaraj się nie zrobić nikomu krzywdy po drodze.
-No dobra, postaram się. - Uśmiechnęłam się lekko i zabrałam karton z moimi rzeczami leżący przy drzwiach. Odwróciłam się jeszcze na chwilę.
-Do widzenia! - Krzyknął mój były już pracodawca.
-Spierdalaj frajerze! - Oczy każdego w firmie zatrzymały się na mnie, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało, aktualnie miałam ich w dupie. Oczywiście z tym kartonem musiałam jechać metrem bo prawa jazdy nie mam. Jedna półkula mózgu mówiła "Jak najszybciej do domu, musisz iść spać" a druga "kup kawę w maku, przecież dasz się zabić za kawę" dobra przecież McDonald's jest po drodze. Wysiadlam 4 przystanki później i od razu rzuciło mi się w oczy logo czuli wielkie "M" każdy zresztą chyba zna to logo. Przekładając pudło z ręki do ręki otworzyłam drzwi do restauracji, miałam to szczęście że ludzi nie było zbyt wielu... No tak normalni ludzie mają pracę i o tej godzinie w niej są. - Espresso podwójne. - Rzuciłam zwięźle do kasjera. Co za gruby chuj... Tak po prostu mnie wyrzucic?! Nawet nie podał przyczyny. Tak bardzo starałam się żeby w Korei ułożyć sobie normalne życie. Wyjechałam z Polski wraz z ukończeniem liceum czyli w wieku 19 lat. Mogłam iść na studia ale nigdy nie było czasu po za tym, na każdej rozmowie każdy był zachwycony mną. W szkole miałam same 5 i 6. Dostałam obywatelstwo i zmieniłam imię, z moim polskim było by ciężko. Pracowałam przez rok u tego łysego buca. Rozkręciłam jego biznes który upadł a on pozbył się mnie jak zużytej ścierki.
-Kawa dla pani! - Wykrzyknął facet a ja od razu podeszlam i wzięłam dwa kubeczki, jeden z kawą jeden z wodą.
-Ale jestem głupia... - Wyszeptałam. - Zapomniałam że Espresso się popija. - Świetnie 2 kubki i karton Ahh... Położyłam kubeczek z wodą na karton który wzięłam do lewej ręki i zaczęłam sączyc kawę, dobrze że mieszkam niedaleko. Znając życie to przyjdę do domu i będę musiała sprzątać po mojej wspaniałej lokatorów numer 3. Beki jest totalnym przeciwieństwem Semi. Semi pracuje ze mną, zawsze pilna i chętna do pomocy, Beki siedzi cały dzień na dupie i liczy na manner z nieba. Kochamy ją, to nasza przyjaciółka ale nawet koreańskiego się nie nauczyła, nie wiem co tu robi. Jest starsza ode mnie a zachowuje się jakby miała 12 lat.
-Kurwa! - Wpadam nagle na kogoś i zauważam że moja pyszna kawa jest teraz na jego białej koszuli.
-Matko boska! Przepraszam! Oddam Panu co do grosza!
-Czy ty patrzysz jak chodzisz?!
-Ja na prawdę przepraszam! - Typ wygląda jakby miał zaraz zabić mnie wzrokiem. Wyciągłam portfel. - Ile mam Panu dać?
-Proszę się nie wyglupiac, ja nie mam czasu i tak już jestem spóźniony! - Zmierzył mnie jeszcze raz wzrokiem i ruszył przed siebie zapinając marynarkę. Cudownie...
Weszłam do domu i nie zdziwiło mnie już to że do podłogi można się przykleić.
-Cholera, ściskam tą muzykę! - Jednak nikt nie odpowiedzial a muzyka ani trochę nie spuściła z tonu. - Becky!Kurwa...!-Weszlam do pokoju. - Co ty tu odpierdalasz?! - No tak co innego mogła robić? Albo spać albo się ruchać, na moje nieszczęście to drugie.
-Zejdź ze mnie! - Powiedział zrzucając z siebie nagiej faceta a ona sama przykryla się kocem. On szybko się ubrał i wyszedł. - Co dziś tak szybko?
-Mam złe wieści, zwolnili mnie. A ty tu się zabawiasz z jakimś debilem! Kiedy pójdziesz do pracy?!
-No nie wiem na razie nie mam ochoty.
-To lepiej zacznij mieć bo ja nie mam ochoty utrzymywać Cię. - Nagle zadzwonił telefon.
-Halo słucham?
-Tutaj...
-Czego Pan chce? - Powiedziałam słysząc głos byłego dyrektora.
-Potraktowalem Panią trochę za ostro, w zamian za to zadzwoniłem do zaprzyjaźnionej firmy, jeśli wstawi się pani jutro na 10:00 na rozmowę, prawdopodobnie dostaniesz tą pracę.
-Ehhh no dobrze... Chociaż tyle.
-Proszę nie życzyć mi źle, takie mamy wymogi, wyślę adres sms.
-Dobrze...
Więc może jednak nie skończę na dupie jak Becky.