Pobudka: 6.00
Jadę sobie do szkoły i kogo spotykam? Zdrajce1 i Zdrajce2. Jakież to było do przewidzenia. W każdy wtorek maja na późniejszą godzinę do szkoły, która znajduje się za budynkiem mojej. Cudownie, prawda? Nie to, że nie chciałam się uczyć w tym liceum przez niego, ponieważ zerwaliśmy rok przed koniecznością wyboru dalszej szkoły, ale cóż. Cieszę się w sumie, że tutaj trafiłam. Poznałam wspaniałych rówieśników i nauczycieli. Nawiązuje nowe kontakty. Pracuje na własne wspomnienia, które wydaje mi się będą wspaniałe. Taki poranny, mały incydent nie może mi przecież zepsuć całego dnia, prawda?
W drugim autobusie odezwało się moje przeziębienie. Masakra...Lekcja 1: WOS
Można opisać to jednym słowem. NUUDAAA. Strasznie nie lubię tego przedmiotu. Nic nigdy nie rozumiem, poza tym nie interesuje mnie polityka ani cokolwiek związanego z tym.
Lekcji 2: Angielski
Ćwiczenia. Praca w grupie. W sumie klasyk. Nie było na szczęście kartkówki, której każdy się boi jak ognia.
Lekcja 3.. Tak w sumie to brak. Poszłysmy z dziewczynami na zawody sportowe. Była Santie, Loczek, Blondi, jedna dziewczyna której nie znam, Młody, Shining i 2 innych chłopaków no i oczywiście trener. Uwaga, uwaga.. Wygraliśmy! Jestem z nich tak dumna. Sama byłam rezerwowa, więc poza aktywnym dopingiem za bardzo się nie przyczynilam do wygranej, ale medal jest.
Następnie coś co bardzo mnie uszczęśliwiło. Pojechałyśmy z Santie do jej domu! Stres ogromny, bo był tata. Na szczęście okazał się bardzo sympatyczny. Czytałyśmy jej stare opowiadania i sluchalysmy piosenek Disneya. Cudowne 3 godziny. Odprowadziła mnie na przystanek i tu nasze drogi na dzień dzisiejszy się rozeszły.
Aktualnie siedzę w salonie i kończę dzisiejszy wpis. Zobaczymy co przyniesie jutrzejszy dzień. Mam nadzieję, że coś równie miłego co ten. Póki co idę się uczyć.Hasta la vista gente!
CZYTASZ
Z życia wzięte
AléatoireTo będzie mój taki daily vlog. Chcę móc dać upust myślą, których nikomu nie mówię.