Shizuo
Obudziłem się czując suchość w gardle. Okropnie chciało mi się pić, ale kompletnie nie miałem siły, żeby wstać, albo chociaż otworzyć oczy. Leżało mi się wygodniej niż zwykle, dodatkowo czułem jak coś przyjemnie ciepłego przylega do mojego ciała. Z początku nie zwróciłem na to większej uwagi, jednak zaczęło mnie zastanawiać co to jest. Nie miałem przecież kota ani psa, który mógłby wejść mi w nocy do łóżka.
Wciąż nie otwierając oczu dotknąłem ręką dziwny obiekt leżący koło mnie. Zdziwiło mnie to, że w dotyku przypominał ludzkie włosy. Skierowałem rękę w dół i poczułem pod ręką coś twardszego.
-Shizu-chan, mógłbyś nie macać mnie po klacie?~
Słysząc ten głos podskoczyłem do góry jak oparzony i wylądowałem na twardej podłodze.
-Co ty tu kurwa robisz?!!
-W moim mieszkaniu? Mieszkam, pracuję, jem, uprawiam z tobą seks, myję się, piorę..
-Jak ja się tu.. Co ty pieprzysz mendo?! Jaki seks?!!
-Jejku, jesteś na prawdę głupi, Shizu-chan. Nie znasz się na żartach?~
-Nie żartuj z takich rzeczy! Lepiej szybko mi wyja..
-Oj, oj, nie śpiesz się tak, trzeba ci najpierw udzielić pierwszej pomocy, a dopiero potem sobie pogadamy. Nie chcę żebyś mi tu nabrudził~
-Co?
-Jak możesz tego nie czuć? Jesteś prawdziwym zwierzęciem~
Izaya wskazał palcem na moją zakrwawioną dłoń. Wcześniej nawet nie zwróciłem uwagi na to, że upadając musiałem zahaczyć o coś ostrego i rozciąć sobie skórę.
-Poczekaj chwilę~
Patrzyłem jak ta wredna pchła zręcznie zeskakuje z kanapy i idzie w kierunku łazienki.
Chwila. To nie mój dom. Gdzie ja jestem? Co ja robię w mieszkaniu Izayi? Czemu spałem z nim na kanapie? Czemu on jest prawie całkowicie nagi?!
Zamurowało mnie na chwilę i zacząłem się zastanawiać czy do czegoś między nami doszło. Niby powiedział, że tylko żartował, ale... przecież on zawsze kłamie! Więc wychodzi na to, że to prawda? Nie! Nie!! Nie!!! Nigdy w żadnym wypadku nie przespałbym się z facetem! Przecież to nienormalne! Z drugiej strony Erika naopowiadała mi wczoraj jakichś bzdur... A co jeśli mi coś wmówiła i...
-Wstawaj~
Moje rozmyślania przerwał Izaya, który stanął nade mną z pudełkiem z bandażami. Całe szczęście nie był już nagi. Miał na sobie czarny szlafrok, który był na niego trochę za duży. Posłusznie wykonałem jego polecenie i poszedłem za nim w kierunku dużego biurka, z którego wyjął nożyczki.
-Siadaj, doktor Izaya się tobą zajmie!~
Stwierdziłem, że nie ma sensu się sprzeciwiać. Gdyby chciał się mnie pozbyć to zrobiłby to tej nocy. Dodatkowo, był zaskakująco dobry w zakładaniu opatrunków.
-Nawet dobrze ci to idzie.
-Tak to jest, że musisz się tego nauczyć, gdy ktoś ciągle rzuca w ciebie czym popadnie~
-Nic bym ci nie zrobił bez powodu, ale sam się o to prosisz!
-A co ja niby robię? Wystarczy, że jestem w pobliżu, a ty od razu zaczynasz świrować~
-Sama twoja obecność jest wystarczającym powodem!
-Teraz tak mówisz, a gdy długo cię nie odwiedzam to sam do mnie przyłazisz~
-Wolę żebyś był niż żeby cię nie było!
Po ciszy, która zapadła zrozumiałem jak dziwnie to zabrzmiało, dlatego szybko zacząłem wyjaśniać o co mi chodziło.
-...Znaczy... Nie mam na myśli tego, że chcę żebyś był przy mnie!! Po prostu kiedy cię nie ma to oznacza, że wprowadzasz w życie jeden z tych twoich chorych planów,dlatego wolę mieć cię pod ręką... Nie! Właściwie to nie chcę cię widzieć i nie chcę żebyś przebywał w pobliżu mnie! Tylko, że wtedy jesteś mniej szkodliwy! Znaczy..
-Dobra, dobra, rozumiem.
Izaya przerwał mi i ruszył w kierunku kuchni. Zdziwiła mnie powaga w jego głosie kiedy mi przerwał. Przez chwilę wydawało mi się, że wyglądał na... smutnego..?
-Eeee... No to dobrze.
Wstałem z krzesła i poszedłem za nim. Zdziwiło mnie jak dobrze wyposażona jest kuchnia pasożyta. Wszędzie wisiały najróżniejsze przedmioty i urządzenia kuchenne, których przeznaczenia nawet nie znałem. Przypomniałem sobie obiad, który Izaya dla mnie ugotował i ślina napłynęła mi do ust. Jak to możliwe, żeby mężczyzna jest tak dobrym kucharzem?! Gdyby był kobietą byłby idealną..
O czym ja kurwa myślę?! W złości walnąłem pięścią w ścianę.
-Shizu-chan... Mogłbyś zostawić chociaż jedno pomieszczenie bez konieczności remontu?~
-Nie licz na to.
-Jeeejkuuu, w co ja się wplątałem. Skoro teraz będziesz mnie częściej odwiedzał to mój dom zmieni się nie do poznania~
-Dlaczego miałbym do ciebie przychodzić częściej?
Izaya zbliżył się do mnie i położył mi ręce na ramionach.
-Ponieważ się zgadzam~
-Co? Na co się zgadzasz?
-Na to, o co mnie wczoraj prosiłeś. Zgadzam się zostać twoim chłopakiem~
-
Że co?!
-Powiedziałem , że następnego dnia ci odpowiem, więc właśnie to robię~
-Nie. Nie! Nie!! Co?! Gadaj w tej chwili co się wydarzyło wczoraj i dlaczego u ciebie spałem!! I lepiej nie próbuj kłamać ty pieprzona mendo!!
Złapałem go za szlafrok i przyciągnąłem bliżej. Miałem ochotę go zabić, jednak najpierw chciałem się dowiedzieć prawdy.
-Nic ci nie powiem dopóki się nie uspokoisz. Skoro jestem twoim chłopakiem powinieneś mnie traktować chociaż trochę delikatniej~
Wzdrygnąłem się, gdy usłyszałem jak nazywa mnie swoim chłopakiem. Byłem wściekły, a fakt, że ten szkodnik uśmiechał się do mnie wesoło niczego nie ułatwiał.
-Zamknij się!
-To mam się zamknąć czy ci wszystko opowiedzieć?~
-Masz gadać to co ci każę i nic poza tym!
-A co będę z tego miał?~
-Skoro jestem twoim chłopakiem to chyba powinieneś być ze mną szczery?
Nie mam pojęcia dlaczego wymyśliłem akurat taki powód, ale jednocześnie cieszyło mnie, że mogłem zobaczyć zaskoczenie na twarzy Izayi.
-Czyżbyś zmienił zdanie i jednak nie jestem dla ciebie tak ohydny jak zawsze mówiłeś?~
-Nienawidzę cię.
-Ja ciebie też nienawidzę, Shizu-chan~
Miałem żenujące wrażenie, że brzmiało to jak nietypowe wyznanie miłosne.