Shizuo
Starając się nie okazywać przerażenia jakie mnie ogarnęło, gdy uświadomiłem sobie, co właśnie próbowaliśmy zrobić, otworzyłem drzwi. Przed drzwiami stał jak zwykle uśmiechnięty Shinra.
-Witaj, Shizuo! Izaya jeszcze żyje czy niepotrzebnie tutaj przyszedłem?
-Yyy.. Taa.. Tam.. jest...
Nie mogłem jeszcze na tyle logicznie myśleć by złożyć jakiekolwiek składne zdanie, więc wskazałem palcem w stronę salonu. Lekarz wyminął mnie i wszedł do mieszkania.
-Oooo... Jaki masz tutaj porządek! To bardzo miłe z twojej strony, że posprzątałeś, żeby Izaya dobrze się tu czuł! Chociaż to trochę do ciebie niepodobe...
-Myślisz, że on by cokolwiek zrobił sam? Tylko dzięki mnie nie tonie w brudzie i ma co jeść~
Niespodziewanie zza rogu wyskoczył Izaya, a ja odwróciłem wzrok. Jak on mógł zachowywać się tak normalnie?! Po tym co się stało powinien...
Nagle w mojej głowie pojawiła się pewna myśl. A może on wcale tego nie chciał? W sumie odpychał mnie na początku... Chwila... Czy ja próbowałem zgwałcić pchłę?! Co mi odwaliło?! Może i jest tylko wredną mendą, ale mimo wszystko to było nie fair... Powinienem go... przeprosić..?
Nie. Nie! Nie!!! Nigdy w życiu nie poniżyłbym się tak przed tym szkodnikiem! Od kiedy ja się do cholery przejmuję tym, co on czuje?! To była tylko zemsta za jego głupie gadanie! To on mnie przecież do tego sprowokował!
-Rozbieraj się!
Całe moje ciało natychmiast powróciło do żywych, gdy usłyszałem głos lekarza. Chwilę zajęło mi zrozumienie, że wcale nie chodziło mu o nic zboczonego, tylko o zwykłe badanie.
-I jak tam? Będę żył czy nie bardzo?~
-Na razie tak, ale jeśli nie zmienisz całego swojego trybu życia to szybko się to zmieni!
-Są rzeczy ważne i ważniejsze~
-Tak, tak, ale póki co wracaj do łóżka. Masz wypoczywać, a nie robić za gosposię.
Shinra popatrzył się na mnie z wyrzutem w oczach, a ja tylko odwróciłem wzrok nie mając siły nawet wykłócać się o to, że to nie jego mieszkanie, a ja nie jestem jego opiekunem.
-Tam jest tak nudnoooo~
-Nie marudź, słuchaj zaleceń swojego lekarza!
Shinra zaczął popychać Izayę w kierunku mojej sypialni, a ja stanąłem przed pokojem. Po chwili usłyszałem zaskoczony głos learza i zobaczyłem jak szybko idzie w kierunku drzwi wyjściowych.
-Przepraszam! Nie wiedziałem, że wasza relacja rozwinęła się aż tak dobrze! Nie chciałem wam przeszkadzać!
-O czym Ty..
Nie zdążyłem dokończyć, bo lekarz w pośpiechu opuścił mieszkanie.
-Izaaaaaayaaaaaaaa?!! Co ty mu kurwa powiedziałeś?!
Popatrzyłem na Izayę, który stał oparty plecami o drzwi od sypialni. Szybko do niego podszedłem i dopiero z bliska zauważyłem na jego twarzy delikatny rumieniec.