Kraty poprowadzone przez wąskie okienko u sufitu zaczęły wsączać promienie słońca do malutkiego pokoiku, który ktoś z niebywałą precyzją umeblował mnóstwem idealnie wpasowujących się w kształt pomieszczenia urządzeń. Świt. Czerwony obejrzał się dookoła. Mógł wreszcie zorientować się w sytuacji. Wcześniej otaczały go ciemności, które bez większego efektu próbował przeniknąć swoim sokolim wzrokiem. Wcześniej... kiedy to było wcześniej? Od kiedy zaczęło się teraz? Kilka Blasków? Godzin? Zaraz kiedy podpisał zgodę, uśpiono go. Jak mocny jest to środek, nie wiedział. Ale czuł już lekkie zaniki pamięci. „Wcześnie się za to zabrali, trzeba im przyznać. Ale muszę wytrzymać. Nie tyle co każdy. Więcej od wszystkich."
Ponownie rozejrzał się po pokoiku. Mnóstwo aparatury chemicznej, kilka fiolek z gotowymi preparatami. Oszacować rozmiaru pomieszczenia nie był w stanie. Ćmiło go. Spróbował ruszyć ręką, choć wiedział, że będzie to niemożliwe. Dostrzegł już krzesło, a właściwie fotel dentystyczny, do którego przykuty był trzema skórzanymi pasami. „No cóż - pomyślał - dopóki jestem sam, samotność nie jest taka zła. Gorzej będzie, gdy zaczną."
Skupił swoją uwagę na promyku słońca, padającym na fiolkę z miksturą, która rozświetlona wydawała się być jakby ze złota. Kiedy pomyślał, jak kochał te promienie, jak wiele wspomnień im zawdzięcza, jego determinacja zwiększyła się natychmiast. Musi przeżyć. Musi rozpocząć dzieło. I pod żadnym pozorem nie może zapomnieć nic. Nic! Musi pamiętać wszystko, gdy skończą, gdy przyjdą ponownie i w każdy kolejny Blask.
Zastanawiał się, kiedy to nastąpi. „Horrory zawsze lepiej oglądać, gdy jest jasno." Być może czekają więc właśnie na noc... Ale całego Blasku by mu tu nie dali siedzieć. O nie, to nie leży w ich gestii, oni zajmują się każdym szybko i po kolei. Tyle że przecież nie ma ani jednego wiarygodnego świadectwa tego, co tak naprawdę dzieje się w tym miejscu. Nikt już tego nie pamięta. Nikt kto to przeżył. A on przeżyje i będzie pamiętał.
Taki właśnie był plan Czerwonego Dwudziestego Pierwszego Blasku Bieli. W świecie, w którym dojrzał już na tyle, by przejść do zupełnie innego, choć to przecież będzie wciąż ten sam dom, miasto czy Kocioł, tu gdzie wyrywa się każdemu jego tożsamość lub kasuje pamięć, musiał on przechytrzyć plan stworzony przez najmądrzejsze i najokrutniejsze umysły, jakie znał. Będzie miał jedną szansę. I albo wszystko przepadnie, o czym już nawet nie będzie wiedział, albo rozpocznie dzieło swojego życia. Dzieło życia również wielu Kolorowych, a jak podejrzewał również wielu Matowych. Czarno-białych, ale i przecież Szaraczków, Dawców... Każdego, kogo musi uwolnić lub pokonać, aby dokonało się coś, co odmieni absolutnie wszystko i może... może da wolność.
CZYTASZ
Historia o Kilku Kolorach
FantasyZdarzyło się to w krainie zwanej Nieskończoną Klatką. Zamieszkiwali ją Kolorowi, istoty podobne do nas. Prawdziwą władzę dzierżyli jednak Czarno-biali, elitarna kasta kłamców i sadystów. Oni wprawili w ruch System oraz Prawo Kotła. Wszyscy Koloro...