Rozdział 6.

11 2 0
                                    


- A co jeśli powiem ci, że jednak pamiętam? Że rozmawiasz z kimś, kto zna Kocioł? Kto ma plan, jak to wszystko zmienić? Oczywiście to tylko takie teoretyzowanie. – Dawca Czerwonego uśmiechnął się jakby do siebie.
Szaraczek spojrzał się na niego jak na wariata, lecz zaraz zmienił wyraz twarzy. Wyglądał teraz bardziej jak ktoś, kto ujrzał swojego osobistego mesjasza. Trwał chwilę w bezruchu, z szeroko otwartymi ustami, po czym wyjąkał:
- Byłby to najszczęśliwszy Blask mojego życia.
- Cóż... Pamiętam wszystko. Od Dawcy, przez Kocioł po Trans Zapomnienia. Wziąłem antidotum na ich trucizny i teraz zamierzam zrobić wszystko, żeby opowiedzieć prawdę o Kotle. Zaufałem ci, bo ty także wydałeś mi się lepszy od reszty... Mam nadzieję, że słusznie. Czy to już najszczęśliwszy Blask twojego życia?

Szaraczek wydawało się, że całkowicie zaniemógł z wrażenia.
- A może... poczekamy, by nazwać tak ten, w którym otrzymasz z powrotem swój kolor? – Dawca Czerwonego wiedział już, jak zdobyć sojusznika wierniejszego od wszystkich innych. 

Szaraczek niespodzianie zaczął się śmiać. Krztusił się deszczem, ulewą śmiechu. Chichotem towarzyszącym zapewne wszystkim rozbitkom ocalonym po wielu miesiącach samotnego dryfowania ku śmierci. Dawca Czerwonego także udzielił się nastrój swojego kompana, ale po kilku minutach spoważniał:

- Cokolwiek by się właśnie nie stało, musimy stworzyć Czerwonego.
- A tak! Przecież właśnie po to tu jestem. - Szaraczek wyglądał, jakby wstąpił w niego inny duch. Teraz jego uśmiech był już zupełnie szczery, niepodobny do tego z pierwszego spotkania. – Usiądź sobie na tym fotelu, a ja zaraz wrócę. – Mówiąc to wyszedł. Wrócił po kilku minutach, niosąc kolejny preparat.
-Wypij. – uśmiechnął się. – Spokojnie, tym razem zero skutków ubocznych.
„Przynajmniej żadnych igieł." Dawca Czerwonego wypił substancję. Pierwszą jego reakcją było zdziwienie, gdyż napój okazał się smakować jak zwykły sok owocowy. A zaraz potem poczuł, że ogarnia go fala błogości i uczucie na kształt euforii. Miał ochotę krzyczeć, wrzeszczeć i śmiać się, ale zamiast tego upadł i pociemniało mu w oczach. Zemdlał.

Gdy się obudził, zobaczył nad sobą zatroskanego Szaraczka, a tuż obok małego Czerwonego. Dotarło do niego, że nie wie gdzie jest, ani ile czasu był nieprzytomny, a także co się z nim działo i jak to właściwie przebiegło.

- Nie wiem co się stało. Nikt po podaniu tej substancji nie mdleje. Przynajmniej nikt, kogo wcześniej obsługiwałem. – Głos Szaraczka zdradzał niepokój. – Czy nadal wszystko pamiętasz?
- Tak... Najwyraźniej tak. To już dzisiaj trzeci raz kiedy byłem nieprzytomny.
- Nie do końca... Spałeś cały Blask.
-Cały Blask?! Co się przez ten czas działo?
- Przeniosłem cię do własnego domu. Inaczej mogliby zobaczyć cię Strażnicy, a to skończyłoby się katastrofą dla nas obu. 

„Nic tak nie świadczy o jego uczciwości jak to, że jeszcze żyję." Dawca Czerwonego, teraz już całkowity, przeniósł wzrok na swojego potomka. Był to ewidentnie ktoś, komu będzie można powierzyć ważne zadanie - ale na pewno jeszcze nie teraz. Tymczasem Szaraczek, również patrząc na malca, rzekł:

- Będziesz musiał wiele nauczyć tego szkraba, jeśli ma być pomocny w twoim planie. Czy wystarczy ci ten krótki czas, zanim rozpocznie naukę w Kotle, by go przygotować?
- Nie jestem pewien – Dawca mruknął niechętnie. – Czy mógłbyś coś z tym zrobić?
- Przyjacielu, rozmawiasz z Sekretarzem Systemu! Zrobię co będę mógł. Jeżeli mi się uda, nie będziesz go musiał oddawać w tym poborze, ale dopiero w kolejnym. Dostaniesz więc całą Biel: Trzysta sześćdziesiąt pięć Blasków więcej.
- Byłoby wspaniale! Jeśli, oczywiście, uda ci się to zrobić bez narażenia życia. Ale póki co proszę, zaprowadź mnie do domu. Dawno nie byłem już taki zmęczony...


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 01, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Historia o Kilku KolorachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz