2

39 6 1
                                    

Usiadłem gwałtownie z szybkim i urywanym oddechem. Nie krzyczałem, nie wydawałem żadnych dźwięków. Jedynie gorące łzy spływały po moich policzkach.

W tej chwili nie wiedziałem nic, jedynie paraliżujący strach ogarnął moje ciało i umysł.

- Koszmar. To musiał być koszmar. Jedynie zły sen. Spokojnie - mówiłem do siebie, próbując w jakikolwiek sposób się uspokoić. Wbiłem paznokcie w dłonie, by zagłuszyć ból psychiczny tym fizycznym. Wyobrażałem sobie słuchanie piosenek, to jak idealne są głosy moich idoli, doskonale dobrane dźwięki mnie uspokajają.

Dopiero po niecałej godzinie mogłem otworzyć oczy i nie wybuchnąć jeszcze większym płaczem niż wcześniej. Rozejrzałem się po pomieszczeniu - białe ściany, telewizor na przeciwko beżowej kanapy, na której się znajdowałem. Szybko zszedłem z mebla i usiadłem na podłodze.

Muszę uciec. Czemu w ogóle tu jestem? Przecież mi się udało! Byłem w lesie, a potem... Potem znalazł mnie ten chłopak.

A co jeśli on nie lubi hybryd, jeśli będzie mnie traktował tak jak tamten? - Ta myśl przemknęła przez mój umysł, a ja już wiedziałem, że muszę się stąd wymknąć zanim on zejdzie na dół i mnie zobaczy.

Wstałem na równe nogi lekko się przy tym chwiejąc. Zignorowałem to i ruszyłem w stronę drzwi wyjściowych. Pewnie by mi się udało gdyby nie paraliżujący strach spowodowany dźwiękiem bosych stóp na korytarzu. Z sekundy na sekundę było je słychać coraz wyraźniej, a moje płuca z sekundy na sekundę  odmawiały posłuszeństwa coraz to bardziej wyraźnie. Kiedy kroki były praktycznie przy mnie, jak opętany podbiegłem do kąta pokoju i się w nim skuliłem, zaczynając płakać. Znowu.

Jesteś taki żałosny! - odezwał się złośliwy głosik w mojej głowie. Nie zaprzeczyłem mu. Nie tym razem. Wiedziałem, że ma racje, wiedziałem, że on mnie nie okłamie, wiedziałem, że tylko on tak na prawdę przy mnie został. Zgubiłem wszystko i wszystkich, a przede wszystkim siebie. A kim jestem bez siebie? - Nikim. Powinieneś zginąć!

- Mike? Co się stało? - Słyszałem jak podchodzi parę kroków, ale po chwili się zatrzymał.

Przez jakiś czas trwaliśmy w ciszy. Ja wypłakiwałem oczy, a on stał i jedynie czułem jak wpatruje się w moją głowę. Moja wyobraźnia podsuwała mi najgorsze scenariusze - od wywalenia na bruk z niczym, po zabicie i poćwiartowanie na najmniejsze kawałeczki. Ewentualnie by mnie potem zjadł. Bo jestem zwierzęciem, a zwierzęta się zjada, prawda?

- Michael, co ty masz na głowie? - Zadrżałem na jego chłodny ton, dostałem gęsiej skórki, a żołądek zrobił fikołka. - Michael? - Słyszałem jego głos jakby z oddali i może dlatego wydawał mi się łagodniejszy. Potem poczułem jego dłonie na swoim ciele, ale tak delikatnie jakby ich nie było.  Potem przybyła moja przyjaciółka - ciemność, która pomagała mi zapomnieć o bólu, o przeszłości, o wszystkim. Byliśmy tylko my i nikt nie mógł nas rozdzielić.

~~~~~~~~x~~~~~~~~

Wiiiitam w kolejnym rozdziale tego o czegoś. Ostatnio nie mogę prawie nic sklecić :c proszę, jak macie jakieś spostrzeżenia to piszcie. 

Baldzio plosie?

Hej kocurze •MUKE•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz