Piraci z Karaibów. Ostatni Skok

Prolog

"Część załogi - część statku..."
Znowu był na pokładzie "Latającego Holendra". Leżał w deszczu i mając zamknięte oczy opierał się o lewą burtę łajby. Rana kłuta w piesi była niewiarygodnie bolesna. Davy Jones przeszył go szablą, którą on sam wykonał przed kilkoma miesiącami. Był praktycznie nieprzytomny, jednak kiedy poczuł w dłoni podłużny przedmiot zacisnął na nim palce. Koś poruszył jego ramieniem i uderzył jego zaciśniętą dłonią o pokład.

"Część załogi - część statku..."
Kiedy, jak myślał, po raz ostatni otworzył oczy zobaczył twarz Elizabeth. Swoją żonę... Krzyczała coś do niego i zaczęła szarpać za koszulę. Jednak on jej nie słyszał. Zaczął zapadać w błogi "sen"... przymknął na chwilę oczy, a kiedy znów je otworzył jej już nie było. Powieki wydały mu się niesamowicie ciężkie.

"Część załogi - część statku..."
Wtedy pochylił się nad nim jego ojciec. Bill "Rzemyk" Turner.

-"Holender" musi mieć kapitana... - powiedział smętnie.
Wziął zamach i wbił nóż w pierś syna.

Will zerwał się z łóżka. Spojrzal z ulgą na leżącą obok niego Elizabeth i przytulił ją do siebie. Klatwa, która dotąd ciążyła na Davy'm Jonesie spadła na Turnera, a czary Calipso oddzieliły go od rodziny. Pozostał mu tylko ojciec - nowy pierwszy oficer na przeklętej łajbie.
Zadaniem Willa było przeprowadzanie zmarłych na morzu ludzi na Drugą Stronę. Po dziesięciu latach, kiedy w końcu mógł powrócić do tego świata spotkał swojego syna po raz pierwszy. Druga rozłąka z rodziną nie była tak łatwa jak dekadę wcześniej. Will na krótki okres powrócił do szlchetnego zawodu, jednak tęsknota za Henrym i Elizabeth sprowadziła go z powrotem do świata żywych. Nie mógł już później wrócić do obowiązków. Nie potrafił. Nie mógł zejść na ląd, więc zaszył się w swoim statku na dnie morza. Dociekliwość i spryt jego syna doprowadziły do drugiego spotkania pomiędzy nimi.

Przeszłość ciągle prześladowała Turnera. Widmo Davy'ego Jonesa i wydarzenia z przeszłości ciągle nawiedzały go w snach. Czy można było coś z tym zrobić...?