Six

739 41 3
                                    

***

Taeyang spotkał się z przyjacielem sam na sam pierwszy raz od bardzo dawna. Mimo że znali się praktycznie od zawsze i byli jak bracia ostatnio rzadko mogli spędzić czas tylko we dwoje. Nic jednak między nimi się nie zmieniło i ufali sobie jak nikomu innemu.

Znajdowali się w kawiarni, w której parę lat temu zawsze się żalili, kiedy jednego z nich dręczył jakiś problem. Youngbae domyślał się, że Smok poczuł zdziwienie, a zarazem zmartwienie, gdy ten poprosił go o spotkanie właśnie w tym miejscu. Nie miał jednak żadnych osobistych strapień.

- Nie musisz się martwić. - powiedział chwilę po tym jak złożyli zamówienie. GD odetchnął z ulgą, ale jego wzrok wciąż był niepewny. - Nie o mnie chodzi.

Jiyong uniósł brwi zaintrygowany, więc tamten położył łokcie na stole nie zamierzając obijać w bawełnę i od razu przejść do sedna.

- Słyszałem, że powiedziałeś Nari, że się zakochałeś. - przyjaciel uśmiechnął się, chociaż na pewno zdenerwował się nagłą informacją. - Nie wiń jej. Wiesz, że nie lubi sama radzić sobie z takimi informacjami a wie, że mi też ufasz... Bo ufasz prawda?

GDragon milczał chwilę, aż w końcu pozbył się chwilowej złości. Westchnął i podrapał się po głowie.

- Tak. To prawda. - przyznał w końcu. - Ale nic z tego nie będzie na pewno nie teraz.

- Dlaczego powiedziałeś o tym akurat jej? - Taeyang nie mógł zrozumieć. Czy jego przyjaciel naprawdę jest tak głupi i przez ten cały czas nie zauważył jej uczuć?

Ten tylko wzruszył ramionami. Nie wiedział co odpowiedzieć. Sam nie wiedział dlaczego to zrobił. Do tej pory tego żałował. Co pomyślała sobie, kiedy to właśnie jej, a nie Youngbae czy komukolwiek innemu powierzył swoje problemy?

- Eh...

Przez chwilę panowała cisza. Taeyang studiował wzrokiem zachowanie Jiyong'a, a tamten koniuszki swoich palców. W końcu doczekali się swojego zamówienia, więc od razu zabrali się do jedzenia.

- Wiesz może co się z nią dzieje? Z Nari? - zapytał po dłuższej chwili Smok. Tamten pokręcił głową. Nie powinien nic mu mówić. To nie jego rola. Dziewczyna by tego nie chciała. Nie wybaczyłaby mu tego. - Martwię się o nią. - przyjrzał się swoim pałeczkom nie chcąc spotkać jego spojrzenia. Bał się, że mógłby za dużo zobaczyć w jego oczach.

Jego przyjaciel jedynie westchnął głęboko.

- Ja też Jiyong. Ale jest silna, wierzę w nią.

Naprawdę chciał w to wierzyć.

***

Naprawdę chciałam w to wierzyć.

Ale oto jestem znowu, w tym samym miejscu powoli niszcząc swoje zdrowie. Psychiczne, tak myślę.

Siedziałam na zimnej podłodze opierając się o kanapę. Przede mną stała pusta butelka i popielniczka, w której co chwilę lądował kolejny pet. Znajomi Bobby'ego śmiali się w głos, a ja starałam się nadążyć za ich żartami. Tylko, że moje myśli były w kompletnie innym miejscu.

Parę godzin temu Taeyang zadzwonił do mnie, by poinformować mnie, że rozmawiał ze Smokiem i potwierdził to, co w sumie już było mi wiadome. Mówił coś o tym, że nie powinnam się tym przejmować i iść na przód, ale jedynie mnie wkurzał, więc się rozłączyłam.

Bobby, tak się złożyło właśnie, napisał do mnie parę minut później oferując imprezę. Jak mogłam odmówić?

Co prawda dziwiło mnie to, że mój przyjaciel w trakcie ważnego dla niego okresu nagle postanowił ,,zaszaleć", ale chciałam być egoistką i mieć to gdzieś. Powiedział przecież, że dostał dzień wolny i chce się odstresować, więc co mi do tego?

Alkohol buzował mi w głowie i powoli zaczęłam odpływać. Miałam już zanurzyć się krainę snu, kiedy ktoś nagle usiadł obok mnie. Spojrzałam w jego stronę i stwierdziłam, że go nie znam. Postanowiłam zignorować chłopaka, ale pochylił się w moją stronę tak, że jego oddech łaskotał moją szyję.

- Cześć. - powiedział cicho, wprost do mojego ucha, a ja zadrżałam. Nie wiem czy to wina alkoholu, czy mojego stanu psychicznego, ale podobało mi się to. Odwróciłam się w jego kierunku.

I tak oto po chwili, po raz pierwszy w życiu, całowałam się z nieznajomym.

Po raz pierwszy w życiu całowałam się z kimkolwiek.

Na początku było naprawdę przyjemnie. Tak mi się przynajmniej wydawało. Ale kiedy jego ręce zaczęły dotykać mnie w tych miejscach nagle wytrzeźwiałam.

- Przestań. - wyburkłam, ale mój towarzysz wcale nie zamierzał posłuchać mojej ,,prośby". Próbowałam się wyrywać, ale byłam zbyt słaba.

W następnej chwili ktoś oderwał chłopaka ode mnie. Okryłam się rękami patrząc jak człowiek, z którym przeżyłam swój pierwszy pocałunek leży na ziemi a ktoś inny okłada go pięściami.

_______________________________

Myślałam, że nikt nie zauważy. Myślałam, że może ujdzie nam to płazem. Miałam gdzieś mnie. Ze mną mogło się dziać cokolwiek.

Ale nie Bobby. Błagam nie on.

- Próbował mi tylko pomóc... - łzy spływały po moich policzkach. Nie mogłam uwierzyć, że naraziłam swojego przyjaciela na coś takiego.

Tablo zacisnął mocno pięści i patrzył na mnie rozczarowany.

- Nie mogę tym razem zachować tego dla siebie. - był wściekły, wiedziałam to. Starał się wydawać opanowany, ale było to zbyt trudne.

- Proszę. Zróbcie co chcecie ze mną, ale Bobby... to nie jego wina. - Jiwon położył swoją rękę na mojej. Nie mogłam spojrzeć w jego oczy. Było mi za bardzo wstyd.

Być może nadal okładałby chłopaka, z którym poznałam się dość blisko na dachu, gdyby nie sunbaenim, który pojawił się znikąd i skończył imprezę. Reszta rozeszła się do domów, po tym jak rozmawiał z nimi długą chwilę, kiedy my czekaliśmy na swoją kolej. Już wtedy zaczęłam płakać.

- Czyj to był pomysł?

- Mój. - Bobby nie wahał się nawet chwilę przed odpowiedzią. Wiedziałam, że miał spuszczoną głowę, ale zachowywał się pewnie.

- Ale... ale ja się zgodziłam... ja...

- Przestań Nari. - starszy mężczyzna założył ręce na piersi. - Oboje jesteście równie winni. I oboje powinniście ponieść konsekwencje.

- Proszę sunbaenim... - przerwał mi kolejny raz, tym razem ruchem ręki. Zamknęłam oczy zrozpaczona.

Co ja zrobiłam?

- Poniesiecie konsekwencje. - po chwili jego głos stawał się łagodniejszy. - Razem z Mino.

- Ale Mino...!

- Bądź cicho przez chwilę dziewczyno. - taaak. Ma rację. Gdybym była nim, byłabym tak strasznie zirytowana moim zachowaniem. Na imprezie i w tamtej chwili także. - Poniesiecie odpowiednie konsekwencje, ale nie powiem nic YG.

Podniosłam wzrok zdumiona jego słowami. Czy on mówi poważnie?

- Jedynym warunkiem jest to... - popatrzył prosto w moje oczy. - Koniec z alkoholem. Koniec z papierosami. Koniec z dachem. Zrozumiano?

Oboje byliśmy zbyt wdzięczni by protestować. Jak to możliwe, że był dla nas aż tak wyrozumiały? Nie chciałam wykorzystywać jego dobroci w jakikolwiek sposób, ale musiałam po prosić o jeszcze jedną rzecz.

- Czy... - zaczęłam, ale kiedy mój głos nagle się załamał odchrząknęłam. - Czy mógłbyś nie wspominać o tym również chłopakom?

____________

okay

wróciłam

pisałam tą część od października

i nie wiedziałam co właściwie chcę przekazać

ale miłe komentarze zmotywowały mnie

żeby dodać cokolwiek

dziękuję

i przepraszam

I hate this love songOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz