Rozdział 16 - Hebi

310 24 26
                                    

Te trzy dni wlekły się niemiłosiernie. Wszystko zdawało się być takie powolne. Kiedy wreszcie minęły, cała byłam podenerwowana. Nie mogłam spać, straciłam apetyt. Siedziałam w piwnicy, na łóżku i czekałam. Kiedy przyjdzie? Kiedy, kiedy? Uch! Nienawidzę czekania!

Lumakaru pojawił się na schodach.

-Na pewno nie chcesz nic do jedzenia?

-Nie.

-A do czytania?

-Nie.

-Wogóle coś chcesz?

-Nie.

Mężczyzną westchnął.

-Jakbyś jednak coś chciała to będę na górze.

-Yhy.

Kiedy zamknęły się za nim drzwi, w piwnicy zapanowała ponownie ciemność.

Westchnęłam i podeszłam do ściany żeby zapalić światło. Kiedy się odwróciłam, na mojej poduszce leżał biały sznur w czarne plamki.

Podeszłam. Wcześniej go tam nie było... Nagle sznur się poruszył!

Krzyknęłam i odskoczyłam.
Sznur okazał się być wężem, który teraz podniósł głowę i zaczął mi się przyglądać.

-T-Ty jesteś tym wężołakiem? -spytałam drżącym głosem, sama nie wiem czy z emocji czy strachu.

Wąż skinął głową i przesunął się na skraj poduszki. To chyba miało być swego rodzaju zaproszenie.

Usiadłam na skraju łóżka i zaczęłam patrzeć w czarne oczy węża. Miał takie same jak Ahas.
Długo na siebie patrzyliśmy. Co ja mam teraz zrobić? Zagadać?

-No hej... Jak tam ci mija dzień? -spróbowałam.

Milczenie.

-Jak masz na imię? Ja jestem Azra.
Dalej milczenie.

Westchnęłam.

-Nie chcesz gadać? Okej. To co będziemy robić? -ciiisza. -Okej. Więc popatrzymy się na siebie.

Te oczy były naprawdę piękne. Trochę czarnego, trochę szarego. I ta wąska źrenica.

-Czyli węże naprawdę nie mrugają? -spytałam się. -Czy tylko mrugasz w tym samym czasie co ja?

Ten wężołak był naprawdę rozmowny, nie powiem.

Nie był jakiś ogromny. Zwykłej wielkość wąż. Miał białą łuskę, za głową czarny pasek (na głowie miał kilka czarnych plamek), a potem przez grzbiet biegły dwie równoległe czarne linie, pod którymi, na bokach, były czarne trójkąty. Przynajmniej przypominały trójkąty. Coś w rodzaju odwróconych płetw rekinów.

-Wiesz, serio, to milczenie się strasznie przedłuża. Może ty nie jesteś wężołakiem? Tylko zwykłym wężem?

Pokręcił w przeczeniu głową.

-Więc jesteś wężołakiem! -skinienie głową.

Łał! Rozmowa się rozkręca!

-To co robimy? Zawrzemy pakt? Albo coś w ten deseń?

Wąż powoli zsunął się na podłogę, a tam się powiększył, wyrosły mu ręce i nogi. Ale nie ubranie.

Stał przede mną dobrze zbudowany i umięśniony młodzieniec, o czarno-szarych białkach i wąskiej źrenicy. Miał potargane włosy do ramion, całkowicie białe, z czarnymi pasemkami. Na ramionach miał białą łuskę z kilkoma czarnymi plamkami, tak samo na szczęce.
I stał sobie tak przede mną, niczym nie skrępowany, pomimo tego że był całkowicie nagi. Co chwilę wystawiał język - miał rozwidlony.

The Soul of the Wolf: Snake's KissOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz