Uda mi się- Rozdział 1

1.4K 61 10
                                    

*Polecam włączyć piosenkę w mediach dla nastroju:)*

Kolejny dzień tutaj. Ta sama pozycja, ta sama nuda, monotonność i pustka... Nie chcę tutaj już być. Mam dość. Chcę się obudzić, chcę chodzić i wrócić do normalności. Mimo tego jak bardzo nienawidzę tego miejsca i mojego losu, to ta śpiączka dała mi czas nad rozmyślaniem. Zrozumiałam że byłam idiotką i dałam się wykiwać Luke'owi... Już nigdy nie dam się wykiwać żadnemu facetowi. Bo znowu skończę w śpiączce... A mówiłam już że...

-Raven, ktoś do ciebie- głos Alicji przerwał moje przemyślenia.

-Raven...- moje serce wyraźnie przyśpieszyło, a maszyna to tylko podkreślała -to ja... Luke...

Usłyszeć jego głos po sześciu miesiącach było jak ułamek nieba w płonącym piekle. Poczułam jego ciepły dotyk na swojej lodowatej dłoni.

-To ona... Ona mnie słyszy?- zapytał zapewne pielęgniarki.

-Tak. Rytm jej serca przyśpieszył.

-Ohh...- zaczął kręcić kółeczka na mojej dłoni.

-Zostawię was- usłyszałam melodyjny głos Alicji, a chwilę później odgłosy jej kroków i zamykanie drzwi.

-Więc... Tęskniłem- powiedział ochrypniętym głosem -Nadal tęsknie. Tęsknie za twoim głosem, twoim spojrzeniem, twoim dotykiem, twoim uśmiechem... Za wszystkim- chce się obudzić, chcę go przytulić, chce poczuć jego bliskość... Chcę wstać i wyjść z tego miejsca i już nigdy tu nie wracać.

Luke splątał nasze dłonie razem, powodując moją realizację tego jak bardzo mi brakowało jego dotyku.

-Ja... Przepraszam. Wybacz mi... Nienawidzę siebie za to co zrobiłem tego wieczoru. Gdybyś mnie nie poznała skończyło by się to inaczej- lepiej i korzystniej. Raven, ja... ja Cię Kocham...

Powiedział to... On to powiedział! Po trzech latach Luke powiedział że mnie kocha, wyznał mi miłość. Cieszyłam się... Cieszyłam się tak bardzo że moje serce przyśpieszyło jeszcze bardzie niż kiedykolwiek. Chciałam mu powiedzieć że czuję to samo. Chciałam uścisnąć jego dłoń najmocniej jak umiałam. Zapomniałam nawet o tym że złamał mi serce - ten sam chłopak co właśnie wyznaje mi miłość...

Skupiłam się na jego dłoni... Chciałam ją ścisnąć. Skupiłam się na mojej dłoni. Chciałam napiąć mięśnie. Skupiłam się na pobudzeniu moich mięśni. Moje serce nadal biło, a adrenalina płynęła w moich żyłach. Motywowała mnie aby coś zrobić, więc próbowałam.

Dalej... Uda mi się... Możesz to zrobić... Porusz ręką...

Udało mi się poruszyć minimalnie palcem. Moja dłoń się wybudzała! Moje mięśnie powoli się wybudzały. W końcu, lekko uścisnęłam dłoń blondyna.

-Raven... Raven! Poruszyłaś się! Budzisz się! Ja pierdole!- Luke krzyknął i puścił moją rękę. Usłyszałam jak wybiega z pokoju i krzyknął do najbliższego lekarza że się wybudzam.

Rytm mojego serca ponownie przyśpieszył i wiele lekarzy przybiegło do sali. Usłyszałam jak wypraszają Luke'a i powiedzieli że to trochę zajmie zanim kompletnie się wybudzę i kazali mu poczekać na zewnątrz. A następnie, starali się pobudzić moje mięśnie...

***

Luke POV

Czekałem dwa cholerne lata aby się ponownie obudziła. Aby ponownie zobaczyć jej oczy, jej uśmiech i usłyszeć jej delikatny głos. W końcu, była nadzieja. Chodziłem w tą i z powrotem po korytarzu szpitala czekając na wieści lekarza. Zadzwoniłem po Ashtona i Michaela. Napisałem też wiadomość do Caluma, mając nadzieje że się do mnie odezwie. Calum wyprowadził się do Nowego Jorku pare miesięcy temu. Pokłóciliśmy się- nienawidził mnie za to że straciłem nadzieję dla życia Raven oraz to jak szczeniacko się zachowywałem...

Ashton i Michael nadal są w Sydney. Tyle że oni dwaj mieszkają razem w swoim własnym mieszkaniu. Wyprowadziliśmy się z tego ostatniego. Mieszkania Raven również tam już nie ma. Jej rodzice je sprzedali, bo musieli za nie płacić a jej tam i tak nie było...

Przez pierwszy rok mieszkałem z Ashtonem i Michaelem w ich nowym mieszkaniu bo martwili się moim stanem wywołanym przez śmierć Raven. Później, wyprowadziłem się.

Nie zabijam już. Nie tworze wiele kłopotów. Jedynie kiedyś w szkole, ale ją i tak już rzuciłem... Przez ostatnie pół roku jedynie jeździłem w wyścigach i spędzałem każdą inną noc z inną dziewczyną, aby odciągnąć swój umysł od Raven. Nie miałem na to ochoty, po prostu chciałem zająć się czymś innym aby zapomnieć o blondynce. Nie udało się...

-Pan Hemmings?- usłyszałem szorstki głos lekarza.

-Tak, to ja- odpowiedziałem niemal odrazu, podchodząc do niego.

-Panna Cut się obudziła... Może iść ją pan zobaczyć- odpowiedział z lekkim uśmiechem. Szybko go wyminąłem i wstąpiłem do sali gdzie leżała dziewczyna. Podeszłem do jej łóżka okół którego stało wiele pielęgniarek kręcących się przy maszynach utrzymujących ją przy życiu.

-Raven...- powiedziałem cicho. Zobaczyłem jak jej głowa powoli odwraca się w moją stronę. Jej oczy spotkały moje, a przez moje ciało przeszedł dreszcz i tęsknota. Podeszłem bliżej, siadając oboj jej łóżka. Chwyciłem jej dłoń i się lekko uśmiechnąłem.

-Luke- powiedziała słabo, a po chwili na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Usiadłem i pocałowałem jej zimną dłoń, którą po tym przejechała delikatnie po moim policzku.

-Tęskniłem- powiedziałem, patrząc na jej twarz. Ona naprawdę się obudziła. Uśmiechnęła się lekko.

-Panie Hemmings, jest Pan proszony o opuszczenie sali. Raven musi do siebie dojść. Będzie mogła wyjść za trzy dni bez żadnych komplikacji- powiedział ordynator. Westchnąłem i wstałem z miejsca. Pochyliłem się na dziewczyną i złożyłem pocałunek na jej czole. Opuściłem szpital chyba najszczęśliwszy jaki do tej pory byłem od śpiączki niebieskookiej...

Wiele komentarzy mówi że Raven ma pojechać po Luke'u... Oh, nie martwcie się, pojedzie, pojedzie ;)

Dziękuję za wszelkie gwiazdki <3

Piosenka- The Neighbourhood "Afraid"

-ravenrosalie x

Wasted ∆ Druga część ∆ L.H. (chwilowo wstrzymane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz