[ H A Y L E Y ]
Kurwa, udało się.
Znaczy, wpadłam z deszczu pod rynnę, bo tornado "Ric" przybrało na sile i weszło w stan F5. Siedzę grzecznie na miejscu pasażera, co jakiś czas pociągając rzewnie nosem. Chyba się przeziębiłam. Ja nie mam czasu chorować, ja mam dzieci na utrzymaniu. I zgodnie z moimi wyliczeniami jutro powinien mi się zacząć okres, a nie zrobiłam żadnych zapasów żarcia. Jestem w dupie. I to głęboko.
― ...także... ― zaczynam, wzdychając głośno. Ric nawet na mnie nie zerka; wbił wzrok w drogę i chyba udaje, że nie istnieję. Chryste, co mu tam nagadali dzisiaj? Ja nie jestem pewna, czy chcę wiedzieć. ― ...zdaję z chemii, wiesz?
― Nie na długo ― przerywa mi bezczelnie wujek, zmieniając bieg w jakiś taki dziwny, nerwowy sposób. Okej. Okej. Spokojnie. Chyba nie mam aż tak przejebane... prawda? ― Spierdol z jeszcze jednej godziny, a przysięgam, że przepuszczę cię przez maszynkę do mięsa. Wiesz, jak mnie to uwłacza, że muszę świecić oczami przed znajomymi z roboty i jakoś cię kryć? Myślisz, że oni są tępi i nie domyślą się, że wcale nie masz codziennych problemów z... nie wiem, czymkolwiek? Poważnie, Hayley. Kończą mi się pomysły...
Osuwam się w dół fotela, póki nie uderzam kolanami o schowek na jedzenie. Jest źle. Jest tak bardzo źle. Dobrze, że nie przeprowadziliśmy tej rozmowy w towarzystwie reszty moich znajomych. Boże, gdyby Alex tego posłuchał... właściwie, to chwila, co mnie interesuje jego zdanie o mnie? Mam to głęboko w poważaniu. Podświadomie pocieram palcami nadgarstek, za który chłopak złapał mnie jakiś kwadrans temu; łapię się na tym, że robię to już drugi raz.
― ...także ― powtarzam, znowu biorąc głęboki wdech, jakbym szykowała się do wskoczenia na głęboką wodę w basenie. ― ...przepraszam? Ale wiesz, jak wygląda sytuacja. Mam wilkołaka na utrzymaniu.
― To oddajmy go w adopcję, Farrah przygarnie ― jęczy załamany Ric, uderzając z otwartej dłoni o kierownicę. Podskakuję na miejscu, zaskoczona, że ta oaza spokoju i zrozumienia stała się nagle wulkanem wkurwu. Znaczy, ja to w sumie rozumiem. Wydaje mi się, że wywiadówka i kilka słów od Harrisa po prostu przegięły pałę. Ric odreagowuje cały ten harmider akurat teraz, i nic na to nie poradzę. ― ...ja też przepraszam, nie chciałem mówić tak głośno.
― To był krzyk.
― To był podniesiony głos! ― kłóci się ze mną wujek, i jakoś tak nie mam ochoty dłużej tego ciągnąć, więc po prostu unoszę ręce w geście kapitulacji i uznaję, że dalsza rozmowa na ten temat nie skończyłaby się dobrze. ― Daj mi spokojnie dojechać do domu, bo zaraz jeszcze spowoduję wypadek, no tylko tego mi jeszcze brakuje...
― Nie denerwuj się, bo ci ciśnienie skoczy, w twoim wieku to niebezpieczne.
Ric przełyka głośno ślinę i zerka na mnie przez chwilę takim wzrokiem, że rozważam wyskoczenie z samochodu i ucieczkę do lasu. Ogólnie to średnio widzi mi się spędzanie z nim wieczoru tego typu; takiego, podczas którego da mi kolejny wykład na temat życia, chociaż doskonale wie, jak się miewa sytuacja. Pozostaje mi mieć nadzieję, że zanim zaparkuje i wejdzie do chałupy, to trochę ochłonie. W innym wypadku jestem tak trochę skończona.
Kiedy docieramy na podjazd, w naszym domu pali się światło, a mój mózg automatycznie ogarnia, co to oznacza. Ledwo powstrzymuję się od cichego łkania; ograniczam się do potarcia oczu palcami i głośnego westchnienia, póki Ric nie każe mi wypieprzać z auta. Dlaczego ten wieczór nie może się już po prostu skończyć? Dlaczego Ric postawił sobie za cel honoru upokorzenie mnie? I to jeszcze przy świadkach?
Ja wiem, że jestem wyrodną córką.
Siostrzenicą znaczy się.
I naprawdę się staram, naprawdę chciałabym być lepsza. Chciałabym, żeby się przeze mnie nie denerwował, ale jestem wiedźmą, do cholery, a moim najlepszym przyjacielem jest świeżo upieczony wilkołak. Nic nie jest proste w moim życiu i zaczynam rozumieć, dlaczego Alaric zrzekł się swoich mocy lata temu. Co innego, że Ric to nie ja. Nawet nie chcę myśleć o tym, jak ciężkie byłoby moje życie bez magii. Ona ratuje mi dupę w tak wielu dziedzinach i sytuacjach, że aż boli. Bez niej byłabym nikim.
![](https://img.wattpad.com/cover/97088013-288-k949243.jpg)
CZYTASZ
SILVER EYES ― TEEN WOLF
Fanfiction❝Ludzie są jak księżyc. Tylko raz na jakiś czas widzimy jego całą powierzchnię. Odkrywamy jego sekrety i to, jak jest piękny. Ale bywają i noce, kiedy wcale go nie widzimy. Ostatni czas to był twój nów. Spraw, żeby nastała pełnia.❞ ...