4

62 8 1
                                    

~Hayden~

 Koło 23:30 wyszedłem z domu Molly, wsiadłem do auta i ruszyłem w kierunku domu Alexa. Na szczęście Molly nie idzie na tego grilla. Tak, wiem..to co jeszcze chwilę temu z nią robiłem jest sprzeczne z tym co myślę teraz, ale cóż... to że jest "dobra" w łóżku, nie oznacza że oprócz tego jest warta jakiejkolwiek uwagi. 

Po 10 minutach dotarłem na miejsce i udało mi się zaparkować dosyć blisko domu kumpla, mimo dużej ilości aut. Zawsze mówi, że robi imprezę w gronie bliższych znajomych, a tak naprawdę pół szkoły przychodzi na jego imprezy. Gdy otwieram drzwi od auta od razu słyszę głośną muzykę z domu Alexa i widzę jak nieznane mi twarze ludzi, którzy wchodzą do jego domu. Gdy idę w kierunku domu na ganku zauważam Brada oraz Alexa, którzy opierają się o barierkę na ganku i od czasu do czasu popijają piwo. 

- Lowery! - zawołał Alex - Wreszcie jesteś! - podszedłem i przywitałem się z nim i z Bradem.  Pogadałem z nimi chwilę, a potem wszedłem do środka.

Praktycznie od samego wejścia było dość tłoczno, ale udało mi się jakoś przebrnąć do salonu, a potem do kuchni, gdzie nalałem sobie piwa. Po chwili podeszła do mnie jakaś blondynka.

- Nalałbyś mi? - zapytała uwodzicielsko się uśmiechając, oddałem jej uśmiech i zrobiłem to, o co prosiła, a gdy dałem jej kubek z napojem przybliżyła się do mnie i szepnęła mi do ucha, a ja poczułem zapach alkoholu - Jak będziesz potrzebował towarzystwa, to znajdziesz mnie w salonie- powiedziała - ale jakby coś to masz - i wsunęła swój numer telefon do tylnej kieszeni moich spodni. Odsunęła się ode mnie i mrugnęła, a następnie odeszła chwiejnym krokiem. Może kiedyś skorzystam.

Postanowiłem poszukać znajomych, którzy najprawdopodobniej siedzieli na zewnątrz na kanapach.  Wychodząc na zewnątrz i jako pierwszego zobaczyłem Luke'a.  Stał przy basenie, ubrany tak samo jak przedtem i palił papierosa. 

- Przynajmniej przyszedłeś bez niej - powiedział Luke, gdy do niego podszedłem. Naprawdę jej nie trawił, zresztą nie dziwię mu się.

- Na dzisiaj już mi jej wystarczy - odpowiedziałem. - Tymczasem,  nie mogę przestać myśleć o tym Camaro... to mi nie pasuje do Ashley.

- Mnie również... pewnie na dniach się dowiemy. Mnie dziwi też to, że Mia nie dała mi nic a nic  znać, ale cóż... może dlatego, że mało pisaliśmy ostatnio. A kiedy dokładnie idziesz odebrać auto? 

- Najwcześniej za tydzień, ale pewnie Henry uwinie się z tym szybciej. Mam nadzieję przynajmniej, bo liczę na start w następnym wyścigu. 

- Eee, to napewno wystartujesz - zagasił papierosa - Riley idzie w naszym kierunku, może ona coś wie o przyjeździe Ashley - powiedział. 

- Nie masz lepszych sposobów na podryw? - powiedziałem ciszej, bo była już blisko. Riley byłą chyba była przyjaciółką Mii. W sumie to nawet nie wiem, bo nigdy z nią nie rozmawiałem. Ale gdy jeszcze Mia tu mieszkała to trzymały się razem i była jedyną która chciała z nią się zadawać, prócz Luke'a. Czasem spotykam ją na szkolnym korytarzu, no i może mam z nią jakieś lekcje. Poza tym nasz kontakt jest równy zeru.

- Hej - przywitała się z nami, a raczej z Lukiem, bo zazwyczaj gdy podchodziła do niego to mnie zlewała. Nie specjalnie pałaliśmy do siebie przyjaźnią. Za to było widać, że leciała na Luke'a, choć on tego chyba nie zauważał. - Co tam? - uśmiechnęła się do niego. Okey, była ładna, ale nie w moim typie.

-Hej - odpowiedział jej - Słyszałaś o tym, że Ashley przyjeżdża? - na jej twarz wparowało zdziwienie.

-Że co? Skąd o tym wiesz? - zapytała, a Luke opowiedział jej całą historię - Nieźle. Nie wiedziałam. To jakaś masakra, że ta zołza ma zostać tu na dłużej i może będzie chodziła z nami do szkoły - przewróciłem oczami. 

W końcu wyszło na to samo - Riley nic nowego nam nie powiedziała. I w sumie, czy przyjazd Ashley musi być aż taki ważny? Okey, nasze pożegnanie nie było najlepsze ostatnio... zachowałem się jak dupek.  Ale zawsze gdy się kłóciliśmy, przed jej wyjazdami to później gdy wracała było zupełnie normalnie.

------

Kilka dni później


  Obudziłem się dość późno, więc nie poszedłem do szkoły. I tak w sumie dzisiaj nie zamierzałem iść. Wczoraj byłem na imprezie u Lucke'a i trochę zabalowałem. Koło 14 wstałem z łóżka i poszedłem na dół, zażyć jakieś tabletki przeciwbólowe, a gdy piłem kawę zadzwonił mój telefon. Zerknąłem na wyświetlacz - Luke. 

- Żyjesz? - zapytał gdy odebrałem. - Jakie plany na wieczór?

- Żyję.  Koło 20 chcę odebrać mustanga, a tak to jestem wolny, a co?

- Dzisiaj są na Sunset bay wyścigi, idziemy? - zapytał. 

- Okey. Pewnie. Przyda mi się trochę kasy -mówię

- To do potem - mówi Luck'e i się rozłącza. 

Wyścigi na Sunset Bay to jedna z najlepszych wyścigów w mieście. Odbywają się raz na dwa tygodnie i są najlepiej opłacane z powodu dużej ilości widzów i osób w nich startujących. Ostatnie wyścigi mnie ominęły, ale we wcześniejszych zająłem pierwsze miejsce, więc w dzisiejszych pewnie też takie zajmę. Nawet nie pamiętam, kiedy pierwszy raz tam zacząłem startować. Może to było z dwa lata temu? Nie pamiętam, ale zawsze będą dla mnie czymś ważnym. Dzisiaj Sunset Bay, a za tydzień wyścigi na West Side...tam to już nie zliczę ile razy startowałem. 

Położyłem się na parę godzin, aby się zregenerować i obudziłem się koło 19. W samą porę, aby wybrać się do Henrego. Gdy już byłem koło jego domu, zauważyłem, że jego pick-up nie ma na wieździe, ale garaż jest otwarty, więc musi być gdzieś tam być. Już jestem na podjeździe i widzę w środku wysoką, szczupłą postać. Już wiem - Ashley. Nie widzę dokładnie jej twarzy, bo jest zakryta brązowymi włosami. Dopiero teraz zauważam w co jest ubrana - ma biały top i czarne spodenki. Wygląda naprawdę dobrze.  Zajebiście dobrze.

Jest tak skupiona na Camaro, że nawet nie zauważa mojej obecności.  Wstaje i kładzie coś na biurku, więc stoi do mnie tyłem. Podchodzę do niej bliżej...

- Kotku...- mówię, gdy stoję już zaledwie metr od niej. Gdy słyszy mój głos, spina się i na chwilę nieruchomieje.

- Słucham? - pyta zdziwiona, i odwraca się w tym samym momencie, a ja nie wiem co powiedzieć.


----- 

TAAA Daam! ;)

ps.dodałam coś do 3 rozdziału, przepraszam za zamieszanie :) ale staram się pisać na bieżąco i nie mam gotowych rozdziałów wcześniej niestety.

Because you are mineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz