🌻 2 🌻

2.8K 277 58
                                    

          — ...nma. Kenma. Kozume Kenma, czy ty mnie w ogóle słuchasz? — zbulwersowany Kuroo potrząsnął farbowanym blondynem.

          — Nie.

          — Nie żeby nie było tak zawsze, ale dzisiaj wyjątkowo bardzo mnie nie słuchasz!

          — Wybacz, Kuroo — mruknął od niechcenia Kozume. — Będziesz musiał wrócić sam, mam coś do załatwienia.

          — Jasne, jasne. Pogadamy jutro.

Tetsurō westchnął ciężko, po czym oddalił się w stronę pobliskiej stacji. W tym czasie Kenma był coraz bliżej swojego celu, konkretnej niewielkiej kwiaciarni. Delikatnie uchylił drzwi, a do jego nozdrzy dostał się charakterystyczny zapach kwiatów.

Pomieszczenie było niemal całkowicie wypełnione różnymi roślinami. Mógł nawet uznać, że znajdowały się tam wszystkie kolory tęczy. Od różowych, rozłożystych dzwonów, których nazwa nawet mu się nie śniła, po malutkie, niebieskie płatki, które nocą zwijały się do środka. Jego wzrok spotkał się nawet z kaktusem, który na sowim czubku posiadał wyjątkowo piękny pąk.

          — W czym mogę pomóc? — siwowłosa staruszka wychyliła się zza liściowej kotary. — O, Kenma! Jak zgaduję, przyszedłeś tutaj po słoneczniki?

Bladą karnację rozświetlił szeroki uśmiech. Kozume tylko kiwnął głową i zabrał się za wyciągnie portfela z małej kieszonki plecaka. Kobieta w tym czasie zabrała się za wybieranie odpowiedniego kwiatu. Wsadziła roślinę do przygotowanej wcześniej probówki.

          — Jakieś ozdoby? A może popryskać, żeby się błyszczało?

          — Nie. Wystarczy tylko słonecznik...

"Słoneczniki" → K. Kozume x Reader ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz