— Miło, że specjalnie przyjechałeś...
— Cii, musisz odpoczywać.
Kozume opuszczkami placów gładził czoło [______]. Jej błyszczące, [________] oczy patrzyły na niego ze zmęczeniem. Nawet sam blondyn wiedział, że to wszystko zmierza ku końcowi, że za tydzień się obudzi i już nie będzie miał dla kogo kupować słoneczników.
— Kenma... Masz łezkę na policzku...
— W-wydaje ci się... — wyjąkał rozgrywający, pociągając nosem.
— Żałujesz, że mnie poznałeś?
— N-nie wygaduj głupot... Przecież musimy jeszcze iść na... Na p-pole...
I w tym momencie chłopak się już zupełnie rozkleił. Pierwszy raz zaznał takiego uczucia. Pierwszy raz poczuł, jak jego serce pęka na miliony kawałków... Bo wiedział, że to już ich ostatnie pożegnanie.
— Przepraszam, że cię ranię.
Tym razem to ona przejechała zimną dłonią po jego mokrym policzku. Nastolatek zaciskał mocno wargi, walcząc z nadchodzącym szlochem. To wszystko już nie miało sensu. Zbyt mocno bolało.
— Kocham cię, idiotko... Tak bardzo...
— Wiem o tym. Ja ciebie też, bardziej niż słoneczniki.
Blondyn otarł rękawem łzy, po czym nachylił się nad [______] i złożył czuły pocałunek na jej wargach. Tak delikatny i przepełniony miłością, a jednak taki bolesny.
— Nie zostawiaj mnie... Proszę — wyszeptał, łącząc ich czoła.
— Nie mam zamiaru.
W tym momencie do sali wszedł lekarz. Uśmiechnął się delikatnie, tłumacząc, że czas odwiedzin dobiegł końca.
Był tylko jeden, mały szczegół - mężczyzna miał ścięte włosy.
CZYTASZ
"Słoneczniki" → K. Kozume x Reader ✔
Fanfiction- Dlaczego akurat słoneczniki? - Nie rozumiem... - dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona. - Dlaczego akurat one? Jest przecież dużo innych kwiatów. - Oh, słoneczniki są inne. Są dużo wyższe i mają śliczny kolor. Kojarzą mi się z twoimi włosami...