🌻 15 🌻

2K 242 114
                                    

          — Miło, że specjalnie przyjechałeś...

          — Cii, musisz odpoczywać.

Kozume opuszczkami placów gładził czoło [______]. Jej błyszczące, [________] oczy patrzyły na niego ze zmęczeniem. Nawet sam blondyn wiedział, że to wszystko zmierza ku końcowi, że za tydzień się obudzi i już nie będzie miał dla kogo kupować słoneczników.

          — Kenma... Masz łezkę na policzku...

          — W-wydaje ci się... — wyjąkał rozgrywający, pociągając nosem.

          — Żałujesz, że mnie poznałeś?

          — N-nie wygaduj głupot... Przecież musimy jeszcze iść na... Na p-pole...

I w tym momencie chłopak się już zupełnie rozkleił. Pierwszy raz zaznał takiego uczucia. Pierwszy raz poczuł, jak jego serce pęka na miliony kawałków... Bo wiedział, że to już ich ostatnie pożegnanie.

           — Przepraszam, że cię ranię.

Tym razem to ona przejechała zimną dłonią po jego mokrym policzku. Nastolatek zaciskał mocno wargi, walcząc z nadchodzącym szlochem. To wszystko już nie miało sensu. Zbyt mocno bolało.

          — Kocham cię, idiotko... Tak bardzo...

          — Wiem o tym. Ja ciebie też, bardziej niż słoneczniki.

Blondyn otarł rękawem łzy, po czym nachylił się nad [______] i złożył czuły pocałunek na jej wargach. Tak delikatny i przepełniony miłością, a jednak taki bolesny.

          — Nie zostawiaj mnie... Proszę — wyszeptał, łącząc ich czoła.

          — Nie mam zamiaru.

W tym momencie do sali wszedł lekarz. Uśmiechnął się delikatnie, tłumacząc, że czas odwiedzin dobiegł końca.

Był tylko jeden, mały szczegół - mężczyzna miał ścięte włosy.

"Słoneczniki" → K. Kozume x Reader ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz