☆pocałunek☆

477 23 4
                                    

◇scott - siedząc na trybunach na meczu lacrosse czułaś jak wiosenny wiatr muska twoje włosy. Nigdy nie chodziłaś na mecze, ale musiałaś przyznać, że rozgrywki akurat tego sportu, bardzo przypadły Ci do gustu. Nie mogłaś oderwać oczu od Scott'a, który zachowywał się na boisku jak prawdziwy przywódca. To jak strzelał bramki, biegał z bramki do bramki oraz motywował zawodników swojej drużyny, bardzo Ci imponowało. Nie wiedziałaś czemu, ale czułaś jakby z brunetem łączyła Cię nieprzerywalna więź, chociaż znaliście się zaledwie kilka dni. Czułaś motylki w brzuchu za każdym razem, gdy machał Ci lub po każdym strzelonej bramce wskazywała na ciebie, jakby chciał pokazać, że każdy swój sukces zawdzięcza tobie.
Mecz się skończył, drużyna Scott'a rozgromiła przeciwników w pięknym stylu. Spotkałaś bruneta tylko na chwilę i powiedział Ci, żebyś została na boisku. Czekałaś już kilka minut, ale on nadal nie przychodził. Ogarnęła Cię panika, że chłopak cię wystawił, ale w tym samym momencie poczułaś silne ręce na twojej tali. Odwróciłaś się i zobaczyłaś te kochane, brązowe oczy Scotta. Nie mogłaś nacieszyć się nimi długo, bo brunet połączył wasze usta w namiętnym pocałunku. Oddałaś go natychmiast i objęłaś swoimi rękoma jego szyję. Nadal nie dowierzałaś jak wielkie szczęście Cię spotyka i to tylko przez jedną osobę, która z dnia na dzień wywróciła twoje życie do góry nogami.

◇stiles - w waszej szkole była tradycja urządzania balu na koniec każdego semestru. Do zakończenia półrocza został już tylko tydzień, więc każdy zaczynał przygotowania do imprezy. Ty byłaś jednak wyjątkiem, nie miałaś partnera, sukienki i przede wszystkim chęci. Chciałaś zaszyć się wtedy w domu i obejrzeć swój ulubiony serial.
W końcu nadszedł ten długo wyczekiwany przez wszystkich dzień. Pod wieczór usłyszałaś pukanie do drzwi, nie wiedziałaś kto to, bo wszyscy twoi przyjaciele są na imprezie. Otworzyłaś je i twoim oczom ukazał się Stiles. Brunet był ubrany w czarny garnitur, który wyglądał na nim niezwykle seksownie. Tak bardzo skupiłaś się na nim, że nie zauważyłaś w jego rękach czarnej, długiej sukni.
- Stiles, co ty tu robisz? - nie rozumiałaś czemu nie jest na balu ze swoją paczką.
- Jak to co przyjechałem po moją partnerkę - powiedział brunet jakby to było najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Nie mam sukienki - skrzyżowałaś ręce na piersiach. Stiles uśmiechnął się tylko głupkowato i podał Ci sukienkę.
- Już masz, a jeśli chodzi o makijaż i fryzurę, to poczekam. Dla ciebie warto - twoje serce mocniej zabiło, a policzki oblały się rumieńcem. Przytuliłaś się do chłopaka z całej siły, w duchu dziękując nauczycielce od matematyki, że kazała wam kilka miesięcy temu pracować razem w parze.
I tak po godzinie przygotowań razem ze Stiles'em oraz resztą tańczyliście i razem bawiliście się na imprezie. W końcu puszczono wolną piosenkę. Twój przyjaciel złapał Cię za rękę i pociągnął w stronę parkietu. Serce biło Ci jak oszalałe, ale byłaś szczęśliwa.
- Stiles nie wiem jak Ci dziękować za to wszystko - powiedziałaś zmniejszając jeszcze bardziej odległość między wami.
- Wiem jak - szepnął cicho i ujął Cię za podbródek. Skupiłaś się na jego pięknych karmelowych oczach, ale krótko nacieszyłaś się tym widokiem, bo chłopak złączył wasze usta w pocałunku. Byłaś zaskoczona, ale pozytywnie i po chwili szoku zaczęłaś oddawać jego słodkie pocałunki.

◇derek - sprawy obrały bardzo szybki obrót. Stado Alf nie chciało dać za wygraną, więc rozpoczęli walkę, którą stawką było życie. Stiles i Derek trzymali Cię od tych spraw najdalej jak mogli, bo wrogie wilkołaki próbowały wszystkiego, by w końcu twoi przyjaciele się poddali. Scott i Derek zamierzali w końcu zakończyć ten koszmar, więc chcieli specjalnie wystawić się na przynętę, aby w tym samym czasie Allison unieszkodliwiła Alfy. Ty razem ze Stiles'em miałaś być w lofcie Hale'ów i waszym zadaniem było tylko czekanie na jakieś wieści od stada. Przez twoją głowę przelatywała masa czarnych scenariuszy, która dotyczyła głównie jednej osoby, Dereka. Musiałaś przyznać, że bardzo bałaś się o bruneta, ponieważ między wami narodziła się bardzo duża więź. Nie mogłaś sobie wyobrazić co by było jakby go zabrakło.
Ciszę w mieszkaniu przerwał telefon. Allison dzwoniła, że wasi przyjaciele zostali ranni, ale od razu zaznaczyła, że z tego wyjdą. Ty jednak nie słuchałaś żadnych pocieszeń, bałaś się o swojego przyjaciela i chciałaś najszybciej się przy nim znaleźć.
Razem z bratem dojechałaś pod opuszczoną elektrownię i prędko wysiadłaś z Jeepa. Resztę drogi pokonałaś biegiem, a twoje serce  biło w szybkim tempie, jakby miało wyskoczyć z piersi. Nareszcie zobaczyłaś Dereka, całego zakrwawionego, ale żywego. Szybko znalazłaś się kogo niego i wtuliłaś się w jego umięśnione ciało. Mężczyzna lekko syknął z bólu, ale także objął Cię ramionami jeszcze bardziej zbliżając Cię do niego.
- Czemu się nie regenerujesz? - spytałaś, a łzy spływały Ci po policzkach bez końca.
- Nie wiem - odpowiedział lekko odsuwając się od ciebie. Widziałaś w jego oczach wielką troskę i ból. Brunet przerwał ciszę, szepcząc w twoją stronę - ale chyba znam sposób.
Złapał Cię za policzki i przybliżył swoją twarz do twojej jednocześnie próbując zetrzeć twoje łzy. Widziałaś co chcę zrobić, więc też się zbliżyłaś. Po chwili wasze usta złączyły się w pocałunku. Nie widziałaś czemu, ale czułaś jak brunet się regeneruje. Jednak nawet, gdy odzyskał już siły, nie przerwaliście okazywania sobie swoich uczuć.

be my soulmate. headcanon.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz