4. Andy.

310 31 3
                                    

Andy

-Witaj Andy. Jak się czujesz?-

Nie najlepiej. 

-Zadam parę pytań i będziesz mógł wyjść.-

Dobrze, ale czy mogę nie odpowiadać na każde?

-Oczywiście. Jak poznałeś Amelie, i jakie były twoje stosunki z nią?-

Gdy się do nas wprowadziła. Dogadywaliśmy się świetnie, czułem, że jest jej dobrze w moim towarzystwie. Dla wszystkich była miłą i traktowała nas po równo.

-A czy ty chciałeś być wyróżniony?-

Szczerze, to tak. Od samego początku mi się podobała, zakochałem się w niej. Ale za każdym razem dawał mi do zrozumienia, że nie chce nas poróżnić. Chciała dobrze, a ja powianiem to uszanować, a nie naciskać na nią. Czuję, że to moja wina. 

-Czy zauważyłeś jakaś zmianę w jej zachowaniu?-

Tak, po pierwszym moim wyznaniu. Unikała mnie, ale wróciło to do normy, później Rye zabrał ją do wesołego miasteczka. Wróciła zła. Zamknęła się w pokoju. Nie rozmawiał z nami. Rye powiedział mi, co zrobił. Wyznał jej miłość, ta dała mu kosza, ale on za bardzo naciskał. Miała racje, że nas poróżni. Pokłóciliśmy się wtedy. Następnego dnia Rye obrażony poszedł na siłownię. 

-Był to dzień w którym stała się ta tragedia?- 

Nie. Gdy wrócił, przeprosił mnie i uznał, że Amy powinna zadecydować. Wieczorem do niej poszliśmy. Wyrzuciła nas z pokoju. 

-A dzień tragedii, możesz opisać?-

  Było gdzieś tak koło dwunastej. Byłem w kuchni. Brooklyn zaczął wrzeszczeć. Uznałem to za normalne. Lubi się wyłupiać. Ale gdy zaczął wołać o pomoc, pobiegłem tam. Jack stał przerażony ka korytarzu, naprzeciwko otwartych drzwi do łazienki stał przerażony Mikey. Wbiegłem tam, i zobaczyłem roztrzęsionego Brooklyna. Później ciało Amy. Nogi mi się ugięły, nie mogłem ustać, przewróciłem się. Na czworaka doczołgałem się do Brooka i odciągnąłem go. Starałem się zacisnąć tak mocno, jak mogłem, by go uspokoić. Później wbiegł Rye, wrzeszczałby, się obudziła. Gdy emocje trochę opadły, a Rye upadł obok wanny trzymając jej ciało w ramionach, wyciągnąłem Brooka z łazienki, zaprowadziłem do pokoju i połozyłem na łóżku, obtuliłem kocem i wmawiałem, że nic się nie stało. Uwierzył mi. Później dostałem telefon o tym, że starają się ją ratować. A dwadzieścia minut później o jej śmierci. Popłakałem się. Brook pytał, co się dziej, a ja mówiłem w kółko, że wszystko jest dobrze. On jest za młody, my wszyscy jesteśmy, zęby przeżywać takie rzeczy... więcej nie mogę.   

-Dobrze i tak dużo powiedziałeś. Dziękuję.-

How She DiedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz