8. Nielogiczny królik i porywacz w szopie

1.5K 130 49
                                    

///Perspektywa Lucy///

Blondynka siedziała u Levy na dywanie i popijała kakałko, myśląc o Natsu. Niebieskowłosa i Erza wpajały jej do głowy przez ostatnie pół godziny że chłopak TYLKO chciał się przytulić. Potem czerwonowłosa sobie gdzieś poszła, a McGarden postanowiła zrobić jej śniadanie. Teraz kroiła pomidory do jej wegetariańskiej sałatki. Może i połączenie kakaa oraz mnóstwa sałaty z białym serem, ogórkami i pomidorami nie było zbyt dobre, ale aktualnie Lucyna miała to w głębokim poważaniu.

Mimo całego wykładu Levy blondynka była pewna, że prosząc o tego tulaska, Natsu odsłonił swoje uczucia jak nigdy dotąd.

-Ale co ja mam teraz zrobić? - mruknęła dziewczyna. Chciałaby do niego teraz pójść i wszystko mu wytłumaczyć. Tylko jak zagadać? "Hej Natsu kocham cię, możemy pogadać na osobności?"

-Przecież to się nie uda! - jęknęła brązowooka, odchylając głowę do tyłu.
-Co jest Lusiu?- Levy weszła do swojego pokoju ze śniadaniem dla swojej przyjaciółki- Co się nie uda?
-Nic, nic- mruknęła dziewczyna, odbierając z rąk McGarden sałatkę i siadając na fotelu.
-Ehhh... - westchnęła i dziabła widelcem pomidorka.

///Perspektywa Natsu///

Myślę, że nie mogłem bardziej zjebać sobie życia. Naprawdę.

Kiedy byłem już tak blisko blondynki zrobiłem jeden zły ruch i BACH! Życie posypało się jak jenga z talerzy, którą raz ułożyłem na spółę z Happym. No po prostu żal. Za chwilę zresztą prawdopodobnie zrównam z ziemią moje szanse na pogodzenie się z Lu. Czemu? Po tym jak mój niebieski kot uparcie chciał wyciągnąć mnie do gildii i ja równie uparcie odmawiałem, czerwonowłosy demon zaserwował mi jumpscare'a z drzewa. Erza po prostu złapała mnie za ramię i wystartowała, głośno mówiąc o jakimś darmowym żarciu w Fairy Tail, zaś cicho przeklinała całą męską populację na czele ze mną i jakimś "niebieskim durniem co rzekomo ma narzeczoną i sam się zfriendzounował". Natomiast gdy już dotarliśmy, Scarlet wręcz rzuciła mnie na jakieś siedzenie i poszła szukać Cany. Kiedy już się z deczka ogarnąłem, zauważyłem kto siedzi przede mną i dlatego teraz mam taki mętlik w mej głowie.

-Cześć Natsu, co tam? - Lissana uśmiechnęła się do mnie i pomachała mi ręką.

Nie.
NIE.
N I E.
N I E   T E R A Z .

Ogólnie białowłosa to moja przyjaciółka i lubię ją mimo jej niektórych dziwactw, ale to ostatnia osoba z którą chciałbym by zobaczyła mnie Lusia.
Zdobyłem się więc tylko na bardzo intelinentną odpowiedź.
- Eeeeh... No ja ten tego no... Jenga, naczynia, latające gówniane żyrafy... Muszę lecieć lecieć polatać!
Zanim Lisa zdołała ogarnąć bezsensowność tego zdania, poderwałem się z ławki i z prędkością godną Ussaina Bolta skoczyłem do drzwi, by następnie obiec gildię i wylądować w tym takim naszym ogrodzie.* Pomknąłem do szopopodobnego czegoś i tam z chyba z kimś się zderzyłem.
-Na...- ów ktoś zaczął mówić, ale jednocześnie usłyszałem i poczułem zbliżające się siostrzyczki: Mirajane i Lissanę
Na to reaguje się instynktownie, czyli:

1)Zasłonić ktosiowi otwór gębowy ręką

2)Stanąć za jakąś deską i jednocześnie przytrzymywać przy sobie tego kogoś

3)Nasłuchiwać czy nie zbliża się śmierć

-Kto to? - usłyszałem szept mojej ofiary.
-Lissana i Mira
-Co im zrobiłeś?
-Nie mam pojęcia, ale wolę trzymać się teraz z dala od Lisy
-Ahaa...

Następnie zamarliśmy, bo kroki zbliżyły się do naszego schronienia.

-Nie ma tu go siostrzyczko - usłyszałem głos Mirajane
-Niestety. A tak chciałam go zwyzywać! - westchnęła białowłosa.

Fairy Tail Messenger [W połowie reaktywowane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz