- Nie powinnaś była tego robić, Camellie.
Granatowowłosa piękność, do tej pory z ostentacyjnym znudzeniem oglądająca swoje paznokcie, skrzywiła się.
- Zdecydowanie przesadzasz – wydęła swe kształtne usta jak rozkapryszone dziecko - To moja magia, więc mogę robić, co mi się żywnie podoba.
- Przypominam ci, że mamy umowę.
- Chrzanię tę umowę.
- Pieniądze zabrałaś.
- Wykonałam to, co do mnie należało, już dawno. On jest czymś w rodzaju... napiwku.
Co ci przeszkadza, że zabrałam mu pamięć?- Bo teraz ONA ją odzyska! - wrzasnął zakapturzony mężczyzna, gwałtownie podrywając się z miejsca – Wykonanie tego planu kosztowało mnie zbyt wiele, nie mogę teraz tego zaprzepaścić! Czy ty jesteś aż taka głupia? Nie znasz działania swojej mocy czy po prostu chcesz zginąć!?
- Uspokój się... - Camellie machnęła lekceważąco ręką, ale zanim zdążyła dodać coś więcej, zimna stal dotknęła jej szyi. Wolno uniosła oczy na mężczyznę, który nagle znalazł się tuż koło niej, i głośniej przełknęła ślinę, tracąc odrobinę swej poprzedniej nonszalancji.
- Nie – wycedził on, wpatrując się w nią nieruchomym, lodowatym wzrokiem - Nie zamierzam. Jeszcze dzisiaj to zakończymy, a potem wszyscy rozejdziecie się w swoje strony.
- Nie mogę się doczekać – charknęła kobieta, po czym odwróciła wzrok, pokonana. Widząc to, mężczyzna krótko zaśmiał się pod nosem, po czym zrobił krok w tył i wsunął sztylet do pochwy.
- Powiadom resztę – zarządził sucho – Niech przygotują się na wielki finał.
Uśmiechnął się pod kapturem, rozkoszując się tymi słowami, a potem odwrócił się w stronę okna i wyjrzał na zewnątrz, kładąc dłoń na zakurzonej szybie.
- Zemsta to zemsta, Jellal – wymamrotał, a w jego oczach zalśniła czysta nienawiść.
Camellie natomiast przyłożyła dłoń do szyi, rzucając wściekłe spojrzenie na sylwetkę mężczyzny i siłą woli powstrzymując się od rzucenia mu kilku dobitnych słów o tym, co myśli na temat szalonych zbirów ogarniętych rządzą zemsty. Niestety, dobrze zdawała sobie sprawę, że tym razem mogłoby skończyć się nie tylko na drobnej demonstracji siły, a na jej głowie na marmurowej posadzce tego małego pokoju na szczycie upiornej wieżyczki. Swoją drogą, kijowe miejsce na prowadzenie tajemnych spotkań, bo człowiek musi zasuwać kilkanaście kilometrów po schodach, a jeżeli do tego ma się na nogach obcasy, tak jak ona, sprawa dodatkowo się komplikuje.
Ale czego nie robi się dla urody.
Chyłkiem wymknęła się z pokoju, stoczyła walkę z owymi schodami i znalazła się w znacznie przyjemniejszej części ich bazy, a mianowicie – komnatach, które objęła w swoje panowanie. Jasne, tylko na określony czas, a jeżeli szefuńcio spełni swoje groźby, to już dzisiaj będzie musiała się stąd wynosić, ale i tak lubiła to miejsce. Zwłaszcza, kiedy na stole, przypięty pasami i obdarzony kilkoma magicznymi pieczęciami leżał on, jedyny, niepowtarzalny, absolutnie cudowny.
Szef niepotrzebnie się spinał. Czy nie wiedział, że z tym smokiem u boku mieli szansę być nawet potężniejsi? Przygotowała już wszystkie narzędzia, wyjęła eliksir i była gotowa zaczynać swoją operację, w wyniku której...
- Niedługo będziesz mój – zachichotała, przeciągając dłonią po klatce piersiowej nieprzytomnego Natsu - Już na zawsze, smoczątko...
//Pv Erza//
CZYTASZ
Fairy Tail Messenger [W połowie reaktywowane]
Fiksi PenggemarMurzyn: Juvia, wyryj to sobie na czole Murzyn: Nie. Jesteśmy. Parą. Stalkerka: Gray, wyryj to sobie na czole Stalkerka: Jeszcze. O. Tym. Nie. Wiesz. ~~~ Oui, Messenger z Fairy Tail. Od razu mówię, że rozdziały są pisane także normalnym stylem książk...