Czerwony płaszcz||Jily I

718 41 14
                                    

Cześć. Bardzo, bardzo miło mi Was powitać w kolejnej miniaturce. Wiem, że późno, ale chciałam ją dopracować i zadbać o najmniejsze szczegóły. Mam nadzieję, że się spodoba. i zostaniecie na drugą część (która już w najbliższym czasie) a może nawet zechcecie przeczytać kolejne opowiadania. Buziaki, kochani. Do zobaczenia. M.

           

– Sprężaj się! Niedługo mecz, a ty dalej jesteś zajęty tylko tą swoją Lily – Syriusz prychnął podlatując bliżej Jamesa.

– Nie denerwuj się. Wygramy – rzucił Potter niemal lekceważąco i wywrócił oczami.

– Nie bądź taki pewny. To nasz ostatni rok i chcę, żebyśmy skończyli go z pucharem. Kończymy na dziś ­– zawołał do reszty drużyny i zleciał na dół. Chwilę potem twardo uderzył stopami o wilgotną trawę.

– Dramatyzujesz. – James zaczął rozpinać rękawice ze smoczej skóry. Przydawały się na takie mroźne, jesienne wieczory jak teraz.

– Może. Po prostu ten mecz jest dla mnie ważny. Dla ciebie też powinien. – Black zamknął kufer i bez słowa ruszył go odnieść.

Prawdę mówiąc James już od dawna starał się zwrócić na siebie uwagę Lily. Chciał się z nią umówić, jednak ona cały czas mu odmawiała. W końcu będzie musiała się zgodzić – pomyślał. Oczami wyobraźni widział już Syriusza mówiącego z uśmiechem „Wiedziałem" i Remusa wtrącającego „Byłem pewny". Uśmiechnął się pod nosem i ruszył w stronę zamku.

Próba numer 46 – James uśmiechnął się szarmancko i ruszył w kierunku rudowłosej dziewczyny klęczącej na podłodze i zbierającej rozrzucone podręczniki.

– Pomogę ci – zaoferował i przykucnął obok.

– O, dzięki – odpowiedziała nieco zdziwiona zachowaniem Pottera.

W tym momencie oboje chwycili podręcznik transmutacji i na krótką chwilę ich dłonie spotkały się. James kątem oka zauważył, że dziewczyna nieznacznie się rumieni. Uznał to za dobry znak, więc postanowił wykorzystać moment. Odchrząknął krótko.

– Umówisz się ze mną, Evans? – spytał nonszalancko i podrapał się po karku.

– Widzę, że moje odmowy cię nie zrażają – rzuciła, szczerze – aprobowało jej to.

– No... nie – wybąkał szykując się na kolejne „nie".

– Niech ci będzie – wywróciła oczami – zgadzam się, sobota o dziesiątej – powiedziała Lily krótko i ruszyła do grupy rozchichotanych przyjaciółek.

Na usta Jamesa wypłynął szeroki uśmiech. Udało się. Wciąż rozanielony powrócił do kolegów, którzy z kpiącymi uśmiechami obserwowali całą sytuację.

– I co? – zagadnął Remus.

– Po co pytasz, wszyscy wiemy, że nigdy się nie zgodzi i prędzej załatwi jakiś zakaz zbliżenia się – Syriusz wyszczerzył zęby.

– Nie wierzycie we mnie? – zapytał James mrużąc oczy.

– Nie – Black zakaszlał .

James wywrócił oczami i mówił dalej.

– Sobota, Lily i ja – wypiął dumnie pierś i uśmiechnął się.

Peter, Syriusz i Remus zdziwieni spojrzeli w stronę przyjaciela.

– Wiedziałem, że ci się podoba odkąd przestałeś ją nazywać rudą Evans – skwitował Remus – byłem tego pewny.

– Wiedziałem! Ach, Lilusiu! Lilciu! Lileczko! – dodał Syriusz powstrzymując śmiech.

Miniaturki|Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz