5.|Uczucia

529 28 5
                                    

Dziewczyna podpierała się o ścianę prawą ręką, a lewą tamowała krew po wbiciu sztyletu. Była cała zlana potem, blada, wyglądała na chorą. Kroczyła kulejąc do apteczki leżącej na podłodze. Upadła.

Mówiłem, chroń się.— cerber usiadł obok niej, jedna z głów polizała ją po policzku. Nastolatka miała odruch wymiotny. Wymiotowała krwią zmieszaną z rtęcią.

— Mówiłeś, że ona nie żyje.— wytarła dłonią ślinę z ust.

Nadal ją o to obwiniasz.— z jego nozdrzy uniósł się dym.— Nienawiść do niczego cię nie doprowadzi. Jedynie pogrąży.

— Mam jej wybaczyć?— kaszlnęła. Krew poleciała na dywan. Ręką złapała za apteczkę.— Mogła się tu nie zjawiać. Teraz już wie kto ma wyższą pozycję.— usłyszała dzwonek do drzwi.— Zachowała się jak kundel. Oberwała, uciekła. A w moją nienawiść się nie mieszaj...

Banshee i człowiek. Ciekawe połączenie.— rozmazał się w ciemnej mgle.

— Czego chcecie?— zdjęła bluzkę, pozostawiając na sobie czarny stanik. Stiles otworzył usta i skrępowany odwrócił głowę.

— Elena.— wyszeptała i klękła przy niej.— Co ci się stało?— dotknęła jej rany. Dziewczyna zasyczała z bólu.

— Nie dotykaj mnie.— warknęła, czując przyrost siły i energii. Lydia odwróciła głowę w stronę Stilesa.

Cerbery podczas narastającego gniewu odzyskują straconą siłę czy moc. Najlepiej jeżeli to ktoś zauważy, to niech ucieka gdzie pieprz rośnie, bo może stracić duszę. Być marionetką cerbera.

— Tak się nie mówi do Lydii Martin, przynajmniej w mojej obecności.— Stilinski zaczął podchodzić do nastolatek.— Jeżeli...

— Stiles.— przerwała mu rudowłosa. Ten skinął zrezygnowany głową.— Chcemy ci tylko pomóc.— Elena prychnęła pod nosem kpiąco.

— Nie chcę waszej pomocy. Kiedy było najgorzej nikt mi nie pomagał, więc i teraz również nie chcę niczyjej pomocy, bo wiem, że będzie to pamiętać. Będziecie czegoś kiedyś potrzebować i mnie wykorzystacie. Bo wszyscy chcą, żeby ktoś zrobił za nich jakąś rzecz. Ludzie jedynie wykorzystują...— powiedziała zimnym tonem, patrząc jej prosto w oczy.

— Nie prawda.— dziewczyna obserwowała pustym wzrokiem jak wyciąga z rany czarne grudki, a dokładniej brudne od krwi kamienie szlachetne.— Mówisz tak, bo się boisz. Boisz się, że kiedy coś zrobisz dla kogoś, to po tym ta osoba cię wystawi. Boisz się samotności, dlatego izolujesz się od każdego, bo obawiasz się, że ta osoba cię zrani, ale nie wszyscy ludzie tacy są.— poczuła łzy w oczach.— Poznałam kiedyś Allison Argent.— wyszeptała, Stiles poczuł, że to zmierza w nieodpowiednią stronę. Musiał to przerwać.

— Lydia, skoro nie chcę pomocy to dajmy jej spokój.— złapał ją za ramię. Ta jedynie spojrzała na niego.

— Poczekaj w aucie.

— A co jeżeli coś ci zrobi?

— Nic mi nie zrobi.— Elena zacisnęła oczy. Chciała już stąd zniknąć. Jak najdalej. Przez to miasto powoli, ale boleśnie zostaje jej wszystko wyszarpywane z rąk. Traci kontrolę nad wszystkim. Traci kontrolę nad swoim życiem. Ma dość. Wszystko się rozpada na jej oczach. Raisa kiedy opatrzyła Belatriz nic nie mówiła, ale Elena słyszała i widziała wszystko. Znienawidziła ją, bo prawie zabiła dla niej tak ważną osobę w jej życiu... Belatriz od dawna jej nienawidziła, zapomniała o niej w jakimś stopniu, ale kiedy ją ponownie zobaczyła poczuła się osaczona z każdej strony. Każde wspomnienie powróciło i napierało na nastolatkę, gdyby to były tylko te dobre nic by się nie zdarzyło, ale w większości były to te złe od których chciała za wszelką cenę uciec, ale od wspomnień nie da się uciec. One zawsze będą krok przed człowiekiem i nic na to się nie poradzi. Ich nie da się zniszczyć jedynie ukryć, ale kiedy znowu ujrzą światło dzienne, przycisnął do ściany mocno i powoli będą zabierać oddech i rozum.

I Never Could Trust You. |Teen Wolf Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz