4.|Pogoń za wiedźmą

640 39 5
                                    

- Królowo.- zacisnęła szczękę i odsunęła rękę od płaskorzeźby jednego z węży.- Nie zabłądziłaś przypadkiem?

- Nie nazywaj mnie tak.- odwróciła się do chłopaka.- I nie, nie zabłądziłam.- kłamała, szukała od dwóch godzin wyjścia z tuneli. Jedynie co znalazła to, mnóstwo fekaliów, wiele szczurów oraz te węże. Mogła przysiąc, że one coś znaczą. Dlatego zrobiła zdjęcia. Raekena zgubiła, gdzieś na początku, kiedy poślizgnęła się na pampersie... Próbowała odnaleźć jakiekolwiek ślady, które mógłby pozostawić Theo, ale nic takiego nie znalazła. Jakby się zapadł pod ziemię. Ironia losu w późniejszym czasie...

- Więc co tu robisz?- na jego usta wpłynął argorancki uśmieszek.

- Wiesz jestem fanatyczką szczurów. Postanowiłam sobie jednego z nich przygarnąć. - mruknęła zirytowana.- A ty, co tu robisz?

- Wiem, że mnie śledziłaś.- przybliżył się do niej, a ona odruchowo cofnęła się do tyłu i złapała za sztylet, ale go nie wyjęła. Chłopak zmarszczył brwi i skierowałam wzrok na jej dłoń na przedmiocie. Niefortunnie było widać światło, odbijające się od kamieni szlachetnych.- Chodzisz z sztyletem? No kogo jest?

- Na idiotów jak ty.- warknęła i ruszyła do przodu.

- Ałłłł, zabolało.- zrównał z nią kroku.- Nie wiesz gdzie iść.

- Ja zawsze wiem gdzie iść.

- Wiesz zawsze też to, że jesteś strasznie zarozumiała?- wzięła głęboki oddech. Zacisnęła pięść, wbijając w wnętrze dłoni paznokcie.- Bardzo łatwo się denerwujesz.- skierował wzrok na jej dłoń przy jego boku. Nie tylko przez zaciskanie pięści zauważył, że Elenę łatwo wytrącić z równowagi. Na jej policzki wpływają wtedy rumieńce, marszczy brwi, zaciska szczękę oraz jej sygnały chemiczne mówią za siebie, a Theo miał bardzo rozwinięty zmysł obserwacji tak samo z węchem. Dzięki tym zmysłom wyróżniał się z wszystkich eksperymentów na dzieciach w Beacon Hills, lecz nie tylko on był tak wyjątkowy. Elena Kings była czymś bardziej doskonalszym.

- Spostrzegawczy jesteś.- posłała mu wredny uśmieszek i skręciła w prawo.- Nie masz niczego do roboty? Jak nie, to znajdź sobie jakąś inną ofiarę do torturowania swoją paplaniną.- zaśmiał się najwidoczniej rozbawiony z uwagi Kings.

- Jesteś jak moja siostra. Też uważała, że dużo gadam.

- Najwidoczniej dlatego nie żyje.- Theo zatrzymał się, a Elena dumnie się uśmiechnęła i kontynuowała swoją czynność. Zobaczyła światło, krata od tuneli była delikatnie rozchylona.- A może jednak za mało.

Poczuła ból rozchodzący się wzdłuż kręgosłupa, gdy sięgała dłonią, by chwycić za jeden z metalowych szczebli. Upadła hukiem na wilgotny beton. Zacisnęła powieki i dotknęła ostrożnie środka pleców. Z pazurów Theo skapywała krew.

Nie tolerował, gdy ktoś wspominał o jego siostrze. Był to dla niego zamknięty temat, więc dla innych w jego mniemaniu też powinien. Może nie chciał nic słyszeć o jego siostrze, bo sam ją zabił dla bycia kimś więcej niż człowiekiem. Dla bycia kimś, był zdolny do wszystkiego. Miał w sobie jej serce, bez niego nie byłby tym kim jest teraz. Nie czuł się winny, lecz wściekły. Wściekły do tego stopnia, że mógłby zabić tą osobę, która wspomniała o Tarze i jej „nieszczęśliwym wypadku".

- Prawda boli, co Raeken?- odchyliła się, przez co nastolatek uderzył pięścią w beton. Nawet się nie skrzywił, żadnej reakcji. Ponowił ruch, ale i tym razem odsunęła się. - No rzeczywiście musi boleć skoro wyrżnąłeś pięścią w beton.

- Kings, lepiej się zamknij zanim powiesz coś czego będziesz żałować.

- Powiem ci mały sekret, Theo.- podniosła się i skierowała twarz do jego ucha.- Ja nigdy niczego nie żałuję.- gdy mówiła, muskała wręcz wargami jego ucho.- Więc skoro już znasz mój sekret to spieprzaj.- zepchnęła go z siebie i ruszyła przed siebie, kulejąc na jedną nogę...

I Never Could Trust You. |Teen Wolf Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz