Niewielkie krople deszczu cicho uderzały w szybę. Był to wyjątkowo ponury dzień, w końcu zbliżała się jesień. Nasilający się deszcz sprawił, że drobny czarnowłosy chłopak przebudził się i z wielką niechęcią otworzył oczy.
Spojrzał na zegarek i zerwał się na równe nogi, uświadamiając sobie, że w zasadzie jest już spóźniony do pracy piętnaście minut, lecz po chwili przypomniał sobie również, że przecież wczoraj go z niej wylali. Sam był sobie winien; podczas zmiany cały czas palił papierosy, a jego zachowanie również pozostawiało wiele do życzenia.
Zaklął pod nosem. Jedyne, na co miał ochotę, to wykrzyczeć na cały głos, że nienawidzi wszystkich i wszystkiego wokół. Postanowił się przewietrzyć, więc ubrał się, przeczesał włosy i wyszedł z ciasnego mieszkania. Nie narzekał, bo cieszył się, że miał w ogóle dach nad głową, a nie było go stać na nic lepszego. Właściwie to ledwo wiązał koniec z końcem. Odkąd własna rodzina oświadczyła, że nie chcą go znać, a Yoongi wyprowadził się z domu, musiał żyć na własny rachunek. Trwało to od jakichś dwóch lat. Szkołę rzucił, zanim ukończył ostatni rok.
Min opuścił obskurną kamienicę i zaczął iść wzdłuż niewielkiego chodnika. Tak naprawdę sam nie wiedział, dokąd zmierza. Chciał po prostu wyjść na zewnątrz, aby pooddychać świeżym powietrzem, co nie znaczy, że nadal nie miał ochoty wyklinać wszystkiego, co się rusza.
Właściwie takie zachowanie leżało w jego naturze, tak samo jak to, że wszystko było mu obojętne i raczej nie zamierzał tego zmieniać.
Krople deszczu spływały po jego włosach, twarzy i ubraniach, z sekundy na sekundę sprawiając, że chłopak robił się coraz bardziej przemoczony. W oddali ujrzał Big Ben, który skrywał się za poranną mgłą. Deszcz, mgła, niska temperatura — witamy w Londynie.
Mijał wystawy z wszelkiego rodzaju ubraniami, obrazami, czy też zabawkami. Nagle jego uwagę przykuła niewielka kawiarnia znajdująca się po drugiej strony ulicy. Właściwie to nie sama kawiarnia, a ogłoszenie jakie zostało wywieszone na drzwiach. Informowało ono, że poszukiwani są nowi pracownicy. Jako że Yoongi akurat stracił pracę, była to dla niego dobra okazja. Nie spodziewał się zbijać tam kokosów, ale z drugiej strony nie za bardzo chciało mu się tracić czasu na szukanie czegoś innego, a z czegoś musiał się utrzymywać. Zresztą kawiarnia wyglądała naprawdę zachęcająco.
Otworzył drzwi, a nad jego głową rozbrzmiał dźwięk dzwoneczka. Ku jego zaskoczeniu, w środku było dosyć sporo ludzi, jak na tak mały lokal. Czarnowłosy podszedł do lady, przy której stał starszy mężczyzna.
— Dzień dobry, ja w sprawie rozmowy o pracę — powiedział Yoongi, w duchu dziękując sobie, że chociaż trochę przyłożył się do nauki angielskiego i potrafi się nim posługiwać co najmniej w stopniu komunikatywnym.
— Ah, oczywiście, ale ta cała rozmowa nie będzie potrzebna. Wystarczy, że potrafisz obsługiwać kasę oraz przyjmować i roznosić zamówienia. To nic wielkiego. Z chęcią przyjmiemy nowych pracowników — odparł staruszek z uśmiechem. — Zapraszam na zaplecze, załatwimy tam wszystkie formalności.
Gdy skończyli rozmawiać i Yoongi, którego humor o dziwo chociaż trochę się poprawił, miał już wychodzić, niespodziewanie poczuł coś gorącego na swojej klatce piersiowej. Najpierw spojrzał na mokrą bluzę, a następnie podniósł wzrok na winowajcę, którym był młody, ciemnowłosy chłopak.
— Jezu, przepraszam najmocniej, nie zauważyłem pana... — zaczął się gorączkowo tłumaczyć. — Zaraz przyniosę coś to wytarcia...
— Idioto, patrz jak chodzisz! — warknął zdenerwowany Yoongi, na co chłopak spojrzał na niego przestraszonym wzrokiem. Min odniósł wrażenie, że gdzieś już widział ciemnowłosego. Jego twarz wydała mu się dziwnie znajoma.
— Naprawdę bardzo pana przepraszam, jestem strasznie niezdarny. To moja wina — odparł cicho nieznajomy. Wtedy Min zauważył, że chłopak ma na sobie fartuch z logiem kawiarni.
— Tylko nie mów, że tu pracujesz.
— Pracuję i właśnie dlatego ponoszę odpowiedzialność za moją nieuwagę — odpowiedział i gdy spojrzał na Yoongiego, na jego twarzy pojawiło się zdziwienie, które umknęło uwadze Mina.
— Nieważne, zamknij się już — prychnął czarnowłosy, przerywając mu, po czym szybkim krokiem wyszedł z budynku, zostawiając zdezorientowanego chłopaka na środku pomieszczenia.
Chłód owiał twarz zdenerwowanego Mina. Jeśli ta niezdara ma ze mną pracować, to ja chyba podziękuję, myślał sobie. Lecz nie mógł pozbyć się myśli, że skądś go znał, jednak nie potrafił sobie przypomnieć skąd. Wyciągnął papierosa, aby się trochę odstresować i uspokoić. Yoongi był osobą bardzo nerwową, którą najmniejszy drobiazg mógł wyprowadzić z równowagi. Starał się kontrolować, jednak nie było to takie proste.
Kolejne krople deszczu, spadające z zachmurzonego nieba oraz mgła spowijająca całe miasto, tworzyły ponurą scenerię jesiennego poranka.
I właśnie w ten sposób dobry humor Yoongiego zniknął tak szybko, jak się pojawił.
。。。。
Po dosyć długiej przerwie wracam do Was z czymś zupełnie nowym. Mam nadzieję, że spodoba wam się to opowiadanie i wczujcie się w jego klimat! xx

CZYTASZ
dimple » yoonkook
Fiksi Penggemar"Nie zostawiaj mnie już nigdy więcej, nie pozwolę na to." O tym, jak Yoongi spotyka swoją miłość sprzed lat. ⁎⁺˳✧༚ 180609#251 w angst 161218#82 w yoonkook