(część pierwsza - BAEKHYUN)
Od naszego debiutu mijają dzisiaj trzy lata. Od utworzenia zespołu w tym roku miną cztery. Wydaliśmy do tej pory jedenaście albumów, zadebiutowaliśmy na listach radiowych jako numer jeden dziesiątki razy, wydaliśmy siedemnaście teledysków oraz straciliśmy po drodze dwóch członków zespołu. Z jednej strony ciężko promować nasz zespół pod hasłem EXO – we are one, aczkolwiek szczerze mówiąc to, przez co przeszliśmy zdecydowanie nas do siebie zbliżyło. Czasami mam wrażenie, że aż za bardzo. Cóż, ciężko mi to w zasadzie wytłumaczyć. Mieszkamy razem w jednym dormitorium i każdy z nas dzieli pokój z innym członkiem zespołu. Mamy do siebie ogromne zaufanie i bez ogródek możemy nazwać się rodziną. Jednakże ostatnio zachowanie chłopaków w stosunku do mnie zauważalnie się zmieniło. Stali się o wiele śmielsi i...
- Baekhyuniee, już pora wstawać, nie sądzisz? – Słyszę przesłodzony ton zza drzwi pokoju, który mimowolnie zmusza mnie do wychylenia głowy spod poduszki.
Sehun. Przystojny człowiek ziemniak. Wystarczy spojrzeć na memy. Ma jednak złote serce i pomimo wizerunku, który każdy nas w pewien sposób kreuje w mediach, nie zapomina o tym. Nigdy nie byliśmy w specjalnie bliskich relacjach. Cóż, nie byliśmy do momentu, w którym z zespołu odszedł Luhan. Ta dwójka zdecydowanie była do siebie zbliżona najbliżej i każdy z nas to wiedział. Ich przyjaźń była nie do opisania. Nikt nie był w stanie zrozumieć w jaki sposób utworzyli między sobą tę dziwną więź, której w głębi duszy każdy im nieco zazdrościł. Jednakże, gdy pewnego dnia otrzymaliśmy wezwanie na zebranie, którego tematem było odejście kolejnego członka z zespołu i utworzenie nowego konceptu, który zaklei po nim dziurę, z przyjaźni nie zostało kompletnie nic. Spoglądając na Sehuna wydawało się, że ta informacja w ogóle nie zrobiła na nim wrażenia. Wydawał się być obojętny. Jednak obojętność, która zagościła w tym momencie na jego twarzy pozostała z nim na kolejne lata. W zasadzie studiując wstecz miesiące po odejściu Luhana z zespołu, dopiero od pół roku, co jakiś czas widzę jak Sehun szczerze uśmiecha się na kilka sekund. To daje do zrozumienia, że przeżył to na pewno gorzej niż nasza reszta.
Jestem typem osoby, która przejmuje się innymi. Naprawdę, przysięgam. A jako, że jestem jednym z tych starszych członków zespołu, w pewien sposób czułem się odpowiedzialny za pomoc w przejściu przez ten trudny okres osobom, które tego najbardziej potrzebowały. Dlatego też więź między mną a Sehunem zdecydowanie się zacieśniła. Jednakże, czasami nasze relacje zdecydowanie wybiegają poza granice przyzwoitości.
- Baekhyun, wstawaj, bo wystygnie ci śniadanie. – Jego głos, o tym samym słodkim tonie, ponownie rozbrzmiewa w pokoju.
- Tak, już, już. – Odpowiadam krótko i siadam na łóżku, kolejno przecierając oczy i przebiegając palcami przez swoją grzywkę, sterczącą na wszystkie strony świata.
- No nareszcie. – Uśmiecha się szeroko, gdy tylko otwieram drzwi, a ja odskakuję i krzyczę, gdyż jestem człowiekiem, którego naprawdę łatwo jest wystraszyć.
- Czy ty chcesz mieć człowieka na sumieniu?! Ugh... - Biorę głębszy oddech i zaciskam w dłoni koszulkę po lewej stronie swojej klatki piersiowej. – Nieważne. – Wzdycham i odchrząkuję. – Co dzisiaj na śniadanie?
- Mam dużo do zaoferowania.
Mrużę oczy i uważnie mu się przyglądam, zauważając dziwny uśmiech formujący się na jego ustach. Po chwili przesuwa końcem języka po swoich wargach, co robi za każdym razem gdy próbuje coś ukryć.
- Dziwne... Dam sobie rękę uciąć, że twoja odpowiedź miała zdecydowanie więcej niż tylko jedno znaczenie. – Unoszę brew, po czym ruszam na dół do jadalni, ignorując dziwne pomruki Sehuna podążającego za mną.
CZYTASZ
What's Mine Is Mine
FanfictionNa podstawie trailera: https://www.youtube.com/watch?v=ogT5P-f6INA NIE PRZYPISUJĘ SOBIE POMYSŁU NA TO OPOWIADANIE; JEGO WIĘKSZOŚĆ ZOSTAŁA NAPISANA NA PODSTAWIE PARODII WYKONANEJ PRZEZ exosexo.