ROZDZIAŁ 4

46 4 0
                                    


Kiedy wydaje ci się, że gorzej być nie może i raczej już nic cię nie zaskoczy.... Życie postanawia zrobić ci niespodziankę!
Nie żebym się nie spodziewał, aczkolwiek gdzieś tam w głębi duszy miałem cichą nadzieję, że jakimś cudem wszystko jednak do normy wróci.

Sehun

Jongin

Tao

Jongdae

Suho

Minseok

Poziom zaangażowania w, jak to nazwali, konkurs o moje serce – 100%. Racjonalne podejście do życia równe zero. Myśli o zrezygnowaniu z konkurencji – zdecydowanie brak.
Wydaje się, że jedynie Chanyeol, Kyungsoo oraz Yixing nie pozjadali jeszcze wszystkich rozumów.
Z dnia na dzień atmosfera w dormitorium staje się coraz bardziej napięta. Kłótnie zdecydowanie coraz częściej wypełniają kuchnię, salon, przedpokój... Pokoje chłopaków. Wychodzisz z dormu, żegna cię afera. Wracasz do dormu, wita cię afera. I tak codziennie od dobrych kilku miesięcy. Niczyja interwencja nie pomaga. Nawet ja, który w zaistniałej sytuacji powinienem mieć najwięcej do powiedzenia, nie jestem w stanie nic wskórać. Naprawdę, byłbym to już w stanie przeboleć, gdyby chodziło jedynie o głupią zabawę, która sprawia, że nie czuję się komfortowo. Aczkolwiek wczoraj, gdyby nie Chanyeol i Kyungsoo, doszłoby do dosyć poważnej bójki, która na pewno nie skończyła by się jedynie podbitym okiem Sehuna i rozciętą wargą Jongina.

Podsumowując? Poziom stresu: 895458821265894367952. Ilość nieprzespanych nocy: właśnie rozpoczynam siódmą.

Zsuwam się z łóżka wzdychając cicho i owinąwszy się kołdrą, ruszam do drzwi szurając nogami o posadzkę tak głośno, że prawdopodobnie umarłego byłbym w stanie obudzić. Oceniam sytuację w korytarzu i upewniając się dwa razy, że teren jest czysty, drepczę, tym razem już nieco ciszej, piętro wyżej, do studio Chanyeola, w nadziei, że ten jeszcze nie zasnął. Pukam niepewnie i czekam mniej niż trzy sekundy, nim uznaję, że to jednak durny pomysł. Odwracam się na pięcie i stawiam pierwszy krok, gdy drzwi przede mną się otwierają. Chanyeol przeciąga się i przeciera leniwie oczy. Mruga szybko i przenosi na mnie swój wzrok, próbując zrozumieć o co chodzi. Cóż... To jego cecha szczególna. Kiedy jest zmęczony lub zaspany, przez dobrą minutę nie wie co się wokół niego dzieje.

- Coś się stało? – Pyta po chwili, próbując stłumić ziewnięcie.

- Nie, ja po prostu... - Wzdycham cicho i podchodzę bliżej. – Nie potrafię zasnąć i pomyślałem, że może ty mi jakoś pomożesz... Znaczy, oczywiście wiesz, nie w tym sensie. – Zaczynam gubić się w swoich słowach, gdy dociera do mnie, że moja wypowiedź mogła zabrzmieć nieco dwuznacznie. – Po prostu... Ja... - Wzdycham spuszczając wzrok na swoje stopy. Biorę głęboki oddech i porządkuję chaos myśli powstały w mojej głowie. – Chodzi o to, że tylko tu czuję się bezpiecznie. – Mamroczę cicho, przygryzając wargę. – Jesteś jedyną osobą, której w tym momencie ufam. Poza tym mam wrażenie, że twoje studio jako jedyne nie zostało skażone atmosferą, która panuje w całym naszym dormitorium. Więc jak? Znajdziesz dla mnie jakiś kącik? – Pytam i staram uśmiechnąć się niewinnie, co wywołuje u chłopaka jedynie cichy chichot. Od razu uśmiecham się szerzej i przekraczam próg, gdy Chanyeol odsuwa się na bok, pozwalając mi wejść.

- Spałeś? – Poprawiam kołdrę owiniętą wokół swojego ciała. Unoszę jednak brew, gdy widzę pościelone w dalszym ciągu łóżko. – Czyli jednak nie. – Dodaję do siebie.

Posyła mi uśmiech, którym mam wrażenie próbuje mnie przeprosić. I słusznie! Mrużę oczy i odprowadzam go wzrokiem do samego biurka. Ruszam za nim, próbując po drodze nie potknąć się o zwisające z moich ramion rogi pierzyny. Staję po przeciwnej stronie i nachylam się nad blatem, nos opierając o monitor laptopa, w którym Chanyeol zapisuje nowe fragmenty piosenki.

What's Mine Is MineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz