Coś łatwego do ugotowania. Coś czego nie można spalić. Coś co nie przerośnie w wykonaniu wielkiego mistrza kuchni Byuna Baekhyuna. Hm... Woda na herbatę?
Chodzę nerwowo wokół stołu w kuchni, starając się zdecydować na potrawę, która postawi chorego na nogi, ale jednocześnie nie dobije przygotowującego.
- Może coś zamówić... – Mamroczę pod nosem, jednak chęć ugotowania czegoś samemu zwycięża. – No to zostaje mi chyba tylko ramen. – Wzdycham zrezygnowany.
Wstawiam w dużym garnku wodę, po czym wyciągam z szafki dwa opakowania zupy. Czekając aż będą gotowe do spożycia, przygotowuję jeszcze dwie herbaty z dużą ilością cytryny i miodu.
Przelewam zupę do misek, stawiam na tacy i ruszam ostrożnie na samą górę. Najciszej jak to tylko możliwe wchodzę do pokoju gdyż nie chcę obudzić Chanyeola, jednak kiedy dostrzegam go pracującego przy biurku, mam ochotę wylać mu to wszystko na głowę, dodatkowo jeszcze przepoławiając na niej tacę.
Nieruchomieje w momencie zapewne czując na sobie mój wzrok. Niepewnie unosi głowę znad laptopa i uśmiecha się niewinnie.
- Tylko momencik...
- Masz na powrót do łóżka. – Kończę za niego i bez słowa przechodzę na podest, gdzie odstawiam tacę na stoliku nocnym.
Cieszę się, że nie muszę prosić go dwa razy, gdyż jestem już wystarczająco wyprowadzony z równowagi.
Okrywam go kołdrą po sam czubek nosa i przykładam dłoń do jego czoła. Wzdycham i kręcę zrezygnowany głową, naprawdę ostatkami sił powstrzymując się, by nie palnąć go w ten pusty łeb.
- Zaskakujące jest to, że nie masz siły by przygotować sobie czegoś do jedzenia, ale przed laptopem byłbyś w stanie spędzić ostatnią godzinę swojego życia.
- Dobrze wiesz, że tak nie jest. – Wyjaśnia, jednakże dosyć niezrozumiale, ponieważ kołdra tłumi większość wypowiadanych przez niego słów. – Po prostu przyszło mi coś do głowy i musiałem to zapisać.
- A powiesz mi w końcu nad czym tak zawzięcie pracujesz? – Unoszę brew i pomagam mu usiąść. Biorę w dłonie jedną z misek, po chwili podstawiając pod usta Chanyeola gotową do spożycia łyżkę zupy. Oblizuje nerwowo wargi, jednak nie odrzuca mojej pomocy. Powoli i niepewnie przełyka.
Ja rozumiem, nie jestem najlepszym kucharzem pod słońcem, ale ramen z paczki naprawdę ciężko jest zepsuć... Przynajmniej doceniłbyś dobre chęci ty niewdzięczniku...
- Sam to zrobiłeś? – Pyta i unosi brew, tym samym prosząc o kolejną porcję. Wyczuwam jednak, że nie jest to zwykłe, bezinteresowne pytanie; próbuje zmienić nim temat.
Przytakuję i uśmiecham się zadowolony, widząc jak je ze smakiem. Podaję mu jeszcze kilka łyżek nim pytam ponownie.
- No to nad czym tak pracujesz?
W pokoju panuje cisza. Chanyeol wbija we mnie swój wzrok, czując się ewidentnie niezręcznie. Nie ustępuję jednak. Czekam cierpliwie, jednocześnie posyłając mu uśmiech, który jednak na nie wiele się zdaje. Siedzimy tak bez słowa przez dobry kwadrans. Zaskoczony odsuwam się nieznacznie w tył, gdy chłopak nachyla się nade mną i chwyta w dłonie miskę z zupą. Zajmuje posiłkiem swoje usta, na co tylko wzdycham zrezygnowany.
- Jesteś gorszy niż dziecko. – Mamroczę, po czym sam chwytam swoją porcję i zaczynam jeść powoli, szczerze tracąc w tym momencie apetyt. – Planujesz jakieś morderstwo? – Pytam, jednak doskonale zdaję sobie sprawę, że w rzeczywistości nie to mam na myśli. Biorę głęboki oddech i przenoszę wzrok na chłopaka. – Odchodzisz, prawda?
CZYTASZ
What's Mine Is Mine
FanfictionNa podstawie trailera: https://www.youtube.com/watch?v=ogT5P-f6INA NIE PRZYPISUJĘ SOBIE POMYSŁU NA TO OPOWIADANIE; JEGO WIĘKSZOŚĆ ZOSTAŁA NAPISANA NA PODSTAWIE PARODII WYKONANEJ PRZEZ exosexo.