*TaeHyung*
Wziąłem jej torbę i udaliśmy się do wskazanego przez recepcjonistkę pokoju. Kartą otworzyłem duże drewniane drzwi w kolorze jasnego orzechu. Wszedłem do środka i sprawdziłem czy wszystko jest dobrze. Stała pod drzwiami z miną wściekłej wiewióry. Co ja z nią mam.
-Podejdź tu.- rozkazałem zachrypniętym głosem. Było tak cicho że aż słyszałem jak przełyka ślinę.
-Opłaciłem Ci tu już wszystko więc gdybyś była głodna to dzwonisz to stafu a oni przyniosą Ci co tylko będziesz chciała.- przytuliłem ją i chciałem już wyjść.-A tatuś nie zostanie na chwilkę że mną?- Czułem jej małą dłoń który zmierza w złym kierunku.
- Nie. Muszę wracać. Przyjadę później.- Bez słowa zostawiłem ją samą.
Zamówiłem taksówkę i wróciłem do domu. Nie chciałem jej nic mówić ale moja mama ma plany wobec mnie. Chce żebym poślubił córkę szefa firmy z którą moi rodzice współpracują. Nie chce tego ale jak tego nie zrobię to zniszczy to ich reputację. Boże ale co ja powiem Mii?
Hej skarbie! Właśnie się biorę ślub ale kocham tylko Ciebie musimy się teraz ukrywać żeby nikt nas nie zobaczył. Kurwa idealnie... Zabij mnie ktoś...Wszyscy czekali w środku. Rodzice i ona. Szczery się jak szerbaty na suchary. Poprosiłem mamę na bok.
-Czy to naprawdę jest konieczne? Przecież sama wiesz że kocham tylko jedna dziewczynę...-Tak to jest konieczne a poza tym sam wiesz co się stało jak odeszła. Zamknąłeś się w sobie i nie chciałeś z nikim rozmawiać. Taeyeon jest bardzo miła i śliczna. Pasujecie do siebie. - a ta jak zwykle swoje.
-Ale ja jej nie znam? Nie wiem jaka ona jest i nie chce wiedzieć.- modliłem się w duchu żeby tylko dała sobie z tym spokój ale tej baby nie przegadasz...
-Kim TaeHyung...- aha zaczyna się.- Jesteś moim jedynym synem. Odziedziczysz po nas wielką firmę. Jeśli nas kochasz powinieneś to uszanować.
Miałem mętlik w głowie. To się wjebałem teraz.