*Pani Kim*
Po tym jak Taehyung wyszedł z domu wiedziałam że coś jest nie tak. Dobrze wiem o tym że ta mała zdzira wróciła i pewnie znowu zwróciła mojemu biednemu synkowi w głowie.
Zniszcze ją... Nie pozwolę na to aby Tae znowu cierpiał przez nią. Zabrałam swoją kawę i wyszłam na balkon tak aby mój mąż nie słyszał mojej rozmowy.
Zadzwoniłam to mojego dobrego znajomego który zawsze mi pomoże gdy tego chce... w sumie to i tak nie ma wyboru.
-Namjoon... sprawdź gdzie ostatnio karta Taehyunga była aktywna... Jeśli moje przeczucia okażą się być prawdą to mam dla Ciebie specjalne zadanie.-
Namjoona poznałam przypadkiem. Młody chłopak szukał pracy a ja potrzebowałam akurat kogoś takiego jak on. Dokładnie tak. To ja zaplanowałam ten wypadek tej małej szmaciury od samego początku jak ją zobaczyłam to wiedziałam że będą z nią same kłopoty.-A więc tak było to niedawno i do tego w jednym z najlepszych hoteli. Pani już pewnie wie gdzie.- Chłopiec podał mi dokładne szczegóły. Ile zapłacił i u jakiej osoby. Dobrze się składa bo to moja znajoma to obsługiwała.
Stary śpi więc nie będzie o nic pytał gdzie znowu idę. Zamówiłam sobie taksówkę która dość szybko przyjechała. Sooyeon podała mi numer pokoju i kartę do niego. I po cholerę wydał kasę na najlepszy pokój specjalnie dla niej... pewnie to ona to namówiła.
Po cichu weszłam do pokoju. Mam szczęście że śpi. Wzięłam szklankę z wodą i wylałam jej na łeb.
-Wstawaj dziwo. Musimy sobie porozmawiać...- Patrzy się na mnie jakby trupa widziała... Brak wychowania...-P...Pani Kim? co pani tu robi?- Ta koszulka należy do Taehyunga... dlaczego ona ja ma?
- Nie wiem na co naciągasz mojego synka ale dobrze ci radze... masz się od niego odczepić albo będziesz tego żałować.- Jej uroda jest po prostu paskudna. Te jej wielkie oczy i delikatna twarz... malinowe usta i mały nos... Ona nie jest w jego typie... Taeyon to dziewczyna z klasą. Śliczna, mądra i wie co dla Tae najlepsze...
-Skąd pani wie że tu jestem? Do niczego go nie zmuszam... Dlaczego mnie tak pani nie lubi? Zrobiłam coś źle?- Młoda dziewczyna patrzyła na mnie z tym blaskiem w oczach jakby zaraz miała płakać.
-Już ty dobrze wiesz co źle zrobiłaś... Mój syn przez Ciebie zajmował się glupotami zamiast pracą i nauką. Chodził zamyślony i nie wiedział co chciał... Teraz zamiast zajmować się przyszłością i firmą to biega za Tobą znowu. Czy ty sobie zdajesz sprawę z tego ile on cierpiał po tym wypadku? Ile on łez wylał przez Ciebie i twoją nieuwagę... - Serce mi pęka kiedy wspominam o nim w tamtej chwili... Ale ja ją zniszcze... obiecuje to...
-Ja... Ja naprawdę go kocham. Nie chce żeby mu się coś stało.-
-Co ty wiesz o miłości? Matka cię zostawiła bo praca był dla niej ważniejsza miałaś tylko opiekunki i nikogo więcej. Tylko kasa się dla Ciebie liczy bo...- Nagle przerwał mi głos Taehyunga...
-Co ty tu kurwa robisz?!- Ta złość w jego oczach które były wbite w moją osobę.
Aish... mogłam to przewidzieć że on tu będzie...
-Synku ja...-
-Wyjdź stąd... Wyjdź i nie wracaj tu. Porozmawiamy o tym w domu.- ciekawe.
-Oh kochanie przyszłeś się pochwalić swoim ślubem z Taeyon?- Beng j znowu wygrałam. Zabrałam swoją kurtkę i wyszłam.
Niech się biedny jej teraz tłumaczy. Zobaczymy co się potem stanie.