Rozdział II

3.3K 196 79
                                    

- [...] Proszę żebyś... wprowadził Pana...  - z niewiadomych przyczyn lekko zawahał się przy nazwisku chłopaka. - Potter'a w nasz codzienny tryb życia. Zabini Ci pomoże, będzie dzielił z Harry'm dormitorium.

Blaise będzie się musiał pożegnać z pokojem na wyłączność, pomyślał białowłosy.

- Oczywiście profesorze. - wycedził przez zęby młody Malfoy, zerkając z mordem na chłopaka w fotelu obok, który jednak nic sobie nie robił z jego zabójczego spojrzenia. Patrzył niewzruszony przed siebie.

- Możesz już iść, Potter - tym razem wypowiedział jego nazwisko bardziej pewnie.

     Czarnowłosy, wstał skinął lekko głową nauczycielowi, po czym opuścił jego gabinet, cicho zamykając drzwi.

     Draco już miał wyjść z pomieszczenia, będąc coraz bardziej rozdrażnionym jednak powstrzymał go głos ojca chrzestnego:

- Draco, zaczekaj... - jego ton nieco się zmienił, złagodniał, jednak mężczyzna dalej sprawiał wrażenie bardzo poważnego. - Wiem, że wasze stosunki... delikatnie mówiąc nie są najlepsze...

- Postaram się nic mu nie zrobić. - przerwał mu twardo młody dziedzic.

- Mam nadzieję - westchnął cicho - Idź już... tylko pamiętaj, to naprawdę ważne. Byłbym wdzięczny gdybyś podszedł do tego na poważnie jak na twój wiek i jak na Malfoy'a przystało.

- Postaram się - stalowooki skinął głową posyłając starszemu coś na wzór lekkiego uśmiechu.

Severus jakby lekko uspokojony rozsiadł się na swoim fotelu wygodniej.

- Pamiętaj też, że jutro masz zajęcia. Nie zarywaj już pierwszej nocy, Draco.

    Blondyn znów skinął głową życząc ojcu chrzestnemu dobrej nocy po czym udał się do swojego pokoju.

DRACO POV

Jeszcze tego mi potrzeba, Pottera na wychowaniu, z drugiej strony... Pomijając fakt że jest Potterem... Nie pamiętam o co tak naprawdę wiecznie się z nim sprzeczam... Teraz jest ślizgonem, zmienił się od tamtego roku... Dowiem się  co tak naprawdę chodziło, może nie będzie tak źle.

     Przechodząc przez pokój wspólny usłyszałem cichą rozmowę, nie dało się zrozumieć czego dokładnie dotyczyła. Głosy dochodziły z korytarza prowadzącego do dormitorium Blaise'a, w którym po chwili zniknęli oboje

Teraz też Potter'a, pomyślałem.

Po krótkim zastanowieniu postanowiłem tam wejść, musiałem mieć tylko jakiś pretekst.

Pójdę, najwyżej wymyślę coś na szybko.

    Podszedłem do drzwi, cicho zapukałem, nie musiałem długo czekać. Niemal od razu otworzył mi ciemnoskóry.

- Co jest Smoku? Już się za mną stęskniłeś? - zaśmiał się ciemno włosy. 

     Wymyśliliśmy to chyba w 3 klasie, ja byłem Smokiem, on Diabłem, nie pamiętam dokładnie z czego to wynikło częściowo od naszych imion, częściowo z charakterów? ale jakoś się przyjęło i tak już zostało.

- Strasznie - posłałem mu trochę sarkastyczny uśmieszek. Szybko rozejrzałem się po komnacie, jak się okazało Bliznowatego nigdzie nie było, na moje szczęście. - Właściwie przyszedłem zapytać czy masz już plan zajęć, muszę ułożyć grafik treningów.

- Mam mam - brunet zaklęciem skopiował swój plan po czym podał mi go. - Treningów i naborów, chciałeś powiedzieć. Odeszło trzech, musimy kogoś wybrać na ich miejsce.

Nabory. Kolejna rzecz, na którą nie mam najmniejszej ochoty.

- Wiesz... Patrzenie na ich popisy to ostatnie o czym teraz chcę myśleć. 

TPP

     Rozmowę dwóch czarodziei przerwał odgłos otwieranych drzwi. Z łazienki wyszedł Harry, ubrany jedynie w ciemno szare bokserki i rozpinana czarna bluzę służące mu za piżamę. Teraz zarówno Malfoy jak i Zabini mogli lepiej dostrzec różnice w wyglądzie chłopaka. Był blady, choć nie dorównywał w tym aspekcie jasnowłosemu, stał się też znacznie szczuplejszy ale nie wychudzony jak podczas pierwszych lat w szkole Magii i Czarodziejstwa, na jego torsie dało się dostrzec wyraźny zarys mięśni. Oboje na chwilę zwiesili na nim wzrok, chłopak wyczuł to i na chwilę się zatrzymał, skinął lekko głową witając się z blondynem, po czym położył się do łóżka. Wciąż czuł na sobie spojrzenie Draco, który po chwili przerwał nieco niezręczną ciszę:

- Postaram się być spokojny, ale nie wiem co z tego wyjdzie.

Postaram się być spokojny?! Naprawdę nic głupszego wymyślić nie mogłem, pomyślał rozgoryczony ślizgon.

- Niczego nie oczekuję Mafoy. - głos chłopaka też uległ zmianie, stał się głębszy, bardziej dźwięczny.

- Ciebie raczej nie muszę sprawdzać. Nie mówię, że mi dorównujesz, ale wiem jak grasz i może coś z ciebie będzie. - w odpowiedzi zielonooki tylko skinął głową po czym wcześnie nakładając na swoje łóżko zaklęcie wyciszające, odwrócił się plecami i zamknął oczy.

DRACO POV

Jak on śmie mnie tak bezczelnie zbywać!

- Dobra Draco, ja chyba lecę się myć - powiedział Zabini przeciągając się. 

- Leć... - poklepałem go lekko po plecach. - Do jutra stary. - opuściłem ich dormitorium kierując się do swojego.

     Teodor Nott, bo z nim właśnie dzielę pokój, spał już w swoim łóżku okryty kołdrą po uszy. On również zalicza się do moich dobrych i zaufanych przyjaciół. 

     Pokoje ślizgonów zazwyczaj były dwu osobowe, dość duże, znajdowały się w nich obowiązkowo, dwa łóżka, komody, dwie szafy oraz biurka. W każdym pokoju znajdowała się też  łazienka. Osobiście nie wyobrażam sobie dzielić tego pomieszczenia z pięciorgiem facetów.

     Dopiero po chwili dostrzegłem czarna jak smoła sowę siedzącą na moim biurku, obok niej leżał list z rodową pieczęcią.

     Niechętnie otworzyłem kopertę, tak jak się spodziewałem, od razu rozpoznałem pismo mojego ojca.

,,Synu,

Gratuluję odznaki prefekta, liczę, że nie przyniesiesz naszej rodzinie wstydu. Razem z matką pokładamy w tobie ogromne nadzieje, pamiętaj o tym. Jesteś jedynym dziedzicem rodu Malfoy'ów. Jako że zaczyna się nowy rok, Czarny Pan zwołał zebranie, na którym ty również masz się zjawić. Sobota, godzina 22. Severus przyjdzie po ciebie.

Lucjusz Malfoy."

Wpatrywałem się jeszcze chwilę w słowa starannie nakreślone na pergaminie.

Dlaczego muszą mi to robić? Dlaczego ani razu nie podpisze się po prostu ,,tata'' czy chociażby ,,ojciec''? I dlaczego muszę tam iść? 

Lucjusz Malfoy nigdy nie był zbyt wylewny w swoich uczuciach, jako ojciec tym bardziej. Wiedziałem ze mnie kocha podobnie jak matka ale jednocześnie to on odczuwał presje społeczeństwa jeśli chodzi o moje wychowanie, stanowisko i właściwie wszystko.

     Odłożyłem list, nim się obejrzałem uległ samospaleniu, w końcu nie wiadomo kto mógłby go przechwycić. Wiedząc, że ten dzień już nic lepszego nie przyniesie, poszedłem wziąć szybki prysznic po czym położyłem się do łóżka, chcąc zasnąć jak najszybciej.


White Lies | DRARRYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz