Kometa

98 15 3
                                    

Po kilku dniach codziennej opieki Komety nad Szronem, Lodoskrzydły zaczął odzyskiwać siły. Ponadto stał się coraz bardziej gadatliwy. Komecie to nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie. Brakowało jej rozmów z innymi, niż tylko z jej bratem. Na początku Szron zdziwił się kolorami Komety, ale gdy ta wytłumaczyła mu, że jest hybrydą, on zachował się zupełnie zwyczajnie. Potem nigdy więcej o tym nie wspomniał. Zamiast tego zaczął wypytywać się o jej wiek i pochodzenie. Za każdym razem, gdy do niego przychodziła, rozmawiali na różne tematy. Często wywiązywały się z tego długie dyskusje, które ciągnęły się nawet i przez cały dzień. Dopiero, gdy robiło się ciemno, Kometa musiała wracać, żeby nie wzbudzić zbyt dużych podejrzeń rodziców.

Zabandażowana rana na szyi ładnie się zasklepiła, a maść nałożona na ogon podziałała z oczekiwanym skutkiem. Największą trudność sprawiało Komecie poparzone skrzydło Szrona. Musiała przynosić dużą ilość lodu, aby ochładzać czerwone miejsca. Niestety skrzydło nadal było zaczerwienione, pomimo starannych okładów. Kometa miała dużo cierpliwości w sobie, jednak jeśli coś jej nie wychodziło, miała ochotę kogoś zabić.

Gdy kolejnego ranka potajemnie przyszła do Szrona, on wyglądał na wypoczętego.

- Dzień dobry - przywitał Kometę radośnie, gdy wchodziła przez wąskie wejście. – Co dzisiaj na śniadanie?

Kometa zerknęła na niego podejrzliwie, ale odpowiedziała równie uprzejmie:

- Pingwin z wczoraj.

Szron skrzywił się z dezaprobaty.

- Jadłem go już. - Był wyraźnie niezadowolony. - Poza tym nie lubię pingwinów.

- Jak się czujemy? - Kometa zignorowała dąsanie się Szrona i rozpakował jedzenie, a także nowe opatrunki.

- W miarę dobrze - ziewnął Szron i przeciągnął się. - A ty?

- A ja? - powtórzyła zdziwiona Kometa. - Jak mam się czuć?

- Właśnie się ciebie pytam. - Szron założył łapę na łapę.

- Yyy... Wydaje mi się, że jestem zdrowa.

- Cieszę się. - mruknął Szron, oczekując innej odpowiedzi.

Kometa zaczęła owijać bandażem szyję Lodoskrzydłego. Po dłuższej chwili milczenia Szron odezwał się mniej pewnie:

- Wiesz... - zawiesił głos. - Dziękuję.

Smoczyca oderwała się od pracy i zwróciła ciekawe spojrzenie w stronę niebieskiego smoka. Ich oczy spotkały się, a Kometa uświadomiła sobie, jak blisko mają głowy. Zaczerwieniona cofnęła się nieco. Przynajmniej raz jej czerwone łuski się na coś przydały.

- Dziękuję za to, że mnie wzięłaś wtedy na lodowej pustyni. I że mną się opiekujesz.

Kometa nie odpowiedziała, a jedynie posłała mu uśmiech. Szron nie poczuł się speszony, dopóki nie uświadomił sobie, że wpatruje się w smoczycę. Odchrząknął i odwrócił wzrok.

- Nie ma sprawy - odpowiedziała Kometa, chcąc ukryć chichot.

- Co byś powiedziała - zagaił na nowo Lodoskrzydły. - Kiedy już wydobrzeję, co byś powiedziała, żeby...no...spotkać się kiedyś?

Niebo-Lodoskrzydła znów przerwała, patrząc na Szrona dziwnie. Następnie wybuchnęła krótkim śmiechem.

- Obawiam się, że to nie wchodzi w grę.

- Nie daj się prosić. Znam tu fajne miejsca z dobrym jedzeniem. Postawię ci kieliszek lub dwa - nalegał Szron.

- Ledwo co się znamy, poza tym... - Kometa zawahała się. - Mój brat...

Wings Of Fire RP (Skrzydła Ognia RP)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz